Przejazd na Okólnej w centrum finansowych targów miasta z PKP

- Kolej wybrała tańszą technologię bez konsultacji z nami, co jest niezgodne z porozumieniem – tłumaczy Paweł Adamów, zastępca prezydenta Konina. - Chcieliśmy, aby podzielili się z nami tymi oszczędnościami i tylko w tym zakresie kwestionowaliśmy finansowanie inwestycji. Ale skoro PKP się nie zgodziło, tak jak zadeklarowaliśmy, zapłacimy swoje.

Zresztą w korespondencji z PKP PLK władze Konina otwarcie przyznają, że miasto ma kłopoty finansowe, wynikające między innymi z realizacji w tym samym czasie innych ważnych inwestycji komunikacyjnych. Stąd sugestia, żeby kolej przejęła na siebie całość kosztów budowy wiaduktu. Miasto przypomina też, że bez dróg dojazdowych do niego, na wiadukt wjechać się nie da, a co za tym idzie również zamknąć przejazdów na ulicy Okólnej i Torowej, na czym kolejarzom tak bardzo zależy. PKP z kolei już bez żadnych ogródek grozi miastu, że przerzuci na nie ewentualne „roszczenia przewoźników kolejowych, związane z opóźnieniami”, wynikającymi z niższej niż założona prędkości pociągów w tych miejscach.

Jeśli ktokolwiek będzie chciał wyciągać jednoznaczne wnioski z tego, co wyżej zostało napisane, uprzedzam, że prezentuję tylko najistotniejsze problemy, wynikające ze wspólnie realizowanej inwestycji. Dla obu stron zresztą bardzo ważnej. I obie strony usiłują przeforsować rozwiązania korzystne dla siebie, ale kosztem partnera. Ponieważ to PKP jest w tym związku stroną silniejszą, to ona próbuje argumentów siłowych, jak zamknięcie przejazdu kolejowego na ulicy Okólnej do końca roku. Widać jednak, że miasto nie jest tak całkiem bezradne, bo nacisk opinii publicznej – w tym protest zarządu Konińskiej Spółdzielni Mieszkaniowej, skierowany w tej sprawie do ministerstwa infrastruktury - spowodował, że kolejarze zadeklarowali jego otwarcie najpóźniej na początku września.

Problem z przejazdem kolejowym na ulicy Okólnej nie byłby tak dolegliwy, gdyby zbudowano w tym miejscu tunel dla pieszych, którzy – jak już wcześniej pisałem („Okólna bez tunelu i kładki. Pójdą wiaduktem lub... przez tory”) – będą zapewne tędy przechodzili nadal, jak przechodzili dzikimi przejściami przez kilkadziesiąt minionych lat. Choć mieszkańcy Niesłusza walczyli o to od dawna, poprzednie władze – głównie z powodów finansowych – nie zdecydowały się na taką inwestycję.

Obecne władze Konina chcą z kolejarzami rozmawiać. Ale to one występują tutaj w roli ubogiego petenta, traktowanego zresztą nie najlepiej przez kolejowego monopolistę, którego reprezentantom trudno znaleźć czas na rozmowy z przedstawicielami miasta. - Wiele wspólnych inwestycji na pewno jeszcze przed nami – uważa Paweł Adamów. – I liczymy na lepszą współpracę i bardziej podmiotowe traktowanie Konina i jego mieszkańców.

Robert Olejnik