Skocz do zawartości

Prześlij nam swoje filmy, zdjęcia czy tekst. Bądź częścią naszego zespołu. Kliknij tutaj!

LM.plWiadomościJednym woda w butach zamarzała, gdy na koparkach było ciepło

Jednym woda w butach zamarzała, gdy na koparkach było ciepło

KONIŃSKIE WSPOMNIENIA

Dodano:
Jednym woda w butach zamarzała, gdy na koparkach było ciepło

Z Niesłusza przeszedł na odkrywkę Gosławice (fot. 3-7).

- Takiego węgla jaki był na Gosławicach, to nie było na żadnej odkrywce – mówił z przekonaniem Edward Babiński. - Gruby na trzydzieści metrów. Trzysta piętnastka (koparka SchRs-315 – dop. red.) brała pierwszy poziom węgla, a czterysetka brała do samego spodu, drugi poziom. To był najgrubszy i najlepszy węgiel. Jeszcze z siedem metrów go było, ale woda zalewała. Bo nasi popełnili błąd, zaczynając eksploatację tego złoża od strony Niesłusza. Gdyby od Gosławic zaczęli, to woda by spływała w stronę jeziora. A tak to woda nas stale goniła.

Dziećmi zaręczał

Na Gosławicach doszło we wrześniu 1960 roku do osunięcia się nadkładu (fot. 8) pod największą wówczas kopalnianą maszyną, ważącą ponad tysiąc sto ton koparką Ds-1120 (fot. 9). Wezwani z Niemiec fachowcy stanowczo obstawali za rozebraniem maszyny i złożeniem jej w nowym miejscu.

– Rozebranie i złożenie kosztowałoby prawie tyle, co kupno nowej koparki – tłumaczył mi Edward Babiński. – Szczepan Różański powiedział, że on ją podniesie, ale dyrektor Zdzisław Zając był przeciwny. „A czym pan zagwarantuje, że nie upadnie?”, pytał.

Podobno Szczepan Różański, który jeszcze podczas okupacji wydobywał węgiel na Morzysławiu koparką tytan, za powodzenie akcji ratunkowej zaręczył własnymi dziećmi, ale tego dzisiaj już sprawdzić nie jesteśmy w stanie.

– Kiedy elektrowozy trzymały koparkę na linach, z drugiej strony ludzie ją podkopali i ułożyli od nowa tory – opowiadał Edward Babiński. - Potem to samo zrobili z drugiej strony, aż koparka stanęła na równym. I wtedy ją stamtąd wyprowadzili.

Już nie tonęły

Kiedy SchRs-315 przepływała pontonem przez Jezioro Gosławskie (fot. 10), Edward Babiński miał akurat zmianę – kopał węgiel, więc samej przeprawy nie widział. Ze swoją czerysetką rozstał, się odchodząc z Gosławic, bo na nowej odkrywce Pątnów przesiadł się na dużo większą maszynę Rs-1120.

- To była wygoda i luksus, bo koparki miały nie cztery, tylko osiem gąsienic. Szeroko było i te płyty gąsienic jeszcze większe, to nie tonęły. To nie to co przy skodach, że trzeba było takie specjalne materace podkładać, żeby się nie zapadały w błoto. Raz nam półośka pękła i przyjechał behapowiec z awanturą, że to przez te materace i że to sabotaż. To ja mu mówię, że trzeba się na tym rozumieć, żeby wyroki wydawać. Okazało się potem, że Czesi dali te półośki z innego, mniej wytrzymałego materiału, i miały prawo pęknąć, więc na własny koszt drogą lotniczą nam nowe przywieźli.

Na odkrywce Pątnów pan Edward doczekał emerytury.

- Dobra była moja praca w kopalni – zamyślił się na koniec naszej rozmowy Edward Babiński. – Czego by ci na zwałkach zimą na nogę nie założyli – onuce, skarpety – to woda i tak im się do środka wlewała i to wszystko w butach zamarzało. To oni dopiero wymarzli, a nam było ciepło na koparkach.

Robert Olejnik

Zdjęcie pochodzą z archiwum PAK KWB Konin

strona 3 z 3
Jednym woda w butach zamarzała, gdy na koparkach było ciepło
Jednym woda w butach zamarzała, gdy na koparkach było ciepło
Jednym woda w butach zamarzała, gdy na koparkach było ciepło
Jednym woda w butach zamarzała, gdy na koparkach było ciepło
Jednym woda w butach zamarzała, gdy na koparkach było ciepło
1614545836-vkdm3b-babinski7.jpg
1614545836-bu83w6-babinski8.jpg
1614545844-sbpych-babinski6.jpg
1614545850-prpmx1-babinski9.jpg
1614545850-lt7fh1-babinski10.jpg
Potwierdzenie
Proszę zaznaczyć powyższe pole