LOT dyskryminuje muzyków? Janusz Wawrowski nie mógł wziąć skrzypiec do samolotu

Pochodzący z Konina światowej sławy wirtuoz opisał przykrą przygodę z obsługą LOT na swoim Facebooku. Poskarżył się, że nie pozwolono mu zabrać na pokład niezwykle cennego instrumentu, mimo że wcześniej wielokrotnie latał samolotem, mając przy sobie swojego Stradivariusa.
Jak wynika z jego relacji, obsługa naziemna zaproponowała mu umieszczenie instrumentu w luku bagażowym pod pokładem lub pozostanie w Wilnie, skąd chciał lecieć do Warszawy. Nie pomogły tłumaczenia, że skrzypce są niezwykle cenne. - Pani z LOT-u powiedziała, że „zobaczymy czy się zniszczą w luku”. Nie przyjęto również do informacji mojego tłumaczenia, że od wielu lat podróżuję różnymi liniami lotniczymi ze skrzypcami i że przyleciałem do Wilna tymi samymi liniami. W trakcie setek poprzednich lotów nigdy nie zabroniono mi zabrać skrzypiec do samolotu. Wszystko odbyło się w bardzo nieprzyjemnej atmosferze, co nie spotkało mnie przedtem w żadnych innych liniach i na innym lotnisku. – opisuje muzyk.
Dodaje, że już po odlocie samolotu człowiek z obsługi naziemnej poinformował go, że może zapytać, o możliwość zabrania skrzypiec na pokład kolejnego samolotu, który będzie za 5 godzin. Miał on zaoferować muzykowi kupno następnego, o wiele droższego biletu, bez żadnych gwarancji, że tym razem się uda. Poprzedni bilet przepadł.
W rezultacie Janusz Wawrowski na własny koszt zorganizował sobie powrót do Warszawy autokarem, którym jechał 8 godzin.
Zwróciliśmy się o komentarz do zespołu prasowego LOT. Do sprawy wrócimy.