Skocz do zawartości

Prześlij nam swoje filmy, zdjęcia czy tekst. Bądź częścią naszego zespołu. Kliknij tutaj!

LM.plWiadomościBezgrzeszne lata konińskich gimnazjalistów u progu wojny

Bezgrzeszne lata konińskich gimnazjalistów u progu wojny

KONIŃSKIE WSPOMNIENIA

Dodano:
Bezgrzeszne lata konińskich gimnazjalistów u progu wojny

Podczas lekcji wychowawczych uczniowie zwiedzali też zakłady przemysłowe i rzemieślnicze. I tak 13 października 1936 r. byli u „pobliskiego garncarza w celu zapoznania się z jego pracą”. Klasowy kronikarz skrupulatnie opisał przebieg procesu produkcyjnego, podobnie jak to było też w przypadku mleczarni („masło na eksport pakuje się w specjalne beczki”), czy drukarni („wycieczka zainteresowała wszystkich i przysporzyła wiadomości o sztuce drukarskiej”). Uczniowie zwiedzili też młyn parowy Leszczyńskiego i fabrykę maszyn rolniczych Włodarczyka.

Recytacje i patefon

Ciekawym przeżyciem była wycieczka do Lądu, dokąd udali się statkiem „Wanda”. Pogoda im nie sprzyjała, bo mżył deszcz, co miało wpływ na nie najlepsze nastroje. Humory poprawiły się wszystkim, kiedy po zwiedzeniu klasztoru postanowili, że nie będą czekać przez cztery godziny na transport do Konina i ruszyli na piechotę do Słupcy: „Drogę ośmiu kilometrów przebyliśmy stosunkowo dość szybko, dzięki urozmaiconej rozmowie” napisał kronikarz. W Słupcy udali się do kina na film „Straszny dwór” według opery Moniuszki, po czym wrócili pociągiem do Konina.

Oprócz kina rozrywką dla ówczesnej konińskiej młodzieży był na przykład występ panny Rychterówny, znanej recytatorki. Z klasowej kroniki wynika, że oprócz poważnych poezji i poematów artystka recytowała również fragmenty przezabawnej powieści Kornela Makuszyńskiego z czasów szkolnych „Bezgrzeszne lata”.

Podczas imprezy andrzejkowej młodzi tańczyli przy muzyce z patefonu. „Po upływie godziny udaliśmy się na skromny podwieczorek, przygotowany przez nasze przedsiębiorcze koleżanki. Na podwieczorek przybył łaskawie pan dyrektor” – czytamy w kronice. O ile opisywanie figur wylanych z wosku było źródłem wielkiej wesołości, to już wyciąganie spod talerzyka jednego z trzech schowanych pod nim przedmiotów: różańca, obrączki lub mirtu, zostało potraktowane bardzo poważnie. Obrączka symbolizowała małżeństwo, różaniec stan duchowny, a mirt staropanieństwo lub starokawalerstwo. „Tutaj nastrój był poważniejszy, wszyscy byli bardziej skupieni, ponieważ wyciągniecie przedmiotu miało decydować o naszych przyszłych losach życia”. Zabawa andrzejkowa zakończyła się równo z wybiciem godziny 22.00.

Zagubieni w Gnieźnie

Tuż przed Bożym Narodzeniem 1936 r., zainspirowani przez wychowawcę, gimnazjaliści urządzili „choinkę dla najbiedniejszych”. O wydarzeniu napisał Głos Koniński, z którego wycinek znalazł się w kronice: „Dokoła choinki zebrało się ponad 50 dzieci. Kolędy, gry i zabawy, poczęstunek, wesoły nastrój świąteczny - dały dzieciom należną im, a jakże rzadką w ich życiu chwilę radości. Dzielnej, obywatelskiej młodzieży gimnazjum należy się szczere uznanie.” Oprócz wychowawcy i dyrektora szkoły imprezę zaszczycił obecnością również starosta Marian Koczorowski.

Zorganizowana pod koniec czwartej gimnazjalnej klasy wycieczka do Gniezna, obfitowała w... zagubienia. Roli przewodnika po mieście podjął się bowiem urodzony w Gnieźnie Tadeusz Żabierek, który jednak co i rusz gubił się w starej piastowskiej stolicy.

Trzynaścioro w liceum

Choć gimnazjum kończyła tak zwana mała matura, kto chciał kontynuować naukę w dwuletnim liceum, musiał zdać jeszcze egzamin wstępny. Sztuka ta udała się trzynaściorgu uczniom (nie wiemy, ilu do tego egzaminu przystąpiło). Byli to: Bogdan Bartosik, Oleg Gabrilewicz, Czesław Górski, Zbigniew Górski, Jerzy Gryboś, Leopold Kozłowicz, Halina Kukielanka, Samuel Leszczyński, Stefania Nawrotkówna, Zdzisław Rajewski, Mariem Rauff, Stefan Włodarczyk i Tadeusz Żabierek.

Była to najmniejsza klasa w całej szkole. Z wydanej, przy okazji przeprowadzki w styczniu 1938 r. do nowego gmachu, jednodniówki „Szkoła średnia w Koninie (1863-1938)” wynika, że w roku szkolnym 1937/38 w konińskim gimnazjum i liceum uczyło się 221 uczniów. W gimnazjum nowego typu były dwie klasy pierwsze (40 i 39 osób), najliczniejsza, bo aż 47-osobowa klasa druga oraz po jednej klasie trzeciej (35) i czwartej (29). Oprócz wspomnianej wyżej pierwszej klasy licealnej była jeszcze ósma (ostatnia) klasa gimnazjum starego typu, która liczyła 18 uczniów.

Własnymi rękami wybudowali strzelnicę

Przed przeprowadzką na ulicę Mickiewicza w kronice licealistów jest tylko jedna wzmianka o nowym gmachu, kiedy z okazji święta 11 Listopada postanawiają „zasadzić drzewo na placu przy nowym gmachu gimnazjum dla uczczenia poległego w 1920 r. kolegi”. O samej przeprowadzce, nowej klasie, jej urządzaniu – ani słowa.

Z to w miesiąc po przenosinach na nowe miejsce nasi licealiści zgłosili pomysł „wybudowania własnymi rękami strzelnicy”. Projekt zaaprobowali uczniowie innych klas. W kronice znalazło się kilka zdjęć z prac wykonanych 7 maja (jedno z nich – fot. nr 6 - opublikowaliśmy w piątek).

Powojenne losy

W ostatnim roku nauki w klasowej kronice wpisów jest już niewiele. Po wyborze samorządu klasowego w tym samym składzie co poprzednio (wójt Stefania Nawrotkówna, kronikarz Halina Kukiełówna), na lekcjach wychowawczych zajmowano się głównie maturą i „organizacją studiów wyższych”. Omówiono między innymi Uniwersytet Poznański, Politechnikę Warszawską, Instytut Sztuk Plastycznych (nie napisano który) i „marynarkę wojenną”. Pod datą ostatniej odnotowanej w diariuszu lekcji wychowawczej z 17 kwietnia 1939 r. widnieje lakoniczny zapis „swobodna dyskusja”.

Konińscy maturzyści z czerwca 1939 r. nie zdawali sobie sprawy, że za kilka miesięcy nie tylko ich świat zostanie wywrócony do góry nogami, a wszelkie plany unieważnione. Zamiast po dziesięciu latach, spotkali się dopiero 29 lat później, na pierwszym zjeździe absolwentów konińskiej szkoły średniej, która w 1968 r. nosiła już nazwę I Liceum Ogólnokształcącego w Koninie.

Spośród wymienionych w klasowej kronice uczniów znamy w miarę dokładnie powojenne losy dwojga z nich: Stefanii Nawrotek (później Kopczyk) i Stefana Włodarczyka. Wszyscy oni już dzisiaj nie żyją, ale jeśli ich krewni zechcą nam o nich opowiedzieć, kontynuacja niniejszej publikacji, która za jakiś czas powstanie, będzie na pewno bogatsza.

strona 3 z 3
Bezgrzeszne lata konińskich gimnazjalistów u progu wojny
Bezgrzeszne lata konińskich gimnazjalistów u progu wojny
Bezgrzeszne lata konińskich gimnazjalistów u progu wojny
Liceum3
Liceum4
Liceum5
Liceum6
Potwierdzenie
Proszę zaznaczyć powyższe pole