Skocz do zawartości

Prześlij nam swoje filmy, zdjęcia czy tekst. Bądź częścią naszego zespołu. Kliknij tutaj!

LM.plWiadomościKonin. Władza w ręce mieszkańców. Czy powstaną rady osiedlowe?

Konin. Władza w ręce mieszkańców. Czy powstaną rady osiedlowe?

Dodano:
Konin. Władza w ręce mieszkańców. Czy powstaną rady osiedlowe?

Czy w Koninie mogłyby z powodzeniem działać rady osiedlowe? Temat wywołał podczas ostatniej sesji Rady Miasta, radny Krystian Majewski.

Temat rad osiedlowych jest moim zdaniem powiązany z budżetem obywatelskim. W Koninie spotykamy się z problemem małej aktywności społecznej. Uważam, że dobrym pomysłem jest budowanie osiedli w oparciu o KBO. Aby były takie miejsca, w których moglibyśmy konsultować z mieszkańcami pewne projekty. Takie projekty, które dziś sprawiają radnym dużo problemów – mówi Krystian Majewski. Jego zdaniem rady osiedli mogłyby być wdrażane przez dłuższy czas. – To może być projekt ewolucyjny. Rady osiedlowe nie muszą się udać tu i teraz. One mogą się udać za kilka lat. Ale prace nad nimi powinniśmy podjąć już teraz, bo mogą one skutkować pozytywnymi efektami w stosunku do konsultowanych projektów – dodaje radny Majewski.

Zwolennikiem rad osiedlowych jest też m.in. miejski aktywista, Jarosław Koźlarek ze stowarzyszenia Zmieniamy Konin. – Rady osiedlowe uczą demokracji, partycypacji, uczestnictwa, współdecydowania na tym najniższym poziomie. Ludziom najczęściej chodzi o takie proste spawy jak: równy chodnik, powiększenie placu zabaw czy oświetlenie ciemnego zaułka. Tymi rzeczami nie musi się zajmować Zarząd Dróg Miejskich czy wydział gospodarki komunalnej. Oni często takich drobnych spraw nie zauważają. Urząd, rada miasta ignorują takie „małe” potrzeby mieszkańców. Powstaje wrażenie, że mieszkańcy nie mają żadnego wpływu na funkcjonowanie i wygląd swojego miejsca zamieszkania, a rady osiedlowe mogłyby to zmienić – tłumaczy Koźlarek. Miejski aktywista zauważa, że funkcjonowanie rad osiedlowych miałoby sens tylko wtedy, gdy posiadałyby one swoje budżety.

- Gdyby dać im jakieś kompetencje i pieniądze, to te drobne sprawy można byłoby na bieżąco i od ręki załatwiać. Chodzi o to, aby w tych radach osiedlowych zasiadali też radni, żeby ich też wciągać w te sprawy. Organizować np. spacery badawcze po osiedlach, spotkania. Dyskutować co jest nam potrzebne. W tej chwili mamy taką sytuację, że jeżeli radny chce coś załatwić, to w zasadzie jest zdany na łaskę bądź niełaskę pojedynczych urzędników. Mamy tu np. działalność takiego radnego, jak Jarosław Sidor, który biega i stara się załatwić pewne sprawy dla swych mieszkańców i często po prostu odbija się od drzwi. Jego postulaty czekają na realizację całymi latami. Dzięki działalności rad osiedlowych moglibyśmy uniknąć takich sytuacji. Teraz wszystko wpada do jednego worka. W efekcie wiele spraw jest pomijanych i lekceważonych. Wydziały urzędu miejskiego są wręcz wyspecjalizowane w spławianiu mieszkańców i radnych. Bardzo często interesanci dostają odpowiedź, że czegoś się nie da zrobić, że nie ma na to pieniędzy. Wszystko grzęźnie w urzędowych procedurach. Dzięki radom osiedlowym ta ścieżka byłaby znacznie krótsza – dodaje Koźlarek.

Jako przykład aktywista podaje swój autorski, wygrany i już zrealizowany projekt w ramach Konińskiego Budżetu Obywatelskiego. Mowa o bezpiecznych przejściach dla pieszych na Chorzniu. – W tę inicjatywę wciągnąłem i szkołę, i przedszkole, i spółdzielnię mieszkaniową, proboszcza i każdego, kogo się dało. To jest właśnie ta mała wspólnota, która może o wiele lepiej decydować, bo jest po prostu bliżej tych potrzeb. W Koninie można by utworzyć radę osiedlową np. pilotażowo, żeby zobaczyć jak to by u nas działało – mówi Koźlarek.

Do pomysłu odniósł się też wiceprezydent Konina, Witold Nowak. – Powiem szczerze, że mam wątpliwości, bo mieszkańcy są mało aktywni. Nie sądzę, żeby samo zgłoszenie pomysłu ożywiło koninian. Natomiast zawsze jestem za tym, żeby rozmawiać i próbować szukać sposobów na ożywienie mieszkańców. Skąd ta moja opinia? Stąd że pracowałem dziewięć lat w radzie nadzorczej spółdzielni i uczestniczyłem każdego roku w walnych zebraniach. Na około trzy tysiące członków, przychodziło na nie około pięćdziesięciu osób. Więc nie wiem, czy powołanie jakiegoś kolejnego ciała zmieni sytuację, jeśli chodzi o aktywność mieszkańców. Myślę, że sytuację bardziej mógłby ożywić Koniński Budżet Obywatelski, czy jakaś partycypacja w niektórych działaniach. Być może aktywność w uchwalaniu miejscowych planów? To już bardziej do mnie przemawia. Natomiast powołanie kolejnego ciała, które za chwilę mogłoby przestać istnieć? Nie mam do końca przekonania. Oczywiście można próbować. Jeśli zaangażowanie obywateli byłoby na tyle duże, że można byłoby tworzyć rady osiedlowe, to możemy o tym rozmawiać. Natomiast, nie jestem optymistą. To wynika z moich doświadczeń. Rzeczywistość się zmienia, więc może i to się zmieni. Są takie osiedla w Koninie jak Gosławice, jak Łężyn, gdzie ta społeczność jest zwarta i rozumie bardziej nawzajem swoje potrzeby. Na nowych osiedlach blokowisk jest znacznie trudniej – mówi Witold Nowak.

Inicjatywy nie popiera przewodniczący konińskiej Rady Miasta, Wiesław Steinke, czemu dał wyraz podczas ostatniej sesji. – To nie jest nowy pomysł. Wraca wielokrotnie. Uważam, że nie jest potrzebny. Miasto jest za małe. W Poznaniu ledwie się sprawdza. Ciężko znaleźć nawet chętnych na te funkcje. Udział w wyborach do rad osiedlowych jest skandalicznie niski, poniżej dziesięciu procent. Czy my jesteśmy tak dużym miastem jak Poznań, żeby porównywać się? Nie wiem. Wydaję mi się, że reprezentacja państwa (radnych - przyp. red.) w radzie miasta jest wystarczająca. Wystarczy zadbać o komunikację ze swoimi wyborcami w okręgach wyborczych, czego państwo możecie naprawdę dokonać. Zachęcam do tego. Te miejsca spotkań, to nie tylko ratusz. Mogą państwo spotykać się w spółdzielniach mieszkaniowych, w innych miejscach, ale oczywiście jest to jakiś pomysł. Należy dyskutować – powiedział Wiesław Steinke.

Fot. Archiwum 

 

Potwierdzenie
Proszę zaznaczyć powyższe pole