„Nie dla torów”. Protestowali w Poznaniu przeciwko planom budowy kolei


Nie chcą, by linia kolejowa między Koninem a Turkiem przebiegała koło ich domów i nie czują się wysłuchani przez samorządowców – takie słowa padały w piątek przed Wielkopolskim Urzędem Wojewódzkim w Poznaniu od protestujących tam mieszkańców regionu konińskiego.
Kilkanaście osób protestowało w piątek przed Wielkopolskim Urzędem Wojewódzkim w Poznaniu przeciwko obecnie planowanemu przebiegowi linii kolejowej Konin – Turek. Termin nie był przypadkowy – w tym samym czasie w budynku trwało podpisywanie umowy na realizację tej inwestycji. Mieszkańcy regionu mieli ze sobą banery z hasłami („Nie dla torów”, „Stop kolei”, „Nie dla kolei przez nasze domy i ogrody”). A także konkretne postulaty dotyczące uwzględnienia ich głosu w planach budowy połączenia.
Policja zabezpieczała budynek urzędu
– Jesteśmy ludźmi, których ta inwestycja będzie dotyczyć bardzo mocno, bo linia ma powstać zaraz za naszymi płotami. Nie ma ku temu dużego uzasadnienia, by ta trasa została wybrana – mówił Tomasz Piaseczny, jeden z protestujących. Jak podkreślał, podczas tworzenia wstępnego studium wybierano spośród dwóch tras przebiegu linii. Odrzucono ostatecznie koncepcję przez Brudzew, Władysławów, Krzymów i Kramsk, a wybrano trasę przez Tuliszków, Stare Miasto, Krzymów i Konin.
Jak podkreślali protestujący, wybór trasy odbył się bez szerokich konsultacji społecznych. – Mieszkańcy zostali całkowicie pominięci. Odbyły się tylko konsultacje-widmo z powiatem tureckim i powiatem konińskim. Ministerstwo Infrastruktury samo odpowiedziało na interpelację poselską, że nikt nie wie, ile tam było osób. My wiemy – nie było tam żadnego z nas. Chcielibyśmy, żeby nasz głos został uwzględniony. Wiemy, że jest późno, ale nikt nas nie poinformował. Zostaliśmy zaskoczeni wiosną ubiegłego roku, że ma być kolej za naszymi oknami, a niektórych domy mają zostać wyburzone – przekonuje Tomasz Piaseczny.
Protestujący chcieli w piątek porozmawiać z władzami samorządowymi. Najpierw wyszedł do nich rzecznik prasowy Urzędu Wojewódzkiego. Po krótkich negocjacjach zgodził się, by dwoje reprezentantów uczestniczyło w uroczystości podpisania umów. Choć protestujący zachowywali się pokojowo i nie zakłócali w żaden sposób przebiegu spotkania, już po paru minutach od ich zgromadzenia przed budynkiem urzędu pojawiła się policja. Niektórzy z nich zostali również spisani.
Rozmowa z marszałkiem bez rezultatu
Ostatecznie reprezentantom mieszkańców udało się porozmawiać z marszałkiem Markiem Woźniakiem. – Rozmowa ta nie była satysfakcjonująca i nie przyniosła żadnych rezultatów – oceniał Tomasz Piaseczny. Sam marszałek poruszył problem lokalizacji linii w swoim przemówieniu. – Nie można nie wspomnieć o tym, jak będzie przebiegał faktyczny przebieg terenowy. To nie jest nasza decyzja, to droga przed inwestorem, czyli spółką PKP PLK, by przeprowadzić wszystkie uzgodnienia terenowe z lokalnymi samorządami i mieszkańcami, by ostateczny przebieg nie budził kontrowersji.
Arnold Bresch, dyrektor ds. realizacji inwestycji PKP PLK S.A. deklaruje, że żadne ostateczne decyzje jeszcze nie zapadły. – Musimy przejść całą drogę urzędową związaną z uzgodnieniem lokalizacji linii. Musimy pamiętać, że jest to inwestycja celu publicznego: ważniejszy będzie interes ogółu od interesu poszczególnych osób. Mówimy o nowej linii – to musi generować tego typu problemy – ocenia.
Z protestującymi rozmawiała również poznańska posłanka PiS Jadwiga Emilewicz. Obiecała organizację spotkania z przedstawicielami PKP PLK S.A. – Czy do spotkania dojdzie i jakie będą jego efekty – zobaczymy – ocenia Tomasz Piaseczny. – Będziemy na pewno protestować dalej, jeżeli nie dojdzie do żadnych rozmów. Jest to sytuacja bardzo niekomfortowa, ale nie pozostało nam nic innego.
Dziękujemy za Twoją obecność. Obserwuj nas w Wiadomościach Google, aby być na bieżąco.