Pozostawił po sobie w Koninie most z żelaza, ważną ulicę i piękną willę
KONIŃSKIE WSPOMNIENIA
Prace rozpoczęto od budowy tymczasowego mostu objazdowego, a już pod koniec maja 1929 r. przywieziono pierwsze części dwóch przęseł rozbieranego mostu na Wiśle pod Opaleniem. Ostatnie wagony przyjechały do Konina pod koniec listopada 1929 r. W sumie do transportu ważącej około 1600 ton konstrukcji użyto ponad sto wagonów kolejowych. Części składowano na chodnikach żwirowych po obu stronach czarkowskiego mostu.
Zapłacił tylko jedną czwartą
O podejściu Władysława Piestrzyńskiego do finansów miejskich wiele mówi sposób zorganizowania przewozu żelaznych konstrukcji z dworca na miejsce. Ponieważ przedsiębiorca, który rozbierał most w Opaleniu, chciał za jego dostarczenie na plac budowy 28 zł za tonę, Władysław Piestrzyński nie przyjął jego propozycji. Przewóz zrealizowano własnymi siłami, co kosztowało 7,83 zł za tonę, a więc nieco ponad jedną czwartą zaproponowanej przez prywatnego przedsiębiorcę kwoty!
O miejską kasę dbał również burmistrz Ludwik Ganowicz, który na wieść o rozpoczęciu robót wystosował pismo do Powiatowego Zarządu Drogowego, przypominając, że magistrat miasta Konina „prowadzący rejestrację bezrobotnych może zaofiarować usługi robotników fizycznych, a mianowicie wykwalifikowanych cieśli, ślusarzy, kowali, stolarzy a niezależnie większą ilość robotników ziemnych. Ponieważ bezrobotni rejestrowani otrzymują zasiłki z Funduszu Bezrobocia, obciążając budżet sumą około 2 tys. zł tygodniowo, byłoby wskazane zatrudnienie ich w pierwszej kolejności.”
Otwarcia nie doczekał
Władysław Piestrzyński nie doczekał oddania żelaznego mostu do użytku. Zmarł nagle 21 marca 1933 r. w wieku 49 lat na zawał serca, do czego pełna napięcia i nieprzewidzianych wydarzeń praca przy budowie mostu niewątpliwie się przyczyniła. Obiekt oddano do użytku w roku następnym. Pogrzeb Władysława Piestrzyńskiego odbył się 23 marca. Po mszy w kościele św. Bartłomieja zwłoki przewieziono do Kalisza i pochowano w grobowcu rodzinnym (il. 6).
W wielkim domu w Czarkowie (na fot. 7 od strony ogrodu) pozostała żona Władysława Piestrzyńskiego Zofia i dwoje dzieci: 10-letnia Anna i 8-letni Zygmunt. Anna Piestrzyńska wyszła po wojnie za nauczyciela Ryszarda Kosińskiego. Kobieta zmarła bardzo młodo w wieku 40 lat, a w latach siedemdziesiątych zmarł w Warszawie jej brat Zygmunt. Dzieci Anny nadal mieszkają w Koninie.
Imienia Władysława Piestrzyńskiego?
W końcu lat pięćdziesiątych nowe osiedle podeszło pod okna willi Władysława Piestrzyńskiego, przez które jego potomkowie obserwowali budowę „Kolorowej” i Alei 1 Maja (fot. 8 i 9). W 1969 r. zostali wywłaszczeni a dwa lata później w budynku umieszczono Urząd Stanu Cywilnego, który funkcjonował w tym miejscu przez następne ćwierć wieku. Po przeniesieniu USC do dworku Zofii Urbanowskiej, miasto sprzedało willę państwa Piestrzyńskich osobie prywatnej, która otworzyła tam restaurację i hotel.
Wszystkie trzy wymienione na początku tego artykułu argumenty, żeby pamiętać o Władysławie Piestrzyńskim – żelazny most, ulica Dworcowa i willa przy Alejach 1 Maja – wciąż służą mieszkańcom Konina. I sądzę, że są to powody wystarczające, żeby nadać jego imię na przykład którejś z ulic Konina.