Miłość w okupowanym Koninie, której nie zmogła żelazna kurtyna
KONIŃSKIE WSPOMNIENIA
Mimo upływu lat, Wiktor wciąż wysyłał listy do Polski, a jeden z nich wprawił Bolesławę Wdzięczną w wielkie zdumienie. Na początku lat osiemdziesiątych Austriak oznajmił, że... będzie się żenił. Podczas jednej ze swoich wędrówek po górach spotkał zakonnicę, z którą nawiązał niezwykle interesującą i – jak się później okazało - przełomową dla życia obojga rozmowę. Andrea wyznała, że pochodzi z biednej, wielodzietnej rodziny, więc kiedy długo nie pojawiał się kandydat na męża, postanowiła wstąpić do klasztoru, żeby nie obciążać bliskich kosztami swego utrzymania.
Ślub z zakonnicą
W 1984 r. Wiktor poprosił ją, żeby opuściła zakon i została jego żoną. Kiedy papież Jan Paweł II zwolnił Andreę ze ślubów wieczystych i zdjęła habit, okazało się, że jest ładną i atrakcyjną kobietą. Kiedy brali ślub, on dobiegał sześćdziesiątki, ona miała czterdzieści dwa lata. Bolesława Wdzięczna odwiedziła ich w drugiej połowie lat osiemdziesiątych. W czasie dziesięciu niemal lat wspólnego życia urodziło im się dwoje dzieci. Wiktor zmarł w 1993 r., jego żona kilka lat później.
Janina Perathoner pracowała tymczasem nad opowiadaniami, które ukazały się w 1993 r. pod wspólnym tytułem „Opowieści milowego słupa”. To była druga po debiutanckiej „Słowianie” jej pozycja książkowa. Wydała ich w sumie kilkanaście, wszystkie pod pseudonimem Janina Weneda.
W 2010 r. ze względu na pogarszający się stan zdrowia nie była już w stanie mieszkać sama i przeniosła się do Domu Pomocy Społecznej w Koninie. Dwa lata później przekazała miastu prawa do wszystkich swoich książek wraz z domem przy ulicy Staszica. Zmarła 29 stycznia 2014 r. w wieku 88 lat.
Loża barbarzyńców
Tę nieznaną do tej pory historię nieudanego związku małżeńskiego Janiny Perathoner opisał jako pierwszy, opierając się głównie na wspomnieniach Bolesławy Wdzięcznej, Stefan Rusin w zbiorze „Loża barbarzyńców”. Pozycja zawiera biogramy kilku jeszcze innych osób, najliczniej tych parających się pisaniem prozą lub wierszem, a wśród nich wspomnianej wyżej Bolesławy Wdzięcznej. Jest też bardzo interesujące uzupełnienie biografii Zofii Urbanowskiej w oparciu o jej listy wymieniane z Józefem Sikorskim, redaktorem naczelnym Gazety Polskiej, do której koninianka wysyłała swoje „korespondencje znad Warty”.
Jest w tym zbiorze wiele różnorodnych esejów, wśród których każdy niemal Czytelnik znajdzie coś dla siebie: o konińskich wyznawcach Kryszny, niechęci do Cyganów i Żydów lub o Czesławie Meissnerze, który pozostał wprawdzie w pamięci większości koninian jako sprawca obyczajowego skandalu, ale był przede wszystkim znakomitym aktorem i mistrzem słowa, nauczycielem wielu konińskich recytatorów. A jeśli ktoś z Czytelników będzie chciał szerszych niż tylko konińskie horyzonty, może zajrzeć do eseju o „Pochwale głupoty” Erazma z Rotterdamu, czy Fryderyku Engelsie.
Gorąco zachęcam Państwa do lektury „Loży barbarzyńców” i przypominam, że Stefan Rusin jest również autorem absolutnie pionierskich na konińskim rynku wydawniczym pozycji: „Znani i nieznani w Koninie” i „Konspiracja w regionie konińskim 1939-1945”. Jego najnowsza książka ukazała się w wydawnictwie Miejskiej Biblioteki Publicznej w Koninie „Setidava” i tam też można ją nabyć.
Robert Olejnik
Jako ilustrację do artykułu wykorzystałem zdjęcia niemieckiej jednostki wojskowej (fot. 2-6), która podczas wojny stacjonowała w budynku dawnej ujeżdżalni kargopolskiego pułku ułanów w Koninie przy ulicy Zagórowskiej. Dzisiaj znajduje się tam siedziba fundacji „Mielnica” (fot. 7). Nie był to oddział Wiktora Perathonera, ale być może ktoś z Czytelników potrafi powiedzieć o tej jednostce coś więcej. Zdjęcia te udostępnił mi pan Marek Sobczyński (należały do jego ojca, zmarłego niedawno Janusza Sobczyńskiego), za co mu tą drogą bardzo dziękuję.