Po otwarciu huty znaleźli premiera Cyrankiewicza pod zbożem
KONIŃSKIE WSPOMNIENIA
Uruchomienie nowej huty aluminium w Koninie było wydarzeniem rangi państwowej. Tym wyższej, że 1966 był rokiem rywalizacji władzy kościelnej z państwową o to, czy świętujemy tysiąc lat chrztu czy raczej państwa polskiego.
Po przecięciu wstęgi (fot. nr 6), premier wpisał się do ksiąg pamiątkowych (fot. nr 7), a delegację obdarowano kwiatami i pamiątkowymi karnetami ze zdjęciami z przebiegu inwestycji. Po zwiedzeniu elektrolizy (fot. nr 8) i odlewni delegacja i towarzysząca jej świta udali się (fot. nr 9) w kierunku ustawionej w szczycie odlewni trybuny, gdzie wkrótce miała się odbyć uroczysta akademia. Kiedy weszli na świeżo wybetonowany na tę okazję plac, pod ich stopami coś zaczęło... chrzęścić.
Gospodarze z niepokojem patrzyli, czy oficjele z Warszawy patrzą pod stopy, bo z powodu braku czasu rozległy plac (ponad 10 tys. m kw. powierzchni) nie został porządnie wybetonowany, a jedynie zasypany przez brygady Poznańskiego Przedsiębiorstwa Budownictwa Przemysłowego cementem, który grabiami wymieszano z piaskiem, a następnie zalano wodą.
- Z niepokojem patrzono, jak pod nogami Cyrankiewicza (był to przecież mężczyzna potężnej postury) pęka skorupa „utwardzonego placu”, który po przejściu asysty wyglądał jak morze popękanych skorup od jaj - wspominał w kronice huty Jeremi Godziszewski.
Na uroczystym otwarciu Huty Aluminium „Konin” przemówił premier (fot. nr 10), po nim ministrowie, sekretarze partii i dyrektorzy. Wręczono też kilkadziesiąt odznaczeń (fot. nr 11 i 12), a wszystko zakończyło się bankietem. Po zakończeniu fety, dekoracje posprzątano i wtedy po raz drugi zginął portret premiera. - Ryszard Malec zdjął portrety, złożył je w kostki i zamiast schować, zostawił na placu – zapamiętał Jeremi Godziszewski. - W nocy zaginął… Cyrankiewicz. Dochodzenie trwało parę miesięcy. Późną jesienią milicja ustaliła, że rolnicy skradli transparent, a później wykorzystali go do... wymoszczenia wozu w czasie zbioru zboża.
Pierwsze aluminium
Rozpoczęty 14 lipca rano proces spiekania anod po dwóch tygodniach uznano za zakończony. Kilka dni wcześniej - 26 lipca - komisja planowania przy radzie ministrów podjęła decyzję o budowie przy konińskiej hucie walcowni blach aluminiowych (poświęcimy temu jeden z odcinków „Konińskich wspomnień”). Do końca sierpnia trwało stopniowe uruchamianie elektrolizerów. Pierwszy metal – 42 tony – został wyprodukowany i przewieziony do odlewni w sierpniu 1966 roku. DoâŻkońca roku wyprodukowano w sumie ponad 7 tys. ton aluminium.
Dziękujemy za Twoją obecność. Obserwuj nas w Wiadomościach Google, aby być na bieżąco.