Jubileuszu nie będzie. FUGO (dawniej KZN) przechodzi do historii
KONIŃSKIE WSPOMNIENIA
Choć do tej pory warsztaty pracowały przede wszystkim na rzecz konińskiej kopalni, to rosnące doświadczenie w zakresie obróbki skrawaniem, spawania i technologii odlewniczych oraz coraz lepszy park maszynowy sprawiały, że realizowały zadania nawet dla odległej kopalni Turów.
Brzęczek za Warchała
W 1973 roku KZN rozpoczęły produkcję przenośników taśmowych (fot. 3) i ich elementów, które – zastosowane po raz pierwszy na odkrywce Kazimierz - od kilku już lat wypierały z konińskich odkrywek pociągi, transportujące do tej pory nadkład na zwałowiska i węgiel z wyrobisk. Przenośniki stały się wkrótce główną specjalnością KZN, które wytwarzały je dla całej branży węgla brunatnego w Polsce, a przede wszystkim KWB Bełchatów, której budowę rozpoczęto w 1975 roku. - Wtedy ministerstwo zdecydowało o budowie hali przenośników taśmowych – wspominał Edward Brzęczek, który został dyrektorem firmy w połowie lat siedemdziesiątych po nagłej śmierci Wiktora Warchała. - W tamtym czasie to była absolutna nowość: mnóstwo urządzeń, włącznie z badaniami nieniszczącymi bębnów napędowych, żeby mieć pewność, że nie będą pękały, instalacja stacji zgazowania argonu i dwutlenku węgla, krojenie blach sterowane numerycznie. A pierwsze obrabiarki numeryczne to już miałem na obróbce skrawaniem.
Teraz FUGO
W roku 1979, mniej więcej w tym samym czasie, kiedy oddano do użytku Wytwórnię Przenośników Taśmowych, zmieniono nazwę firmy na Fabrykę Urządzeń Górnictwa Odkrywkowego (FUGO).
Edward Brzęczek (fot. 4) był dyrektorem KZN i FUGO przez sześć lat, 11 stycznia 1981 roku został bowiem powołany na stanowisko wojewody konińskiego, choć propozycję przyjął – jak mi mówił – bez entuzjazmu. - Zakład kwitł, produkcja rosła, a na dodatek jako wojewoda zarabiałem nieco mniej niż jako dyrektor FUGO.
Następcą Edwarda Brzęczka został Stanisław Mądroszyk, wcześniej zastępca do spraw technicznych. Na lata osiemdziesiąte właśnie przypadł największy rozwój produkcji przenośników taśmowych. Oprócz dostaw dla kopalń krajowych wykonywano i montowano je na miejscu w niemieckich i ukraińskich kopalniach węgla brunatnego. Do 1990 r., kiedy w polskiej gospodarce rozpoczęły się zmiany systemowe i wstrzymano programy inwestycyjne w węglu brunatnym, w FUGO wykonano i zmontowano u odbiorców ponad 100 km przenośników.
Wciąż jednak to konińska kopalnia była najważniejszym klientem FUGO. W latach osiemdziesiątych kilka brygad po kilkudziesięciu ludzi stale pracowało na terenie odkrywek. – Nawet wypłaty przywożono nam na miejsce, więc właściwie to pracowaliśmy w kopalni i FUGO oglądaliśmy tylko w drodze do domu – powiedział mi jeden z pracowników firmy. W szczytowym momencie w fabryce było zatrudnionych ponad 3,5 tys. osób.
Dźwigi portowe
W nowej rzeczywistości rynkowej rozpoczęto poszukiwania klientów w innych sektorach rynku i rejonach świata. Pod koniec 1991 r. FUGO została przekształcona w jednoosobową spółkę Skarbu Państwa a przy jej nazwie pojawiły się dwie duże litery SA. W tym samym czasie firma podjęła współpracę z przemysłem stoczniowym, dostarczając pokrywy luków okrętowych duńskiemu odbiorcy, a rok później realizując zamówienia Stoczni Gdańskiej i Stoczni Gdynia. Od 1993 r. FUGO rozpoczęła produkcję konstrukcji stalowych dźwigów portowych wraz z wykonawstwem i montażem zespołów jezdnych między innymi dla firm niemieckich, fińskich i austriackich oraz z Rosji, Wietnamu i Maroka. Fabryka produkowała też wieże elektrowni wiatrowych i urządzenia do zraszania pól.
Dziękujemy za Twoją obecność. Obserwuj nas w Wiadomościach Google, aby być na bieżąco.