Skocz do zawartości

Prześlij nam swoje filmy, zdjęcia czy tekst. Bądź częścią naszego zespołu. Kliknij tutaj!

LM.plWiadomościW sądzie musiała udowadniać, że nie jest kochanką cudzego męża

W sądzie musiała udowadniać, że nie jest kochanką cudzego męża

KONIŃSKIE WSPOMNIENIA

Dodano:
W sądzie musiała udowadniać, że nie jest kochanką cudzego męża

Uzasadniając wymierzenie tak łagodnej kary, sędzia Mikołaj Czerniawski podkreślił, że wziął pod uwagę jej „stan podniecenia wywołany zazdrością o męża w czasie dokonania występków” oraz nienaganną przeszłość.

I gdyby na tym ta historia się skończyła, nie byłoby właściwie o czym pisać. Pani Janina, kobieta równie – podkreślmy to - młoda jak jej przeciwniczka procesowa, postanowiła odwołać się od tego wyroku do Sądu Okręgowego w Kaliszu. Co było przedsięwzięciem kosztownym, wymagającym nie tylko podróży do odległego miasta, ale i wynajęcia adwokata.

Utrzymywał stosunki cielesne

Tym razem urażona w swej dumie młoda kobieta zgłosiła jako świadka swojego dwudziestoośmioletniego męża. Mężczyzna wprawdzie nie stawił się na pierwsze wezwanie, ale ukarany dziesięciozłotową grzywną, posłusznie przybył na posiedzenie sądu i złożył zeznania, które wszystkich wprawiły w zdumienie. Choć wcześniej Adam Sosnowski, o czym jego żona sama napisała w piśmie do Inspektora Oświaty, miał do niej pretensje o awanturę, jaką urządziła w domu Heleny Gruszeckiej, to teraz oświadczył, że jego połowica mówiła samą prawdę. I nie pozostawił wątpliwości, uściślając, że – jak zapisano w protokole - „od sierpnia 1931 r. do maja 1932 r. utrzymywał stosunki cielesne z  oskarżycielką Gruszecką, która często namawiała mnie, ażebym opuścił żonę i dzieci i zamieszkał z nią razem”.

Szokujące dla sądu i uczestników procesu wyznanie świadek uzupełnił o niezwykle skrupulatnie wyliczone szczegóły: „Stosunki cielesne z Gruszecką miałem: dwa razy w Hotelu Polskim w Koninie w godzinach popołudniowych, cztery razy w Hotelu Litewskim w godzinach za pierwszym razem pomiędzy godzinami 8 rano a 6 wieczorem, drugim, trzecim i czwartem razem w godzinach od 13 do 20 oraz dwa razy w mieszkaniu oskarżycielki, gdy nocowałem u niej, przyczem jeden raz w obecności jej męża, który wówczas spał”.

Jeśli ktoś myśli, że niczego gorszego Adam Sosnowski powiedzieć już nie mógł, to jest w błędzie. Na koniec mężczyzna zachował bowiem najlepsze: „Oprócz powyżej opisanych stosunków często pod i na ławkach szkolnych zaspakajaliśmy nasze zmysły” – dodał na koniec.

Blagier udaje kompozytora

Jego wersję zdawała się potwierdzać pewna osiemnastoletnia panna, która zeznała, że dwukrotnie widziała oboje, jak „byli sami w numerze Hotelu Litewskiego w Koninie, lecz w jakim celu nie wiem”. W numerze to znaczy w pokoju, szybko się jednak wyjaśniło, że oboje byli w rzeczonym hotelu, ale nie w pokoju, tylko w restauracji Trenklera na herbacie, o czym mąż Heleny Gruszeckiej – jak oświadczył w sądzie – wiedział, bo „sama mówiła mi o tem, gdyż nic przede mną nie ukrywa”.

- Ja nie zauważyłem, aby moja żona miała stosunki płciowe z Sosnowskim – dodał też, co samo w sobie dowodem żadnym być nie mogło, bo wielu mężów nie zauważa, przynajmniej do chwili, kiedy rzecz się wyda, że żony ich zdradzają. Jednak ciąg dalszy spokojnych wywodów mężczyzny starszego o kilka lat od pozostałej trójki, bo trzydzieści cztery wiosny sobie liczącego, musiał wywrzeć na sądzie pozytywne wrażenie.

1615478291-azze0j-hotel-litewski.jpeg
Potwierdzenie
Proszę zaznaczyć powyższe pole