Gdzie zniknął ostatni z oryginalnych domków fińskich na Glince?

Do domków fińskich przenieśli się też mieszkańcy wspomnianych baraków przy dzisiejszej ulicy Popiełuszki oraz rodziny górnicze, które nie miały swojego lokum, tułając się do tej pory po wynajmowanych pokojach.

Dla większości z nich to była przeprowadzka niczym do pałacu. W swym pierwotnym kształcie domek fiński miał na dwóch kondygnacjach około siedemdziesiąt metrów kwadratowych powierzchni. Na parterze oprócz kuchni znajdowały się dwa pokoje, łazienka i małe pomieszczenie gospodarcze, a na poddaszu jeszcze dwa niewielkie pokoiki.

Trwał bez zmian

Dwanaście osób żyjących w jednym domu – jak we wspomnianym wyżej przykładzie - nie było żadnym wyjątkiem. Pracujący w kopalnianym odwodnieniu Wojciech Chwaciński wprowadził się wprawdzie na Glinkę z żoną i trójką dzieci, ale po 1949 roku urodziło im się jeszcze sześcioro potomstwa. Co ciekawe, cała jedenastka zajmowała jedynie dwa pokoje na parterze, bo poddasze pełniło rolę strychu, na którym między innymi suszyło się pranie. Gdzieś tak w połowie lat pięćdziesiątych wózek przygniótł pana Wojciecha w podziemnym korytarzu, więc przydzielono go do wspomnianej wyżej przepompowni wody na Glince. Tutaj doczekał emerytury.

Z czasem dzieci dorastały i po kolei opuszczały dom rodzinny, a po śmierci męża została w nim już tylko pani Stanisława Chwacińska. Wszyscy wokół ulepszali stopniowo swoje domy, rozbudowywali lub choćby tynkowali, tymczasem ten ich przy ulicy Kwiatowej wciąż trwał w niezmienionym kształcie. Osiemnaście lat temu właścicielka posesji wyprowadziła się, kiedy nie była już w stanie sama o siebie zadbać. W 2006 roku zmarła, ale spadkobiercy długo nie mogli dojść do porozumienia co do jego dalszych losów, więc dom stał niezamieszkały.

Zostały zdjęcia

Dopiero trzy lata temu doszło do sprzedaży i nabywca zaczął remont. Nowy właściciel jest budowlańcem i wszystkie prace wykonuje własnymi rękoma, ewentualnie z niewielką pomocą, dlatego trwa to tak długo. Ale dopiero latem 2019 roku, kiedy zaczął ocieplać styropianem ściany zewnętrzne, dało się zauważyć zmiany w wyglądzie budynku. I w sumie na tym się zakończą, bo dotychczasowa bryła domu pozostała nienaruszona (fot. 6, 7). Garaż stanie w przyszłości w głębi ogrodu i tylko na tyłach budynku znajdzie się niewielki taras.

Dzisiaj domki fińskie na Glince wyglądają zupełnie inaczej niż siedemdziesiąt dwa lata temu (fot. 8). Ich pierwotny kształcie możemy oglądać już tylko na zdjęciach sprzed lat (fot. 9). Lub na google street view, bo tam wciąż jeszcze można zobaczyć oryginalny fiński domek przy ulicy Kwiatowej sprzed przebudowy (fot. 10, 11)).

Robert Olejnik

Fot. 1 i 9: Archiwum PAK KWB Konin

Fot. 5: Archwium rodzinne państwa Cieślaków