Skocz do zawartości

Prześlij nam swoje filmy, zdjęcia czy tekst. Bądź częścią naszego zespołu. Kliknij tutaj!

LM.plWiadomościJeździmy mercedesem, na którego nas nie stać. Skąd się wzięły podwyżki za wodę?

Jeździmy mercedesem, na którego nas nie stać. Skąd się wzięły podwyżki za wodę?

Dodano: , Żródło: LM.pl
Jeździmy mercedesem, na którego nas nie stać. Skąd się wzięły podwyżki za wodę?
PWIK

Podwyżki za wodę i ścieki to efekt działań, które rozpoczęte zostały niemal jedenaście lat temu. Zatwierdzony wtedy plan inwestycyjny Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji miał przygotować Konin na uniknięcie kar od Unii Europejskiej. Problem w tym, że kary zapowiadane pierwotnie na 2016 r. nie zostały nałożone do dziś.

Sprawa podwyżek za wodę od kilku tygodni rozgrzewa mieszkańców Konina. Przedsiębiorstwo Wodociągów i Kanalizacji zapowiedziało ściąganie zaległych różnic między starymi a nowymi taryfami. Mieszkańcy według nowych stawek powinni płacić od czerwca 2021 r. Nie płacili, bo negatywną opinię na ten temat wydały Wody Polskie. Zrobiły to jednak z naruszeniem prawa, co w grudniu potwierdził Naczelny Sąd Administracyjny, dając jednocześnie podstawę PWiK-owi do ściągania zaległości. Po protestach spółdzielni mieszkaniowych i mieszkańców prezydent ostatecznie wystawianie taryf korygujących zawiesił na około pół roku.

Decyzja Wód Polskich była oczywiście prawnie błędna. Nie zmienia to jednak faktu, że za podwyżkę samą w sobie odpowiada przedsiębiorstwo. To ono w 2021 r. zaproponowało nowe taryfy zakładające znaczny wzrost opłat. Jak tłumaczył wtedy ówczesny prezes Zbigniew Szymczak, podwyżki wynikały głównie z dwóch czynników: planu inwestycyjnego, który zatwierdzony został w 2012 r. oraz wysokich kosztów amortyzacji, które są pochodną inwestycji.

Bali się kar od Unii Europejskiej

Wspomniany plan inwestycyjny rozpoczynał prowadzoną przez kolejne lata kompleksową modernizację i rozbudowę infrastruktury wodociągowo-kanalizacyjnej w Koninie. Miała ona dostosować Konin do wymogów unijnych, m.in. z tzw. „dyrektywy ściekowej”. Termin spełnienia tych wymogów mijał w 2015 r. Czytając protokoły z dyskusji prezydentów, radnych i władz PWiK-u w tamtych latach wybrzmiewa ogromny strach przed niespełnieniem tych norm.

My musimy być gotowi, aby w tym momencie warunki naszych ścieków spełniały normy unijne, ponieważ w innym wypadku będziemy płacić kary, a oczyszczalnię i tak będziemy musieli budować – przekonywał w 2011 r. Marek Waszkowiak, ówczesny wiceprezydent miasta, dziś radny PiS.

Rok później ten argument powtarzał Józef Nowicki, ówczesny prezydent: – Więc mam nadzieję, że to, o czym mówił pan prezes Szymczak zostanie osiągnięte, że przy tym zakresie inwestycji, realizacja tego projektu daje nam gwarancję, że nie będziemy płacić kar, o których mówiliśmy, bo będziemy spełniać wszystkie wymogi, jeśli chodzi o normy Unii Europejskiej.

PWiK w 2012 r. prezentował nawet hipotetyczne ceny za ścieki w 2016 r., gdyby Konin nie dostosował się do norm unijnych. Miały one wynieść 9,13 zł. Obecnie ta stawka dla gospodarstw domowych, bez żadnych kar, wynosi 10,83 zł/m3 brutto.

Prezes pod rękę z prezydentem

Bo problem w tym, że do dzisiaj wspomniane wyżej kary związane z niewypełnieniem dyrektywy ściekowej nie zostały nikomu naliczone. Komisja Europejska dopiero w styczniu 2022 r. zdecydowała się na wniesienie pozwu przeciwko Polsce do Trybunały Sprawiedliwości UE. W lipcu rząd przyjął zaś nowelizację ustawy Prawo wodne, według której samorządy niespełniające unijnych wymogów będą karane. Ale dopiero od 2028 r., czyli aż trzynaście lat po roku 2015, który był czerwoną linią dla konińskiej spółki, radnych i urzędników w modernizacji konińskiej infrastruktury.

Innymi słowy, gdyby Konin nie chciał być takim prymusem w dostosowywaniu się do unijnych wymogów, miałby kilkanaście lat więcej na realizację tych samych inwestycji, które zrobiono w zaledwie kilka lat. Na dodatek w kolejnych latach ten modernizacyjny zapał w spółce nie wygasł. Plan rozwoju i modernizacji na lata 2021 – 2024 zakłada niemal 144 mln zł nakładów, co daje średnio 36 mln zł na rok. Dla porównania – w ostatnich trzech latach pula pieniędzy z budżetu miasta na inwestycje oscylowała w granicach 46 – 55 mln zł.

Już w 2020 r. podczas dyskusji na Komisji Finansów wiceprezydent Paweł Adamów sam wskazywał, że koszty ponoszonych przez PWiK inwestycji mogą być zbyt duże. – Nie stać miasta i myślę, że spółki też nie stać na ciągłe rozbudowywanie sieci w nieskończoność, bo to siłą rzeczy przełoży się potem na ceny dla pozostałych użytkowników. A naszym celem jest dzisiaj utrzymanie jednak tej ceny i taryfy na poziomie jak najniższym, dlatego tutaj też rozumiem pana prezesa i to parcie na rozbudowę sieci jest bardzo duże, ale często jest to nieracjonalne.

Mimo tego kolejne plany inwestycyjne PWiK-u były zawsze przez radnych i prezydenta akceptowane. Dziś Piotr Korytkowski winę próbuje zwalać wyłącznie na byłego prezesa, samemu odcinając się od tamtych działań.My zgodnie żeśmy tę robotę wykonywali odpowiada mu Zbigniew Szymczak. I w tym zakresie ma rację.

Konin płaci za bycie prymusem

Nowy prezes, Waldemar Jaskólski, w wywiadzie dla portalu LM.pl wskazywał, że w latach 2024 – 2028 spółka będzie musiała spłacić aż 54 mln zł z ogólnej sumy 80 mln zł zobowiązań, które posiada. A niewprowadzenie nowych taryf spowoduje ogromne problemy finansowe PWiK-u. Przeprowadzone w ostatnich latach inwestycje w połączeniu z obecną sytuacją gospodarczą obciążyły budżet tak bardzo, że podwyżki były po prostu nieuniknione. – W przypadku, gdy spółka przez trzy lata będzie generowała stratę, będzie konieczne wprowadzenie programów naprawczych. Pod tym względem zobowiązani będziemy jak najszybciej osiągnąć rentowność – tłumaczył w listopadzie Waldemar Jaskólski.

strona 1 z 2
strona 1/2
Potwierdzenie
Proszę zaznaczyć powyższe pole