Burmistrz i radni nie rozwiązali sporu mieszkańców i OSP Kraśnica
„Nie wplątujcie w to samorządu gminnego” - apelowali do mieszkańców Kraśnicy burmistrz Goliny i przewodniczący miejscowej rady. Podczas wczorajszej sesji Rady Miejskiej w Golinie, emocje sięgały zenitu.
Posiedzenie golińskiej rady przebiegało spokojnie, dopóki w „wolnych wnioskach” przewodniczący Wojciech Wojdyński nie udzielił głosu przybyłym na sesję mieszkańcom Kraśnicy.
- Dlaczego nas nie wpuszczono na zebranie OSP? Na jakiej podstawie burmistrz uważa, że jesteśmy skonfliktowani? - dopytywał przewodniczący rady sołeckiej w Kraśnicy.
Sprawa sięga połowy lutego tego roku, kiedy to grupa mieszkańców z przedstawicielami rady sołeckiej i panią sołtys oraz jednocześnie radną Goliny – Elżbietą Cieślak, próbowała wejść na zebranie sprawozdawcze OSP. Nie zostali na nie wpuszczeni, co skończyło się interwencją policji. W związku z tą sytuacją do zarządu oddziału powiatowego Związku Ochotniczych Straży Pożarnych RP, wpłynęło pismo informujące o tym, co wydarzyło się w Kraśnicy.
- Domagamy się wyjaśnień, dlaczego od 2010 roku na zebrania OSP nie są zapraszani przedstawiciele mieszkańców, rada sołecka, sołtys, tym samym zarząd nie realizuje podstawowych zapisów statutowych, tj. mówiących o współpracy i wspomaganiu społeczności lokalnych – czytamy w piśmie.
W odpowiedzi, prezes OSP w Kraśnicy tłumaczy, że zgodnie ze statutem w zebraniu uczestniczą tylko członkowie i zaproszeni goście. Karol Grabarczyk podkreśla też, że współpraca z poprzednimi sołtysami i radnymi była owocna i bezkonfliktowa. Z Elżbietą Cieślak kontakty na linii OSP-sołtys były poprawne.
- Pierwszą wspólną inicjatywą było sprzątanie lasu w Kraśnicy. Mieliśmy nadzieję, że współpraca będzie owocna i korzystna dla mieszkańców naszej wsi – pisze Karol Grabarczyk.
Zepsuć to miało zebranie w sprawie funduszy sołeckich przyznanych na wykonanie ogrzewania strażnicy.
- Na zebranie zarządu przybyli przedstawiciele dwóch firm, które miały przedstawić swoje oferty. Nie doszło jednak do wysłuchania żadnego z przybyłych ponieważ, pani sołtys oświadczyła, że „to są Jej pieniądze i wybrała sobie innego wykonawcę” - podkreśla w piśmie prezes OSP.
Zarzuty grupy mieszkańców wobec OSP dotyczą też m.in. negatywnej opinii dla kilkunastu deklaracji kandydatów do ochotniczej straży, a także czerpania korzyści z wynajmu sali OSP i stworzeniu tam „prywatnego folwarku”. O tym wszystkim obie grupy postanowiły powiedzieć radnym, podczas wczorajszej sesji.
- Pani Ela Cieślak jest sołtysem i została wybrana przez większość. Zacznijmy przestrzegać pewne reguły i prawo. Niech obowiązuje demokracja i sprawiedliwość – mówił przewodniczący rady sołeckiej w Kraśnicy.
Po pełnej emocji wymianie zdań, przewodniczący Wojdyński, próbował je ostudzić.
- Temat zebrania OSP w Kraśnicy nie jest tematem obrad sesji Rady Miejskiej w Golinie. Byłem na tym zebraniu, bo otrzymałem zaproszenie. Później dostałem telefon, że weszliśmy z burmistrzem jak szczury. Musicie ten temat rozwiązać w waszym wąskim gronie. Proszę abyście nie brnęli w te sprawy, bo nie ma o co i nie włączajcie w te kwestie rady, burmistrza i samorządu gminnego – mówił Wojciech Wojdyński.
Prezes OSP w Kraśnicy podkreślił, że w piśmie prosił o konfrontację, czy rozmowy pojednawcze, ale sołtys i radna Elżbieta Cieślak się nie to nie zgodziła. W imieniu mieszkańców głos zabrał obecny na sesji radny Rady Miasta Konina - Jacek Kubiak.
- Budynek jest sołectwa, a sołtys nie może tam wejść. Społeczeństwo ma prawo z tego budynku korzystać. Panie burmistrzu, powinien pan wziąć te zwaśnione strony i powiedzieć, albo podajecie sobie rękę i pracujemy dalej, albo ja zrobię to inaczej – mówił Jacek Kubiak, który poinformował prezesa OSP Kraśnica, że sprawę wynajmu remizy zgłosi do prokuratury.
Burmistrz Mirosław Durczyński odniósł się do pytań i zarzutów, że nie chce pomóc w rozwiązaniu problemu.
- Należę do wielu stowarzyszeń i w każdym najważniejszy jest statut. Zależy mi na załatwieniu sprawy, a nie sygnalizowaniu kto jest mocny w tym sołectwie. Chodzi o to, żeby się nie dzielić na starą i młodą część. Powinniście działać w jednym kierunku. Jak wy sami pewnych rzeczy nie załatwicie, nie wplątujcie w to samorządu gminnego, bo znając życie dobrze na tym nie wyjdziecie. Przyjmijcie pewne rzeczy, że najważniejszy jest statut – mówił Mirosław Durczyńki. - Żeby pogodzić te strony musi być najpierw trochę wyciszenie z jednej i drugiej – dodał.
Wczoraj to się nie udało. Dyskusję zakończył przewodniczący rady, który zamknął posiedzenie.
Dziękujemy za Twoją obecność. Obserwuj nas w Wiadomościach Google, aby być na bieżąco.