Skocz do zawartości

Prześlij nam swoje filmy, zdjęcia czy tekst. Bądź częścią naszego zespołu. Kliknij tutaj!

LM.plWiadomościKiedy przy Kolejowej pasły się kozy, a w sklepie było przedszkole

Kiedy przy Kolejowej pasły się kozy, a w sklepie było przedszkole

KONIŃSKIE WSPOMNIENIA

Dodano:
Kiedy przy Kolejowej pasły się kozy, a w sklepie było przedszkole

W drugiej połowie lat sześćdziesiątych ulica Kolejowa była wyłożona tak zwanymi kocimi łbami (które doskonale widać na fot. 11), czyli okrągłymi kamieniami, po których częściej jeździły zwykłe wozy, ciągnięte przez konie, niż samochody. Tymi wozami dostarczano brykiety węgla brunatnego, którymi palono w piecach. Ulica była też węższa niż dzisiaj, bo i rzadko się zdarzało, żeby musiały się na niej mijać dwa pojazdy. Jeszcze w 1971 roku, kiedy z okazji pierwszej komunii dostałem w prezencie radzieckiej produkcji aparat fotograficzny smiena, szukałem po okolicznych uliczkach samochodów, żeby uwiecznić ten rzadki widok na kliszy. Pamiętam swoją radość, kiedy za jednym z kolejowych bloków znalazłem czeską skodę.

Ulicami Konina poruszały się wtedy głównie samochody ciężarowe i autobusy, z przewagą tych pierwszych. Najwięcej było ich na Alejach 1 Maja i ulicy Dworcowej, ale pojawiały się tam w większej liczbie dopiero w godzinach powrotu w pracy. A potem na długie godziny ruch znowu zamierał.

Marchewki jak cukierki

Dopiero w latach dziewięćdziesiątych poszerzono ulicę Kolejową w stronę torów, kosztem terenów, gdzie mieszkańcy kolejowych bloków mieli swoje ogródki. Działka moich dziadków przylegała do ogrodzenia, dzielącego ją od peronu pierwszego. Czasami stawałem tam i obserwowałem stojące pociągi i ich pasażerów, niejasno tęskniąc do nieznanego świata. Atrakcją były składy ze Związku Radzieckiego, których pasażerowie rzucali dzieciarni kolorowe odznaki. Byłem chyba wtedy z nich najmłodszy, toteż nie pozwalano mi wychodzić na peron, a ja posłusznie i z zazdrością obserwowałem zza ogrodzenia kolegów, zbierających z peronów barwne, metalowe znaczki.

W tamtych czasach nie było tak wielkiej mnogości słodyczy jak dzisiaj, a te które można było kupić, dorośli dzieciom przeważnie dawkowali, jakby to były egzotyczne lekarstwa. Które tym bardziej smakowały. Pamiętam, że w charakterze smakołyku występował nawet akron, tabletki na ból gardła o słodkawym smaku. W tych okolicznościach nie może dziwić, że prawdziwy raj dla łasuchów zaczynał się wiosną, kiedy pojawiały się pierwsze owoce. Do dzisiaj pamiętam słodycz malin, rosnących na naszej działce i jabłek malinówek. Słodkie były nawet marchewki, zjadane zaraz po wyciągnięciu z ziemi, po grubszym tylko obtarciu z piachu. Innym rarytasem były winogrona, które obrastały taras na tyłach naszego domu (fot. 12).

Wspomnienia z Kolejowej

Z Kolejowej wyprowadziliśmy się latem 1968 roku do punktowca przy ulicy Traugutta, gdzie miałem spędzić kolejnych osiem lat swojego życia. Ale to już temat na zupełnie inną opowieść. Do ulicy Kolejowej natomiast będę wciąż wracał, korzystając ze wspomnień i zdjęć archiwalnych jej mieszkańców, do czego wielu z nich mnie zachęca. Jeśli ktoś z Czytelników będzie chciał podzielić się ze mną swoimi wspomnieniami i zdjęciami z Kolejowej (i wszelkimi innymi z historii Konina), proszę o kontakt.

Robert Olejnik

strona 3 z 3
1530400857-sc2k9e-kolejowa2.jpg
1530400858-0oml2v-kolejowa1.jpg
1530400858-__jczm-kolejowa4.jpg
1530400858-icyxz1-kolejowa5.jpg
1530400858-9w6d92-kolejowa6.jpg
1530400858-a2f3ko-kolejowa3.jpg
1530400859-_acy8f-kolejowa9.jpg
1530400859-wc4lnn-kolejowa7.jpg
1530400859-i3kne3-kolejowa10.jpg
1530400859-_b4zz1-kolejowa11.jpg
1530400859-4rskp3-kolejowa8.jpg
1530400859-t45ehl-kolejowa12.jpg
Potwierdzenie
Proszę zaznaczyć powyższe pole