Ponieważ nie chcieli się myć, dyrektor zagroził im zwolnieniem
KONIŃSKIE WSPOMNIENIA
Skąd brał się wzrost nieszczęśliwych zdarzeń w tym akurat czasie, wyjaśniły kontrole, które zastawały owych „inwalidów” przy żniwach w polu, albo przy wykopkach czy omłotach.
Wymagana... podstawówka
Przez kilkanaście powojennych lat kopalnia rozwijała się bardzo powoli i dopiero od odkrywki Gosławice (na zdjęciu) nastąpił szybki wzrost liczby pracowników. Między 1953 a 1960 rokiem załoga zakładu górniczego wzrosła czterokrotnie - niemal do 3 tys. osób. Większość z nich nie miała pełnego podstawowego wykształcenia, a o jakichkolwiek umiejętnościach zawodowych nie było mowy. Wszyscy byli szkoleni na miejscu.
By zachęcić pracowników do uzupełniania wykształcenia i podwyższania kwalifikacji, dyrekcja zastosowała politykę kija i marchewki. W zarządzeniu z września 1961 roku dyrektor Zdzisław Zając polecił, by nie przyjmować na stanowiska przodowych i maszynistów maszyn podstawowych osób bez wykształcenia podstawowego, które nie mogły też otrzymywać podwyżek i awansów. Jeżeli osoby takie decydowały się na podjęcie nauki, miały mieć tak organizowaną pracę, by nie kolidowało to z zajęciami szkolnymi.
Ponad dwie trzecie rolników
Brak przygotowania zawodowego i elementarnego wykształcenia u nowo zatrudnianych pracowników bardzo szybko wtedy rozwijającego się przemysłu paliwowo-energetycznego wynikał z przeszłości gospodarczej naszego regionu, którą prof. Władysław Markiewicz również opisał. Przed 1939 r. 72 proc. tutejszej ludności utrzymywało się z rolnictwa, 18 proc. z handlu, a tylko 10 proc. z rzemiosła i innych zawodów. U progu niepodległości na terenie powiatu znajdowało się 13 młynów motorowych, 11 młynów wodno-parowych i 135 wiatraków. W r. 1922 w samym mieście czynnych było 35 zakładów przemysłu rolnospożywczego, z czego 11 zakładów zatrudniało po kilkunastu robotników, a inne zaledwie po kilka osób.
Do największych zakładów przemysłowych w powiecie należały: Cukrownia w Gosławicach, która stale zatrudniała około 100 robotników, a w sezonie około 340, Cegielnia Pogody i Opasa w Ślesinie (80 robotników), Cegielnia w gminie Dąbroszyn (75 robotników), Gorzelnia i Rektyfikacja Wódek Bałakina w Golinie (63 robotników) oraz Konińska Rektyfikacja Wódek Waldmana i Spilfogla w Koninie (49 robotników). W sumie proletariat przemysłowy powiatu liczył zaledwie 700 robotników fabrycznych, a okoliczne majątki rolne zatrudniały stale około 3000 osób, toteż w samym tylko mieście liczba bezrobotnych dochodziła do 2000. To dlatego część mieszkańców Konina i powiatu konińskiego emigrowała każdego roku w poszukiwaniu pracy i chleba do innych okolic Polski albo za granicę, w szczególności do Francji i Niemiec.
Opracowano na podstawie: Władysław Markiewicz (red.), Społeczne procesy uprzemysłowienia. Kształtowanie się zakładów produkcyjnych w konińskim rejonie górniczo-energetycznym, Wydawnictwo Poznańskie 1962.
Robert Olejnik
Dziękujemy za Twoją obecność. Obserwuj nas w Wiadomościach Google, aby być na bieżąco.