Skocz do zawartości

Prześlij nam swoje filmy, zdjęcia czy tekst. Bądź częścią naszego zespołu. Kliknij tutaj!

LM.plWiadomościZostałem dziennikarzem, zamiast iść do kamieniołomów lub PGR

Zostałem dziennikarzem, zamiast iść do kamieniołomów lub PGR

KONIŃSKIE WSPOMNIENIA

Dodano:
Zostałem dziennikarzem, zamiast iść do kamieniołomów lub PGR

Pani profesor była kolejną silną osobowością, jaką spotkałem na swojej edukacyjnej drodze, toteż i w jej przypadku nie obeszło się bez różnych emocji przy odpytywania przy tablicy, ale też – przyznać muszę - w moich pracach pisemnych tolerowała i doceniała najdziwaczniejsze pomysły.

A mogłem zostać wykładowcą

Wychowawców miałem dwóch. Przez pierwsze dwa lata był nim Wojciech Grętkiewicz, nauczyciel historii i tak zwanej propedeutyki nauki o społeczeństwie. Nauki społeczne mnie interesowały, więc nie uważałem tego czasu za stracony, choć nie brakowało osób znudzonych propagandową watą obecną w programie szczególnie tego drugiego przedmiotu. Od trzeciego roku nauki, po połączeniu z klasą żeńską, trafiliśmy pod rękę Jadwigi Grochockiej, rusycystki, osoby doskonale zorganizowanej, wymagającej, ale też bardzo sprawiedliwej.

Na wspomnienie o wszystkich, których zapamiętałem z lat nauki w I Liceum, potrzebowałbym jeszcze raz tyle miejsca, toteż krótko jeszcze wspomnę o Marii Ciesielskiej, która w pierwszej klasie bardzo sensownie poprowadziła zajęcia z egzotycznego przedmiotu: przysposobienie do życia w rodzinie socjalistycznej, i Władysławie Tupalskim, z którym w czwartej klasie z kolei mieliśmy niezwykle ciekawe fakultatywne zajęcia pedagogiczne. Co ciekawe, wróżył mi karierę akademickiego wykładowcy!

Biologia i historia

Nie mogę też nie wspomnieć o osobie zupełnie wyjątkowej: Marii Gach – nauczycielce biologii. Nie był mi ten przedmiot nigdy do niczego potrzebny, nie uwzględniałem go w żadnych swoich planach na przyszłość, ale uczyłem się go systematycznie i z przyjemnością. Po prostu wstyd mi było przyjść na lekcję pani profesor nieprzygotowanym.

Nauczycielem z tej samej, wysokiej półki był też Zenon Karpiński, który od trzeciej klasy uczył nas historii. Czynił to niezwykle barwnie, z humorem i pasją, dzięki czemu czterdzieści pięć minut z nim mijały naprawdę niepostrzeżenie. Niedosłyszał, co odbijało się również na jego mowie, ale – choć bywało że się z niego podśmiewaliśmy – raczej nie wykorzystywaliśmy tej jego ułomności. Był nauczycielem powszechnie lubianym i szanowanym.

Będzie nasz ten świat?

Żeby jakoś podsumować swoje wspomnienia, muszę przypomnieć jeszcze szkolne apele, w każdy poniedziałek odbywające się na parterze naszego gmachu. Tego dnia wszyscy musieli obowiązkowo wdziać na siebie beżowe bluzy z czerwonymi krajkami, ponieważ cała szkoła była zapisana do Harcerskiej Służby Polsce Socjalistycznej (HSPS), organizacji którą władze chciały zastąpić harcerstwo.

Nad nami górowali, stojący na schodach dyrektor Marian Pacyna i Wiesiek Pydyński, który był przewodniczącym samorządu szkolnego chyba w ostatnim roku naszej nauki. Jakże ja go podziwiałem, że potrafi tak spokojnie pokierować owym oświatowym spektaklem. Za każdym razem śpiewaliśmy hymn szkolny: „Jesteśmy zdrowi, silni i młodzi. Wierzymy – będzie nasz ten świat. I nic nam w szczęściu nie przeszkodzi, bo przecież mamy naście lat.” I ówczesna wiara w prawdziwość wyśpiewywanych z mniejszym lub większym entuzjazmem słów, że „będzie nasz ten świat” jest tym, co sprawia, że chętnie bym do czasów apeli a nawet lekcji matematyki i chemii jednak wrócił.

Kiedy w czerwcu 2010 roku spotkaliśmy się całym rocznikiem w trzydziestą rocznicę matury, powtórzyliśmy apelowy rytuał wraz z hymnem, który odśpiewaliśmy z prawdziwym zapałem. Utwór powstał w 1970 roku, a jego autorami byli ówcześni uczniowie szkoły - Andrzej Rybicki (tekst) i Jan Kaczmarek (melodia). W 1996 roku hymn został zmieniony, co dziewięć lat później, kiedy kompozytor otrzymał Oskara za muzykę do filmu Marzyciel, było dla władz szkoły źródłem dyskomfortu. Jan Kaczmarek na szczęście się nie obraził i nadal podtrzymywał i podtrzymuje ze swoją szkołą żywy kontakt, czego załączone zdjęcia (fot. 6 i 7) są żywym dowodem.

Robert Olejnik

Autorem większości załączonych zdjęć jest Zbigniew Murawski - też z mojej klasy

strona 3 z 3
Zostałem dziennikarzem, zamiast iść do kamieniołomów lub PGR
Zostałem dziennikarzem, zamiast iść do kamieniołomów lub PGR
Zostałem dziennikarzem, zamiast iść do kamieniołomów lub PGR
Zostałem dziennikarzem, zamiast iść do kamieniołomów lub PGR
Zostałem dziennikarzem, zamiast iść do kamieniołomów lub PGR
1614431554-euy0q7-ilo7.jpg
1614431560-fh04b2-ilo6.jpg
Czytaj więcej na temat:Konińskie Wspomnienia, I LO w Koninie
Potwierdzenie
Proszę zaznaczyć powyższe pole