Willa osaczona przez bloki i wieżowce
KONIŃSKIE WSPOMNIENIA
W domu, z którego musieli się wyprowadzić pod koniec lat sześćdziesiątych, ulokowano najpierw Milicję Obywatelską, a po niej na długie lata zadomowiły się tam socjalistyczne organizacje młodzieżowe.
Do innych sąsiadów szło się polami. - Pamiętam, że tam, gdzie galeriowiec, mieszkała pani Radajewska, a bliżej wieży ciśnień stały jakieś baraczki, gdzie bywałam u koleżanki ze szkoły, która nazywała się Michalak - wspomina najmłodsza z córek Stanisława Torzeckiego.
Mniej więcej od połowy lat pięćdziesiątych Stanisław Torzecki podjął pracę w wojewódzkim zarządzie Państwowych Gospodarstw Rolnych w Poznaniu. Początkowo codziennie dojeżdżał, ale z czasem wracał do domu już tylko na sobotę i niedzielę. Jego dom, widziany z ulicy Dworcowej, wyglądał wtedy jak na zdjęciu nr 4, zrobionym któregoś 1 maja.
Kopalnia i krzyż
Kiedy w pierwszej połowie lat pięćdziesiątych kopalnia przystąpiła do odwadniania złoża węgla brunatnego w Niesłuszu, ze studni Torzeckich zaczęła uciekać woda. - Mój ojciec wyprocesował od kopalni odszkodowanie, na czym skorzystali też i inni mieszkańcy Czarkowa - pamięta moja rozmówczyni.
Dziękujemy za Twoją obecność. Obserwuj nas w Wiadomościach Google, aby być na bieżąco.