Wójt i radni łamią prawo? Trwa walka o placówkę w Kozarzewie
Trwa walka o Zespół Szkolno-Przedszkolny w Kozarzewie. Rodzice i nauczyciele likwidowanej placówki twierdzą, że radni i wójt Kazimierza Biskupiego łamią prawo.
Trwa walka o Zespół Szkolno-Przedszkolny w Kozarzewie. Rodzice i nauczyciele likwidowanej placówki twierdzą, że radni i wójt Kazimierza Biskupiego łamią prawo.
Zespół Szkolno-Przedszkolny ma zostać zlikwidowany ze względów ekonomicznych. Przed podjęciem przez Radę Gminy uchwały o zamiarze likwidacji, wójt Jan Sikorski podkreślał, że zamknąć chce jedynie szkołę. To nie uspokoiło rodziców i nauczycieli, którzy bronią placówki. Pojawili się oni również na wczorajszym spotkaniu panelowym rajców.
- Pierwsza uchwała była podjęta niezgodnie z prawem. Nie można likwidować zespołu przed jego rozwiązaniem – mówi Aleksandra Nożewska, nauczycielka z Kozarzewa.
Zainteresowanych sprawą do głosu nie dopuszczono
– Nie będę z Państwem dyskutował – podkreślił Mirosław Grzelak, przewodniczący Rady Gminy w Kazimierzu Biskupim.
O szkole w Kozarzewie nie chce również dyskutować wójt Jan Sikorski.
- Sprawa jest w toku. Jeżeli się zakończy to możemy porozmawiać. Dziękuję bardzo – powiedział mediom wójt.
Nauczyciele i rodzice nie składają broni. Chcą się spotkać z przedstawicielami kuratorium oświaty. Nie wykluczają też powiadomienia prokuratury. Jutro kolejna sesja Rady Gminy, podczas której podjęta ma zostać uchwała o rozwiązaniu Zespołu Szkolno-Przedszkolnego w Kozarzewie. Ta, zdaniem broniących placówki też jest niezgodna z prawem, bo nie zawiera uzasadnienia.
fot. Społeczny Komitet Obrony Zespołu Szkolno-Przedszkolnego w Kozarzewie