Burmistrz Wincenty Grętkiewicz był więziony we własnej piwnicy
KONIŃSKIE WSPOMNIENIA
Mniej więcej w tym samym czasie Julian Grętkiewicz brał udział w dyskusji Rady Miasta Konina, obradującej nad budową elektrowni miejskiej. Ojciec Wincentego był jednym z czternastu radnych, którzy głosowali za rozpoczęciem tej inwestycji. O jego pozycji w środowisku konińskich przedsiębiorców świadczy też obecność - już po odzyskaniu niepodległości - w zarządzie Banku Ludowego w Koninie, razem z Michałem Opasem, Wincentym Wodzińskim i Ludwikiem Ganowiczem.
Walka z bronią w ręku nie była więc jedynym przykładem zaangażowania w sprawy społeczne, z jakim zetknął się przyszły burmistrz Konina, jednak kiedy przyszedł moment próby, Wincenty ochotniczo zaciągnął się do wojska. Od początku 1920 roku walczył na Ukrainie, od kwietnia służył w Ekspozyturze Oddziału II Sztabu w Koninie, a w grudniu tego samego roku skończył Szkołę Podchorążych w Bydgoszczy.
O zarządzaniu Koninem nie pisał
Pierwszą pracę po ukończeniu studiów prawniczych w Poznaniu Wincenty Grętkiewicz podjął w Słupcy, gdzie od 1924 roku był sekretarzem Wydziału Powiatowego. Po likwidacji w 1932 roku powiatu słupeckiego (i włączeniu go do powiatu konińskiego) został zatrudniony jako inspektor samorządu gminnego w Pułtusku, gdzie poznał swoją przyszłą żonę Apolonię Polakowską.
Dwa lata później został burmistrzem Konina, zastępując na tym stanowisku Ludwika Ganowicza, który najdłużej w czasach II Rzeczpospolitej, bo aż dziesięć lat sprawował w Koninie ten urząd. O tym jednak z jego wspomnień niczego się nie dowiemy, bo z tylko sobie wiadomych powodów lat tych nie opisał. Rok po objęciu urzędu został wybrany posłem na Sejm RP. W powiatach konińskim i słupeckim, które wchodziły w skład okręgu wyborczego nr 19, głosowało na niego dokładnie 40 271 osób. Przez całą czwartą kadencję przedwojennego parlamentu pracował w komisji prawniczej.
W Koninie pozostać nie mógł
Kilka lat przed wojną Wincenty Grętkiewicz wybudował dom na rogu dzisiejszych ulic Szarych Szeregów i Wodnej, który stoi w tym miejscu do dzisiaj. Podczas wojny Niemcy ulokowali tam gestapo i tuż po zatrzymaniu przez okupantów koniński burmistrz był więziony... we własnej piwnicy.
Wywieziony do Ostrowca Świętokrzyskiego, do Konina wrócił dopiero w 1945 r. Jednak jako były burmistrz i osoba kojarzona z sanacyjnym reżimem nie mógł tu pozostać, przeniósł się więc do Wrocławia. Tam zatrudnił się w Okręgowym Urzędzie Likwidacyjnym, po czym przez wiele lat pracował w Narodowym Banku Polskim.
Wspomnienia spisał po przejściu na emeryturę. Piotr Rybczyński, kierownik konińskiego oddziału Archiwum Państwowego bardzo wysoko ocenia ich rzetelność i wiarygodność. - Nie są sprzeczne z innymi znanymi źródłami - tłumaczy. Niezwykle szczegółowo opisał na przykład starcie rosyjsko-niemieckie, do jakiego doszło w Koninie w listopadzie 1914 roku, dzięki czemu mógł powstać artykuł „Bitwa pod Koninem”.
Będzie książka
Wincenty Grętkiewicz zmarł we Wrocławiu w 1984 roku w wieku 86 lat. Wspomniany na wstępie film dokumentalny o przedwojennym konińskim burmistrzu powstał, z udziałem jego córki Hanny Jarodzkiej, w ramach projektu Muzeum Okręgowego w Koninie. Oprócz filmu, na płycie DVD, która trafi do konińskich szkół, znajdą się również skany jego wspomnień.
Wspomnienia te będą też wkrótce - jak mnie zapewnił dyrektor Damian Kruczkowski - dostępne w formie książkowej, bowiem do druku przygotowuje je właśnie wydawnictwo Setidava Miejskiej Biblioteki Publicznej w Koninie.
Robert Olejnik
Dziękujemy za Twoją obecność. Obserwuj nas w Wiadomościach Google, aby być na bieżąco.