Skocz do zawartości

Prześlij nam swoje filmy, zdjęcia czy tekst. Bądź częścią naszego zespołu. Kliknij tutaj!

LM.plWiadomości"Statystyki we wszystkim są krzywdzące" - rozmowa z dyrektorką II LO w Koninie

"Statystyki we wszystkim są krzywdzące" - rozmowa z dyrektorką II LO w Koninie

Dodano:
"Statystyki we wszystkim są krzywdzące" - rozmowa z dyrektorką II LO w Koninie
wywiad

Małgorzata Koziarska-Sip jest dyrektorką II Liceum Ogólnokształcącego w Koninie od czterech lat. Szkoła, po raz kolejny, zajęła wysokie miejsce w rankingach maturalnych. “Drugie” jest najczęściej wybierane przez uczniów z regionu. Przed nowym rokiem szkolnym rozmawiamy o obawach, krzywdzących statystykach w oświacie i relacjach z uczniami.

Tristan Tomczak: Jaki jest fenomen II LO? Trzeba o tym powiedzieć, że 109 uczniów osiągnęło 100-procentowy wynik na maturze. Jak to się udało?


Małgorzata Koziarska-Sip: Nie ukrywam, że to intensywna praca uczniów i nauczycieli. Dobrze dobrane treści i metody aktywujące. Poza tym podpowiadanie uczniom, jak mają pracować, z czego się uczyć, z jakich materiałów korzystać. Przez cały czas pracujemy na arkuszach egzaminacyjnych. I właściwie nie było przedmiotu bez dodatkowych zajęć i ciężkiej pracy. 

Z jakich przedmiotów uczniowie zdobyli 100-procentowy wynik na maturze? 

Z podstawy języka angielskiego - 30 osób. Największym sukcesem są jednak wyniki rozszerzenia z matematyki, informatyki i języka polskiego.  

Trzeba wspomnieć, że to był ostatni rocznik gimnazjalny, który po reformie rozpoczynał swoją przygodę z II LO. Czy nie obawia się Pani, że rocznik po podstawówce będzie gorszy? 

Bardzo się obawiamy. Przede wszystkim zmieniła się podstawa programowa. W tej chwili uczeń, mimo, że ma rozszerzenia z danego przedmiotu, powiedzmy z biologii i chemii, to pozostałych przedmiotów ogólnokształcących uczy się przez trzy lata. Wcześniej tego nie było, a te przedmioty kończyły się po pierwszej klasie. Obciążanie ucznia jest zdecydowanie większe. Jest dużo więcej materiałów w podstawie programowej, które obowiązują do matury. Tak naprawdę jeszcze nie widzieliśmy arkuszy, które będą obowiązywać, ani nie mamy szczegółowych wytycznych z poszczególnych przedmiotów. Staramy się uczyć, pracować, ale trochę po omacku bo nie do końca wiemy, jak to będzie wyglądać. 

Wszystkie szkoły chwalą się zdawalnością, a tak naprawdę to powinny wynikami z poszczególnych przedmiotów. Wystarczy stres, problemy życiowe i noga na egzaminie maturalnym może się podwinąć.

Statystyki we wszystkim są krzywdzące. Nie tylko na maturze. Natomiast kwestia jest tego rodzaju, że nie zawsze jest sprawiedliwe porównywanie szkół. Każda ma innego ucznia i czasami jest tak, że szkoła za wiele nie osiągnie, jeżeli uczeń nie będzie chciał współpracować. W placówkach, które mają wielu uczniów kończących rok, w naszym przypadku - 234, nie ma takiej możliwości, żeby wszyscy byli doskonali, z ogromną wiedzą, bo to się po prostu nie zdarza. Stąd też zdawalność to kwestia tego, czy uczeń zostanie dopuszczony do matury, czy nie. Mieliśmy świadomość, że niektórzy być może nie do końca sobie na to zasłużyli. Z drugiej strony, zawsze wychodzę z założenia, że należy wspierać, motywować, wierzyć i dawać szansę. Reszta zależy później od nich: czy zdadzą maturę, czy nie zdadzą, czy w pierwszym roku, czy może będą poprawiać w następnych latach. Ten rocznik był jeszcze o tyle trudniejszy, że mieliśmy świadomość, iż będzie problem z powtarzaniem klasy. W naszej szkole to już niemożliwe, ponieważ mamy znowu czteroletnie liceum ogólnokształcące, a oni kończyli trzyletnie. Zdawalność, zdawalnością, ale sam efekt to faktycznie wynik, który pokazuje wiedzę uczniów. 

Dla tego rocznika niestraszna była nawet pandemia. 

Faktycznie wyniki są zdecydowanie wyższe niż w Wielkopolsce i Polsce oraz najwyższe w porównaniu z konińskimi liceami. Pandemia sprawiła, że zarówno nauczyciele, uczniowie, jak i rodzice, cały czas się obawiali, że umieją zbyt mało. Zdalne nauczanie nie dawało tyle, co lekcje stacjonarne. Kiedy jednak wróciliśmy do szkoły to było widać tą intensywną pracę, chęć uczenia się i korzystania z wiedzy nauczyciela. Myślę, że to właściwie odrobinę pomogło w tym, że wszyscy się tak zmobilizowaliśmy do intensywnej pracy.

Czego się Pani obawia od września? 

Po pierwsze, patrząc na sytuację na świecie i w Europie to boję się powrotu do zdalnego nauczania, którego bardzo bym nie chciała. Patrząc na pomoc psychologiczno - pedagogiczną, pandemia odbiła się na naszych uczniach. Po drugie, boję się kolejnych zmian w oświacie, niewiadomych, które jeszcze przed nami. Po trzecie - przyszłorocznej matury, dlatego, że jest tam wiele znaków zapytania. Wracamy do części ustnej i nie do końca wiemy, jak będzie wyglądać. Czy zmienią się progi? Jest wiele niewiadomych. Cały czas jest wojna na wschodzie. Jako szkoła, a przede wszystkim młodzież, pomagamy Ukrainie, jak tylko możemy. Mamy uczniów stamtąd, którzy w ciągu kilku miesięcy świetnie zaczęli mówić po polsku. Nie musimy się z nimi komunikować po angielsku, czy nawet niechcianym rosyjskim. W okresie wakacyjnym przyjęłam kolejnych troje uczniów z Ukrainy. Na pewno nie będzie dla nich osobnej klasy ponieważ samorząd tego nie przewiduje. Dzięki zaangażowaniu nauczycieli i samych uczniów, którzy wspierają swoich kolegów, przeprowadzane są dodatkowe zajęcia z języka polskiego, ale również z pozostałych przedmiotów.

strona 1 z 2
strona 1/2
Potwierdzenie
Proszę zaznaczyć powyższe pole