Skocz do zawartości

Prześlij nam swoje filmy, zdjęcia czy tekst. Bądź częścią naszego zespołu. Kliknij tutaj!

LM.plWiadomościPo co konińscy urzędnicy jeżdżą za nasze pieniądze do Herne?

Po co konińscy urzędnicy jeżdżą za nasze pieniądze do Herne?

KONIN JEST NASZ

Dodano:
Po co konińscy urzędnicy jeżdżą za nasze pieniądze do Herne?

Poprosił więc o uzupełnienie informacji, na co 26 października 2017 r. prezydent Józef Nowicki mu odpisał: „W uzupełnieniu odpowiedzi na zgłoszone przez pana radnego podczas XLI sesji Rady Miasta Konina w dniu 27 września 2017 r. zapytanie informuję, że delegacje wyjeżdżające do miasta Herne realizują zapisy „Porozumienia o współpracy partnerskiej między miastami Konin i Herne”.

We wspomnianej wyżej umowie zapisano, że „ścisła współpraca miedzy miastami służyć będzie wzbogaceniu życia kulturalnego, społecznego i gospodarczego”. Napisany fatalną polszczyzną dokument (zapewne tłumaczenie z niemieckiego) określa, że „oba miasta partnerskie będą poprzez wzajemne odwiedziny reprezentantek i reprezentantów delegacji i ze wszystkich obszarów życia społecznego wymieniać doświadczenia” i tu następuje szczegółowa lista owych dziedzin. Z odpowiedzi pana prezydenta wynika, że – jeśli radny ma jakieś wątpliwości - sam powinien znaleźć w przesłanych dokumentach sens współpracy Konina z Herne.

Tysiące gminnych urzędników z Polski (i nie tylko) jeździ każdego roku z zagranicznymi wizytami, które mają jedynie kurtuazyjny charakter i niczego pożytecznego nie przynoszą. I są wśród nich tacy, którzy starają się przy okazji coś dobrego dla swoich wyborców jednak załatwić, choć robić tego nie muszą. Ale ja wcale nie o te wyjazdy do Herne mam do prezydenta mojego miasta pretensje, bo doprawdy nie wiem, czy można było z nich wycisnąć więcej pożytków dla Konina.

Nie podoba mi się natomiast wyraźne lekceważenie, wyzierające z prezydenckiej odpowiedzi na troskę radnego o zasadność wydatków z miejskiego budżetu. „Sam sobie, pan, poczytaj” zdaje się mówić między wierszami, rzucając strzępy informacji, zamiast kompleksowego omówienia wymiany zagranicznej Konina, której częścią są choćby wzajemne wizyty młodzieży i nauczycieli ze szkół zaprzyjaźnionych miast.

Być może chce w ten sposób zniechęcić Jarosława Sidora do zbyt wnikliwego zaglądania do finansowej kuchni miasta i pokazać pozostałym radnym, że wydobycie z urzędu jakiejkolwiek informacji to prawdziwa droga przez mękę.

Powołuję się tu tak często na radnego Jarosława Sidora, bo on sam dba o to, żeby o swoich poczynanych informować wyborców na bieżąco. Zachęcam jednocześnie wszystkich radnych do podobnego upubliczniania swoich działań. Natomiast mieszkańcom przypominam, że mają prawo domagać się od swoich radnych zainteresowania sprawami, które są dla nich ważne. Dzwońcie do nich, piszcie listy, chodźcie na dyżury, pytajcie, co robią, zmuszajcie do aktywności.

A jeśli nie poprzez radnych, to zgodnie z ustawą o dostępie do informacji publicznej o sensowne wydawania naszych pieniędzy możecie też pytać bezpośrednio samego prezydenta. W roku wyborczym taka dociekliwość jest szczególnie wskazana. Nie bójmy się korzystać ze swoich praw!

Robert Olejnik

Fot. landschaftspark-hoheward.de

koninjestnasz@portal.lm.pl

Czytaj również „Konserwator zabytków zasiądzie wkrótce na ławie oskarżonych

strona 2 z 2
strona 2/2
Potwierdzenie
Proszę zaznaczyć powyższe pole