Skocz do zawartości

Prześlij nam swoje filmy, zdjęcia czy tekst. Bądź częścią naszego zespołu. Kliknij tutaj!

LM.plWiadomościKonin ma najstarszą na świecie przydrożną reklamę zakazanych uciech

Konin ma najstarszą na świecie przydrożną reklamę zakazanych uciech

KONIN JEST NASZ

Dodano:
Konin ma najstarszą na świecie przydrożną reklamę zakazanych uciech
Konin jest Nasz

Dostrzeżenie podobieństwa konia z herbu naszego miasta do logotypu firmy Ferrari bez wątpienia jest dla Konina nobilitujące, skojarzenie z „Szałem” Podkowińskiego też nie wygląda najgorzej, ale porównanie końskiego popiersia z placu Wolności do krawieckiego manekina chluby nam już nie przynosi. Najciekawsze jednak jest to, co można przeczytać na temat słupa drogowego z dwunastego wieku.

Konin trafił do przewodnika turystycznego firmy specjalizującej się w tego typu wydawnictwach i jest jedną ze stu miejscowości, opisanych w nim przez Krzysztofa Jaroszyńskiego. Dlaczego ten znany satyryk umieścił w swoim „Półprzewodniku po Polsce” akurat Konin. Odpowiedź zachwyci - jak sądzę - wielu miłośników amfiteatru i Derbów Kabaretowych. Kierował nim - jak się okazuje - sentyment do czasów, kiedy przyjeżdżał do naszego miasta na tę imprezę.

Nie mogę więc nie przytoczyć choćby w małym fragmencie tego, co z owego festiwalu rozrywki pozostało mu z pamięci:

„Największym smaczkiem »Derbów« (przedstawiciele władz uparcie mówili »Derb«, więc może »Derb«?) była noc między pierwszym wieczorem a drugim, kiedy artyści zanurzali się w magii życia towarzyskiego, bankietowego, a nawet niekiedy (z wyjątkiem małżeńskich duetów piosenkarskich) erotycznego. Noc ta zaczynała się nad ranem, a kończyła po południu - jak to u Barei. Potem zaprzyjaźnieni artyści żegnali się wylewnie, a czasem i rozlewnie, do następnego takiego zlotu - bodajże na festiwalu w Opolu. Szczegółami nie będę częstować, każdy ma na ten temat jakieś wyobrażenie i niech już tak zostanie. Choć prywatnie mogę bąknąć, że dużo, dużo bardziej, niż podejrzewacie. Wydarzenia te - umownie zwane »nocą« - tradycyjnie rozgrywały się w wielkim centralnym hotelu, choć czasami rozszerzały się na pobliskie skwery, ale z rzadka, bo przeszkadzali tak zwani normalni ludzie, idący do pracy, a często już z niej powracający”.

Krzysztof Jaroszyński przytacza przy tej okazji anegdotę, która nakazuje czytelnikom jego opowieści ostrożnie podchodzić do - nazywając rzecz delikatnie - trzeźwości jego spostrzeżeń.

„Pewnego razu przy alejce parkowej jakiś przechodzień został znienacka zaczepiony przez Znanego Szołmena:

- Która to jest godzina?

Przechodzień nagle dostrzegł obok, na ławce, Słynną Piosenkarkę, naonczas powszechnie podziwianą artystycznie, ale głównie estetycznie. Przy Niej siedział Modny Zespół Rockowy, a wokół jeszcze paru łebków, a wszystkie z Telewizji. Każdy zaś trzymał w ręku piwo. Co najmniej. Zdezorientowany przechodzień wybąkał:

- Po piątej, dziesięć po piątej.

Przemiły Szołmen objął go ramieniem.

- Zostawmy szczegóły. Piąta rano czy wieczorem?”.

strona 1 z 2
strona 1/2
Konin ma „najstarszą na świecie przydrożną reklamę zakazanych uciech”
Potwierdzenie
Proszę zaznaczyć powyższe pole