Skocz do zawartości

Prześlij nam swoje filmy, zdjęcia czy tekst. Bądź częścią naszego zespołu. Kliknij tutaj!

LM.plWiadomościBez cholery nie byłoby dzisiaj wielkiego sanktuarium w Licheniu

Bez cholery nie byłoby dzisiaj wielkiego sanktuarium w Licheniu

KONIŃSKIE WSPOMNIENIA

Dodano:
Bez cholery nie byłoby dzisiaj wielkiego sanktuarium w Licheniu

Cholera to ostra choroba przewodu pokarmowego, powodująca śmierć w męczarniach. Przejawia się biegunkami i wymiotami, które doprowadzają do odwodnienie organizmu, co sprawia, że skóra się marszczy jak przy praniu, oczy się zapadają, rysy twarzy wyostrzają a głos ulega zmianie. „Kurcze mięśniowe są nad wyraz gwałtowne, chorzy krzyczą głosem ochrypłym, następnie występuje bezgłos, mocz wcale się nie wydziela, tętno maleje. (...) Na twarzy maluje się obraz przestrachu, oczy, nos i policzki zapadają się, powieki tracą zwykłą ruchliwość i tylko do połowy zakrywają gasnące oczy. W tym okresie chorzy najczęściej umierają”. – tak opisywał ostatnie stadium choroby Władysław Palmirski, w wydanej ponad sto lat temu pracy „O cholerze i walce z nią”.

Padając krzyżem przed obrazem

Nic więc dziwnego, że ludzie - bezradni wobec okrutnej i straszliwej choroby - chwytali się wszystkiego. Przypomniano sobie wtedy, co Mikołaj Sikacz miał usłyszeć na temat nadprzyrodzonych mocy obrazu: „Gdy nadejdą ciężkie dni, ci, którzy przyjdą do tego obrazu, będą się modlić i pokutować, nie zginą. Będę uzdrawiać chore dusze i ciała”. – Miała mu powiedzieć Matka Boża.

Mieszkańcy Grąblina i okolic zebrali więc pieniądze i – jak zapisał ówczesny licheński proboszcz ks. Florian Kosiński - „postawili murowaną, nad drogą publiczną figurę i tamże rzeczony umieścili obraz”. Dzień w dzień gromadziły się przy nim setki, a nawet i po tysiąc przerażonych ludzi „z odległych o kilka mil okolic, padając krzyżem przed tymże obrazem, obchodzą na kolanach figurę i składają ofiary w świecach i pieniądzach do skarbony, którą fundatorzy w tejże figurze umieścili”.

Triumf Mikołaja Sikatki

Szerzący się błyskawicznie kult obrazu i wieści o cudach uzdrowień, jakie za jego sprawą miały się dokonywać, zainteresowały władze kościelne. Po przesłuchaniu Mikołaja Sikacza i osób utrzymujących, że zostały uzdrowione, ówczesny biskup kujawsko-kaliski zarządził przeniesienie obrazu do kościoła parafialnego w Licheniu, co zostało uroczyście przeprowadzone 29 września roku 1852. Szczęśliwie Mikołaj Sikacz dożył w zdrowiu tego dnia i wziął udział w uroczystości, choć jego objawień ani wtedy, ani nigdy później Kościół oficjalnie nie uznał.

Zmarł 23 kwietnia 1857 roku w wieku 70 lat. Po latach zmieniono mu nazwisko na Sikatkę, co wydaje się być kolejnym - obok kultu niepozornego obrazka i budowy dla niego największej w Polsce świątyni – znakiem zwycięstwa jego idei. Czy byłby z tej zamiany zadowolony, to już zupełnie inna sprawa.

Robert Olejnik

strona 3 z 3
Bez cholery nie byłoby dzisiaj wielkiego sanktuarium w Licheniu
Bez cholery nie byłoby dzisiaj wielkiego sanktuarium w Licheniu
Bez cholery nie byłoby dzisiaj wielkiego sanktuarium w Licheniu
1586649824-pesc6m-lichen1.jpg
Potwierdzenie
Proszę zaznaczyć powyższe pole