Julia Wróbel stawia wysoko poprzeczkę. Ma już pięć medali MP
W ostatnich tygodniach wywalczyła potrójne mistrzostwo Polski do lat piętnastu i startowała w Mistrzostwach Polski Seniorów. Z Julią Wróbel, pływaczką i wychowanką Iskry Konin, rozmawiał Mateusz Krzesiński.
Mateusz Krzesiński: Spotykamy się dziś, aby przede wszystkim porozmawiać o Twoich ostatnich sukcesach. Zanim jednak powiemy o zdobytych przez Ciebie medalach mistrzostw Polski przypomnijmy pokrótce Twoją pływacką historię. Najpierw były lata spędzone w konińskiej Iskrze. Całkiem niedawno zmieniłaś barwy klubowe i rozpoczęłaś treningi w Polonii Warszawa.
Julia Wróbel: W Koninie spędziłam wiele lat. W tym czasie zarówno ja, jak i trenerzy włożyli sporo starań w mój rozwój. Przełomowy był rok 2016, gdy dostałam się do kadry Polski i wyjechałam na wielomecz do Budapesztu. Wtedy byłam z siebie bardzo zadowolona. Po tym występie wyjeżdżałam na kolejne zawody do różnych miast. Na jednej z imprez zorganizowanych w Warszawie podszedł do mnie przedstawiciel Polonii Warszawa. Wtedy dostałam propozycję, aby zasilić ten klub. Stwierdziłam, że to dobry pomysł, że będę mogła się tam dalej rozwijać i będę miała większe szanse na realizację moich celów. I tak właśnie podjęłam decyzję o przeprowadzce do Warszawy. Polonia Warszawa to teraz jeden z najlepszych klubów pływackich w Polsce.
Jak podsumujesz czas spędzony w Warszawie? Czym różnią się treningi prowadzone w Polonii od tych, w których uczestniczyłaś, gdy reprezentowałaś konińską Iskrę?
W dużej grupie na pewno łatwiej się trenuje. Jest większe wsparcie. Gdy jedna osoba nie daje rady, to druga ją motywuje. Jest też więcej obozów. W ciągu roku wyjeżdżamy na takie zgrupowania sześć razy. Na obozach skupiamy się wyłącznie na treningach. Rano wstajemy na trening, po południu jest krótka przerwa i później kolejny trening. Czasem tylko wyjdziemy na spacer. Pływamy też zdecydowanie więcej kilometrów niż w Koninie.
Jak wygląda Twój standardowy dzień w Warszawie?
Wstaję o piątej dwadzieścia. O szóstej zaczyna się pierwszy trening, który trwa do wpół do dziewiątej. Potem idziemy do szkoły. Lekcje trwają do piętnastej. O szesnastej zaczyna się kolejny, tym razem półtoragodzinny trening. Wieczorem jest kolacja, nauka, no i idziemy spać.
Czyli w tygodniu nie ma rozrywki. Jedyną rozrywką jest trening?
Tak zgadza się. Czas na rozrywkę jest w niektóre weekendy.
To jednak zdaje się nie było dla Ciebie wielkim szokiem. W konińskiej Iskrze panuje podobny reżim treningowy.
Tak. Była tylko jedna różnica. W Koninie pierwszy trening zaczynał się o siódmej, a nie o szóstej. Nie miałam większego problem z przestawieniem się o tę jedną godzinę. Taki harmonogram dnia szybko staje się rutyną i nie zwraca się na to uwagi.
A jak wygląda organizacja przestrzeni, w której żyjesz, trenujesz i się uczysz? To jest jakiś sportowy kompleks, w który wszystkie budynki położone są niedaleko siebie?
Wszystkie budynki znajdują się w Śródmieściu. Mieszkamy w bursie. Do basenu mamy dziesięć minut. Podobna odległość dzieli naszą bursę od szkoły. Także jest całkiem wygodnie.
Pierwszy owoc Twojej pracy w Warszawie to występ w Oświęcimiu. W lipcu wzięłaś udział w Mistrzostwach Polski Juniorów Młodszych. Wraz ze swoimi koleżankami zdobyłaś tam złoty medal w sztafecie 4x100 metrów stylem dowolnym. Spodziewałaś się, że sukcesy przyjdą tak szybko?
Jeżeli chodzi o zawody w Oświęcimiu to nie spodziewałam się tego medalu. Nie byłam wtedy w najlepszej formie. Mimo to, trener stwierdził, że popłynę w sztafecie. No i się udało. Zapracowałyśmy na to razem z dziewczynami.
Dziękujemy za Twoją obecność. Obserwuj nas w Wiadomościach Google, aby być na bieżąco.