Skocz do zawartości

Prześlij nam swoje filmy, zdjęcia czy tekst. Bądź częścią naszego zespołu. Kliknij tutaj!

LM.plWiadomościKONIN JEST NASZ: Czy czeka nas los wiaduktu Briańskiego? 

KONIN JEST NASZ: Czy czeka nas los wiaduktu Briańskiego? 

Konin jest nasz

Dodano:
KONIN JEST NASZ: Czy czeka nas los wiaduktu Briańskiego? 

„Konin żyje jak menel: z dnia na dzień” - napisał ktoś komentarz pod jednym z artykułów na naszym portalu. Czy naprawdę nasze miasto stacza się po równi pochyłej, a mieszkańcy nie mogą zrobić nic, by odwrócić ten proces?

„Konin żyje jak menel: z dnia na dzień” - napisał ktoś komentarz pod jednym z artykułów na naszym portalu. Czy naprawdę nasze miasto stacza się po równi pochyłej, a mieszkańcy nie mogą zrobić nic, by odwrócić ten proces?

- Jak ściągnąć inwestora, a najlepiej jeszcze większą ich liczbę? - to najpopularniejsze pytanie, stawiane od lat w Koninie. Czy kilku pracowników nowego Wydziału Obsługi Inwestora uruchomi gospodarczą lokomotywę Konina, której od dawna nie udaje się ruszyć z bocznicy przemysłu paliwowo-energetycznego takim politycznym i ekonomicznym tuzom jak prezydent Józef Nowicki, jego zastępca do spraw gospodarczych Sebastian Łukaszewski (spec od bankowości przecież), czy poprzednik tego ostatniego Marek Waszkowiak? I czy w ogóle to w „staraniach o inwestora” tkwi problem? Celowo napisałem ten zwrot w cudzysłowie, bo nie bardzo wiadomo, co się za nim kryje, a ktokolwiek będzie te starania czynił, nie uzyska nic, nie wiedząc, co ma robić. Nawet gdyby mu zapłacić za to cały milion!

Jak inwestor wybiera miejsce na założenie sporej fabryki, średniej wielkości wytwórni, małego warsztatu produkcyjnego czy punktu usługowego? Lokalizację i dobry dojazd, dzięki autostradzie i linii kolejowej, już mamy, a uzbrojenie terenu i sprawnych urzędników - jeśli naprawdę się chce – można zapewnić bez trudu. Ale co poza tym sprawi, że ludzie z pieniędzmi właśnie w Koninie zechcą założyć swój warsztat pracy, tu zamieszkać, posłać do konińskich szkół i przedszkoli swoje dzieci? Odpowiedź nie jest skomplikowana. Zrobią tak, jeśli będą widzieć, że tu się wygodne i bezpiecznie mieszka, służby komunalne dbają o czystość i porządek, w szkole najważniejsi są uczniowie, a urząd jest dla mieszkańca a nie odwrotnie.

Jeśli potencjalny inwestor nie jest z Konina, to może i nie dowie się, że konińskim władzom przez wiele lat szkoda było wydawać pieniądze na remont wiaduktu Briańskiego i doprowadzili go do ruiny, w wyniku czego trzeba go było wyburzyć i postawić nowy. Ale co pomyśli taki przybysz o Koninie, jeśli z jakiegoś powodu opuści centrum i zgubi się na którejś z bocznych uliczek, gdzie trudno czasem o tabliczkę z nazwą ulicy, o numerze posesji już nie wspominając? Jakie zdanie będzie miał o mieście, w którym nawet boczne uliczki obstawione są parkometrami, a nie buduje się parkingów w miejscach, gdzie można by je urządzić? Jeśli tak banalne w gruncie rzeczy kwestie od lat są poza zasięgiem olbrzymiego aparatu urzędniczego i wcale sporej grupy strażników miejskich, to co mogą pomyśleć sobie przedsiębiorcy o załatwianiu z nimi spraw naprawdę poważnych?

Bo najlepszymi ambasadorami i rzecznikami każdego miasta są jego mieszkańcy - zadowoleni z miejsca, w którym żyją. A koninianie nie mają poczucia wpływu na podejmowane w ich imieniu decyzje, narzekają na marnotrawstwo publicznych pieniędzy, spartolone inwestycje, bałagan, brud w mieście i wiele innych.

Tymczasem działania obecnych władz Konina nie wskazują, żeby wiedziały, co trzeba zrobić, żeby zapewnić rozwój miasta. Ba, nie tylko nie wiedzą, ale nie sprawiają wrażenia specjalnie tym zainteresowanych. Nawet z wykorzystaniem wód geotermalnych czekają, zdaje się, na wybory, żeby znów olśnić „ciemny lud” bajkami o krainie mlekiem i miodem płynącej.

Co gorsza, na horyzoncie nie widać żadnej siły, która by dawała nadzieję na inną politykę, niż tylko obsadzanie wszelkich możliwych stanowisk w magistracie i instytucjach od niego zależnych swoimi ludźmi i ich dalszymi i bliższymi krewnymi i znajomymi.

Do wyborów jeszcze ponad półtora roku i dla wszystkich, którym przyszłość Konina leży na sercu, otwieramy  forum „Konin jest nasz”, służące wymianie myśli na temat przyszłości naszego miasta i tego, co się dzisiaj w Koninie mieszkańcom nie podoba. Jeśli uda nam się sporządzić katalog takich spraw, może politykom trudniej będzie obiecywać inwestorów „na wierzbie” i czynić różne inne sztuczki, byle tylko wygrać kolejne wybory.

Chyba że uznać rację obecnej władzy Konina, że nic więcej ponad to, co robią, zrobić się już nie da, i pogodzić się z powolną agonią miasta.

Robert Olejnik

Konin jest nasz: Czy czeka nas los wiaduktu Briańskiego?
Czytaj więcej na temat:Konin jest nasz, wybory samorządowe 2018
Potwierdzenie
Proszę zaznaczyć powyższe pole