Kelnerka wjechała do „Kolorowej” rowerem... wyścigowym
KONIŃSKIE WSPOMNIENIA

W maju minie dokładnie pół wieku od jednego z największych wydarzeń sportowych, jakie oglądał Konin. Na naszym stadionie – wówczas jeszcze XXX-lecia PRL – kończył się bowiem jeden z etapów Wyścigu Pokoju, imprezy kolarskiej, jaką wtedy żyła cała Polska. Kto wtedy wiedział, że parę lat wcześniej polska reprezentacja wjechała aż do... „Kolorowej”?
W 1975 roku finiszem kolarskiej imprezy w Koninie ekscytowało się całe miasto. Bo Wyścig Pokoju był wtedy jednym z nielicznych sportowych wydarzeń, które regularnie dostarczało nam satysfakcji z sukcesów reprezentantów Polski.
Jazda na czas
Do tego czasu znaliśmy Wyścig Pokoju jedynie z telewizyjnych transmisji, kiedy to charakterystyczny sygnał tej imprezy przyciągał przed odbiorniki wszystkie pokolenia. Jedynym współczesnym zjawiskiem, które pod względem zasięgu oraz temperatury emocji da się z nim porównać, jest małyszomania.
Zakończenie jazdy indywidualnej na czas, bo taki charakter miał jedenasty etap w tamtym roku, wyglądał inaczej niż finisz klasycznego wyścigu na stadionie. Ten ostatni był niezwykle spektakularny, zawodnicy ścigali się bowiem na ostatnich metrach na oczach całej widowni, choć i niebezpieczny, dlatego z tej formy kończenia kolarskich zmagań dawno już zrezygnowano. Inaczej jest natomiast podczas rywalizacji na czas, kiedy kolarze wypuszczani są na trasę co kilka minut i tak też zjawiają się na mecie.
Było nas 40 tysięcy
Stadion, na który 21 maja poszliśmy razem z całą szkołą, był wypełniony do ostatniego miejsca. Jak podał Ryszard Sławiński w Wielkopolskim Zagłębiu – na widowni zasiadło około 40 tys. osób. Żeby zająć jak najlepsze miejsca pierwsi kibice przyszli już o siódmej rano. My wyszliśmy ze szkoły o ósmej trzydzieści i na miejscu byliśmy pół godziny później. Ciekawie wypada porównanie naszych obecności z tego dnia z resztą tygodnia. O ile przez połowę dni było nas na lekcjach po 34, przed dwa następne – 35 i 36, to na stadionie stawiło się nas aż 38, a więc zabrakło tylko jednej osoby.
Obiekt pachniał jeszcze nowością, bo nie minął jeszcze rok od uroczystego otwarcia 21 lipca 1974 roku. Na początku nasz wzrok najsilniej przyciągały widziane po raz pierwszy w życiu telewizyjne kamery. Zachłannie chłonęliśmy pracę operatorów, której efekty oglądaliśmy do tej pory tylko na ekranach czarno-białych telewizorów.
Wygrać z Ruskimi
Nad wszystkim górował jednak podziw dla kolarzy, którzy od lat byli naszymi idolami. Kiedy graliśmy w kapsle, co polegało na ich przesuwaniu po wytyczonej w piasku trasie, na ich wewnętrznej gumce wymalowane były barwy narodowe i numery zawodników. Nie muszę chyba dodawać, że po naszych - wytyczonych szurnięciami butów - trasach ścigali się wyłącznie najlepsi: Hanusik, Czechowski, Szurkowski, potem Szozda i Mytnik. Bywało i tak, że do wyścigu stawało trzech kolarzy o takim samym nazwisku. Wyścigi Pokoju były tak popularne, że w 1970 albo 1971 roku wychowawczyni pozwoliła nam podczas lekcji wysłuchać sprawozdania z zakończenia etapu w radiu.
Nie bez znaczenia był też fakt, że głównymi rywalami naszych zawodników byli kolarze ze Związku Radzieckiego i wschodnich Niemiec, co zwycięstwom naszych idoli dodawało jeszcze pozasportowego smaczku. Wtedy etap wygrał Tadeusz Mytnik, który tylko o jedną dziesiątą sekundy wyprzedził startującego w barwach Związku Radzieckiego Aavo Pikkuusa z Estonii, a miejsce trzecie zajął Hans-Joachim Hartnick z NRD. Ryszard Szurkowski był piąty a Stanisław Szozda szósty. Drużynowo wygrali oczywiście nasi kolarze
Kelnerka na rowerze
Po uroczystej dekoracji zawodnicy wystartowali ze stadionu do następnego etapu, który kończył się w Łodzi, nie mieli więc czasu, żeby zobaczyć Konin. Inaczej niż pięć i pół roku wcześniej, kiedy odbywało się u nas kolarskie kryterium uliczne (nie zdołałem ustalić z jakiej okazji). Impreza musiała być nieduża, bo zabrakło podstawowego zaplecza socjalnego dla zawodników, którzy po zakończeniu wyścigu poszli się umyć do restauracji „Kolorowa” przy Alejach 1 Maja.
Szukasz pracy? Kilkaset aktualnych ofert znajdziesz w naszym serwisie ogłoszeniowym.