Trzeci kandydat na prezydenta Konina wywróci partyjny układ
KONIN JEST NASZ
Mieszkańcy Konina nie mają wygórowanych oczekiwań wobec kandydata na prezydenta. Wystarczy im elementarna uczciwość i chęć służenia miastu.
Po licznych rozmowach i na podstawie korespondencji, jaka spłynęła do redakcji przez ponad rok ukazywania się artykułów z cyklu Konin jest Nasz, zrozumiałem, że spełnienie oczekiwań mieszkańców wcale nie wymaga od prezydenta nadludzkich umiejętności i heroicznych zalet. Wystarczy elementarna uczciwość i chęć służenia miastu. Tylko tyle i aż tyle.
Najczęściej powtarzało się oczekiwanie, by był to ktoś, kto zainteresuje się, czy ludzie mają pracę i stworzy inwestorom warunki do działania. Kto przypilnuje, żeby inwestycje były nastawione na realizację najpilniejszych potrzeb mieszkańców i zostały zrealizowane porządnie, a nie za najniższą cenę. Prezydent powinien być zainteresowany tym, co dzieje się w urzędzie i umieć pokierować oraz koordynować pracą podległych mu ludzi, by jak najlepiej mogli służyć miastu i mieszkańcom.
I żeby to był ktoś uczciwy, kto da nam nadzieję.
Dla niemal wszystkich było też oczywiste, że powinien to być człowiek nie związany z żadną partią, kto nie będzie ciągnął za sobą setek kandydatów na posady w urzędzie i miejskich instytucjach.
Skąd wziąć kogoś takiego? Wymarzeni książęta na białym koniu to postacie z partyjnych bajek, które już są produkowane - za nasze zresztą pieniądze. Społeczny czy – jak kto woli - obywatelski kandydat sam się nie objawi. Musimy go wspólnie odszukać, a to wymaga konkretnej pracy. Wszystkich, którzy chcą się włączyć w to dzieło, zapraszam w najbliższy wtorek na spotkanie do Osiedlowego Domu Kultury „Zatorze”. Tutaj istotna uwaga: nie zakładamy żadnej partii ani komitetu wyborczego, nie obiecujemy nikomu posad. Jak długo się da, będziemy działać jako nieformalna grupa ludzi o wspólnym celu, jakim jest wyłonienie kandydata na prezydenta Konina, który zatrzyma upadek naszego miasta i pchnie go na drogę rozwoju.