Nowy początek: 2 lutego 1945 r.
KONIŃSKIE WSPOMNIENIA
Co trzeba zrobić, z grubsza było wiadomo - przede wszystkim odwodnić odkrywkę, żeby w pierwszej kolejności uchronić silniki koparek przed zalaniem („wody gruntowe sączyły się bezustannie do niecek w wyrobiskach i pogrążały maszyny i nasze nadzieje” - pisał Ignacy Tłoczek) - w zawieszeniu pozostawało natomiast pytanie: jak? Do odwodnienia niezbędne były pompy, które też znajdowały się pod wodą, a na dodatek linia wysokiego napięcia, dostarczająca do Morzysławia prąd z Włocławka, była zerwana.
Zdjęcia z 1945 r.
Wkrótce nowa dyrekcja ustaliła, że w pobliżu kopalni - w Morzysławiu i Niesłuszu - mieszka kilka osób, które pracowały w kopalni pod niemieckim kierownictwem. „Szybko doszliśmy z nimi do porozumienia, niezwłocznie zgłosili się do pracy, sami wyznaczając sobie zadania. Tej właśnie garstce dzielnych, mądrych, wytrwałych, ofiarnych i bezinteresownych ludzi zawdzięcza dzisiejszy okręg koniński swój rychły start.” - napisał po latach Ignacy Tłoczek.
Jak polska załoga poradziła sobie z samodzielnym uruchomieniem kopalni, napiszę za dwa tygodnie. Podobnie jak temu odcinkowi, również drugiej części kopalnianej opowieści towarzyszyć będą tylko współczesne zdjęcia, nie udało mi się bowiem dotrzeć do żadnych fotografii odkrywki Morzysław z lat czterdziestych. Jeśli ktoś takie ma, będę bardzo wdzięczny za podzielenie się nimi z resztą Czytelników.
Robert Olejnik