Willa osaczona przez bloki i wieżowce
KONIŃSKIE WSPOMNIENIA
W domu, z którego musieli się wyprowadzić pod koniec lat sześćdziesiątych, ulokowano najpierw Milicję Obywatelską, a po niej na długie lata zadomowiły się tam socjalistyczne organizacje młodzieżowe.
Za to w 1959 r. za południowym ogrodzeniem posesji Stanisława Torzeckiego, na działce należącej wcześniej do jego siostry Heleny Wasiewicz, stanął duży krzyż. - Wszyscy na to mówili "księdzowe" - pamięta pani Krystyna. Krzyż stanął tam z inicjatywy ówczesnego proboszcza morzysławskiej parafii ks. Zenona Smogorzewskiego, który chciał doprowadzić do wybudowania w tym miejscu kościoła dla nowego osiedla. Władze się na to jednak nie zgodziły i w 1963 r. krzyż został przeniesiony na cmentarz w Morzysławiu (poproszę o kontakt osoby, które wiedzą coś więcej o tych wydarzeniach). Rozpuszczono za to plotki, że świątyni nie wybudowano, bo fundusze zebrane od wiernych na ten cel zostały przez księdza proboszcza sprzeniewierzone.
U profesora Drewsa
Od września 1956 r. klasa Krystyny Nienartowicz została przeniesiona z Dwójki w starym Koninie do Szkoły Podstawowej nr 4, która mieściła się wtedy jeszcze w barakach po drugiej stronie ulicy Dworcowej. - Mój czteroletni brat bardzo chciał już chodzić do szkoły i nie raz się zdarzało, że zanim dotarłam na lekcje, on już siedział z tornistrem pod którąś ławką i musiałam odprowadzać go do domu - przypomina sobie pani Krystyna. Dyrektorem szkoły był wtedy Ignacy Żabierek, mieszkający, z racji ożenku z Malakówną, w sąsiednim domu Krawców i Malaków. W Czwórce uczyła się krótko, bo tylko w siódmej klasie.