Winnica w Olszynkach. Radni kłócą się o historię, której nie znają

Z wystąpienia radnej Krystyny Leśniewskiej z PiS wynika bowiem, że o istnieniu w Kurowie winnicy wiemy jedynie z kilku krótkich wzmianek w dokumentach sprzed setek lat. Nie wiemy natomiast niczego o miejscu, w którym miałaby się znajdować. Jeśli w ogóle była, równie dobrze mogła przecież zajmować tereny na południe od ulicy Wyszyńskiego, gdzie dzisiaj jest szpital czy szkoła górnicza.

Radni PiS odrzucili więc propozycję patronki dla skweru, bo im się kojarzy ze Strajkiem Kobiet. Ale nie mogę nie zauważyć, że prezydent i jego obóz polityczny nie zadbali odpowiednio o pozyskanie przynajmniej części radnych opozycji dla idei uczczenia wybitnej polskiej działaczki na rzecz praw kobiet. Której zasług panie z PiS podczas sesji nie odmawiały.

Od początku tej kadencji odnoszę przykre wrażenie, że prezydentowi Korytkowskiemu i jego otoczeniu brakuje dyplomatycznych talentów Józefa Nowickiego, którego mieszkańcy może i nie zapamiętają zbyt dobrze, ale dzięki temu, że chciał i potrafił rozmawiać tak z politycznymi sojusznikami jak i przeciwnikami, jego obóz polityczny utrzymał się u władzy w Koninie aż ćwierć wieku. A miasto ma dzisiaj ulicę Jana Pawła II i rondo Marii i Lecha Kaczyńskich. 

Wszystko to są kwestie niezwykle delikatne, o których należy rozmawiać, zanim urosną do rangi wielkiego problemu i takiego usztywnienia stanowisk, że rzecz będzie niemożliwa do zrealizowania bez kapitulacji którejś ze stron.

Na koniec chciałbym dodać jeszcze kilka zdań na temat szacunku do historii Konina. Otóż wyczytałem niedawno w Wikipedii, że Glinka to „druga pod względem liczby ludności dzielnica Konina” i że „składa się z kilku osiedli. Są to: Osiedle V, Osiedle Va, Osiedle Glinka oraz Kurów”.

Jest to oczywiście piramidalna bzdura, ale napisana – jak się domyślam – w dobrej wierze. Autor tego wpisu zasugerował się zapewne tabliczkami z nazwami ulic, które zawierają również nazwę... obwodu geodezyjnego (fot. 3 i 4). Młodzi koninianie sądzą, że to historyczna nazwa i tak też piszą o tym w Internecie. O błędnym oznakowaniu ulic w Koninie pisałem już kilka razy (na przykład „Jak Glinka wyrzuciła z mapy Konina Niesłusz i Morzysław”), ale nie doczekałem się żadnej reakcji ze strony magistratu.

Swoją drogą, nie słyszałem o innym mieście na świecie, gdzie obwody geodezyjne byłyby oznaczone w terenie specjalnymi tablicami. Może ktoś zgłosi to osiągniecie Konina do księgi rekordów Guinnessa?

Robert Olejnik

Do historii Kurowa i winnicy wrócę w najbliższym tekście z cyklu Konińskie Wspomnienia