Najpierw zostali „warchołami”, a tuż przed maturą szli w pochodzie
KONIŃSKIE WSPOMNIENIA
- Maturę pisaliśmy w pracowni rysunku technicznego, przy korytarzu wiodącym do sali gimnastycznej - pamięta Andrzej Janicki. - Z polskiego mieliśmy do wyboru pięć tematów ze wszystkich epok literackich, a z matematyki - pięć zadań. Kto zdał egzamin pisemny, mógł przystąpić do obrony pracy dyplomowej i egzaminu z wiedzy o Polsce i świecie współczesnym, jak się wówczas nazywał ten przedmiot. Koleżanki i koledzy, którzy pozytywnie zdali oba egzaminy, nabywali prawo do używania tytułu „technika elektryka o specjalności elektroenergetyka”. Były to trzydzieści trzy osoby, a ich zdjęcia znalazły się na pamiątkowym tablo (fot. 14), razem z fotografiami najważniejszych nauczycieli.
Elektryk w cukierni
Prawie jedna trzecia z tej grupy ukończyła potem wydział elektryczny (jedna mechaniczny) Politechniki Poznańskiej, jedna osoba Politechnikę Gdańską, a jedna - Akademię Techniczno-Rolniczą w Bydgoszczy. Dwoje absolwentów zdobyło dyplom Wyższej Szkoły Pedagogicznej w Bydgoszczy, jedna osoba skończyła Akademię Rolniczą w Poznaniu, a jedna Wyższą Szkołę Oficerską Milicji Obywatelskiej, a potem Wydział Prawa i Administracji Uniwersytetu Łódzkiego.
Najwięcej spośród uczniów opisywanej klasy podjęło pracę w kopalni, konińskich elektrowniach i FUGO. Zatrudniali się też w kopalni w Bełchatowie, zakładzie energetycznym, Polmosie i kolskich Zakładach Mięsnych. Kilkoro podjęło pracę nauczyciela, a jeden przez wiele lat pełnił funkcje dyrektorskie w szkołach w Trzemesznie. Część po 1989 roku założyła własne firmy, obejmując na przykład zaraz po skończeniu szkoły - jak to było w przypadku jednego z absolwentów - cukiernię po rodzicach, a w przypadku innego - gospodarstwo rolne. Jeden z kolegów Andrzeja Janickiego został dyrektorem departamentu inwestycji w ZE PAK, inny pracował w kopalniach miedzi w Zimbabwe i niklu w Botswanie, następnie pracował w Dżakarcie, Auckland (Nowa Zelandia), Sydney, Kuwejcie i Hong Kongu. Jeszcze inny był przez kilkanaście lat prezesem zarządu Gminnej Spółdzielni Samopomoc Chłopska w Koninie. Był też kierownik lakierni w konińskim oddziale Polmozbytu, który otworzył później własny sklep oraz pracownik milicji, a później policji w Koninie.
Bezkarnie pili alkohol
Ćwierć wieku po pomyślnym zdaniu matury byli uczniowie klasy Andrzeja Janickiego spotkali się w swojej dawnej szkole. Oprócz niego inicjatorami zjazdu byli Janusz Sochacki i Zdzisław Jesiołowski.
- Mieliśmy wiele problemów, bowiem po maturze koleżanki i koledzy rozpierzchli się po świecie i zdobycie adresów nie było łatwym zadaniem - pamięta Andrzej Janicki. - Najpierw spotkaliśmy się w technikum z zaproszonymi nauczycielami i na „lekcji wychowawczej”, a potem poszliśmy do „Megawatu”. Przybyło aż dwadzieścia sześć osób (fot. 15-19)! A na pamiątkę zrobiliśmy nowe tablo (fot. 20).
W „Megawacie” dawni uczniowie po raz pierwszy pili bezkarnie alkohol z nauczycielami, co skończyło się wyznaniem polonistce przez kilku kolegów, że się w niej niegdyś podkochiwali.
Do następnego spotkania doszło w 2003 roku z okazji 40-lecia istnienia szkoły. Ponieważ nie było wtedy jeszcze mediów społecznościowych, zjawiły się tylko trzy osoby. Za to aż o dwadzieścia więcej stawiło się na klasowym już tylko spotkaniu, zorganizowanym na 40-lecie matury. Pięć lat później wypadała kolejna okazja, by się znów zobaczyć, bo mijało pół wieku od rozpoczęcia szkoły.
W tym roku mija okrągłe pół wieku od matury i absolwenci z 1970 roku znów planują się spotkać. I oby im się to udało, czego razem z całą redakcją LM im życzymy!
Robert Olejnik
Podstawą niniejszej publikacji jest opracowanie historii klasy elektrycznej Technikum Mechaniczno-Elektrycznego w Koninie z lat 1965-1970 autorstwa Andrzeja Janickiego.
Dziękujemy za Twoją obecność. Obserwuj nas w Wiadomościach Google, aby być na bieżąco.