Skocz do zawartości

Prześlij nam swoje filmy, zdjęcia czy tekst. Bądź częścią naszego zespołu. Kliknij tutaj!

LM.plWiadomościPonieważ nie chcieli się myć, dyrektor zagroził im zwolnieniem

Ponieważ nie chcieli się myć, dyrektor zagroził im zwolnieniem

KONIŃSKIE WSPOMNIENIA

Dodano:
Ponieważ nie chcieli się myć, dyrektor zagroził im zwolnieniem

Kiedy rozbudowano szatnie, padł najpoważniejszy jak do tej pory argument, że mycie po pracy jest niebezpieczne dla zdrowia, bo bezpośrednio po gorącej kąpieli spoceni pracownicy muszą przejść około sto metrów do przystanku, co naraża ich na ryzyko przeziębienia.

Oszczędzali... ubrania

Z podobnymi problemami borykało się również kierownictwo gosławickiej elektrowni, mimo że tam praca nie była nigdy tak brudna jak w kopalni. Tutaj niechęć do korzystania z łaźni i przebierania się po pracy robotnicy tłumaczyli brakiem czasu. Tymczasem prof. Władysław Markiewicz, który przez dwa miesiące mieszkał w Domu Górnika i miał codzienny kontakt z pracownikami kopalni i elektrowni, zdołał ustalić, że dla dużej części z nich dojeżdżanie do pracy i powrót w ubraniu roboczy ma na celu... oszczędzanie własnych ubrań.

Praca czy dentysta?

Powiat koniński należał w tamtym czasie do najbardziej zaniedbanych w Wielkopolsce pod względem opieki zdrowotnej. Lekarzy i pielęgniarek było u nas o jedną trzecią, a łóżek szpitalnych aż o połowę mniej niż w pozostałych częściach województwa. Do tego dochodził brak nawyku korzystania z opieki lekarskiej, choć już w trakcie swoich badań poznańscy naukowcy odnotowali postęp pod tym względem, bo liczba pobranych przez robotników skierowań na leczenie sanatoryjne wzrosła trzykrotnie. Byli też bardziej skłonni do korzystania z leczenia stomatologicznego, bo wcześniej wcale nierzadkie były przypadki, że ubiegający się o zatrudnienie robotnik wolał rezygnować z pracy, niż pozwolić na wyrwanie sobie chorego zęba.

Chorzy „na żniwa”

Każdego roku w kopalni dochodziło do kilkudziesięciu wypadków, częściej na odkrywkach, niż w brykietowni, gdzie warunki pracy nie ulegały tak częstym zmianom. A największą ich liczbę odnotowywano w okresie... nasilenia prac polowych. O ile od stycznia do czerwca 1960 r. miesięcznie zdarzały się dwa, góra trzy wypadki, to w lipcu było ich już pięć, w sierpniu osiem, a we wrześniu – siedem.

Potwierdzenie
Proszę zaznaczyć powyższe pole