Skocz do zawartości

Prześlij nam swoje filmy, zdjęcia czy tekst. Bądź częścią naszego zespołu. Kliknij tutaj!

LM.plWiadomościNa rogu Okólnej i Zakola stał dom operatora z Wiesława

Na rogu Okólnej i Zakola stał dom operatora z Wiesława

KONIŃSKIE WSPOMNIENIA

Dodano:
Na rogu Okólnej i Zakola stał dom operatora z Wiesława

Jeździli kolejką linową razem z węglem, a piski i zgrzyty kopalnianych maszyn były dla nich równie naturalnymi dźwiękami, jak odgłosy wiosny.

Kopalnia zatrudniła też lekarza zakładowego. Jan Mierzwiak zapisał, że Henryk Sztencel „okazał się bardzo sumiennym opiekunem całej załogi w zakresie zdrowotności i swoja praca wykonywaną z poświęceniem pozyskał sobie wdzięczność całej załogi”. Pracowników z Konina i okolic dowożono na otwartej przyczepie traktora, a dla tych, którzy mieszkali jeszcze dalej, wyremontowano baraki przy brykietowni, zajęte dotąd na magazynowanie różnych materiałów. Część górników zajmowała baraki, wybudowane w Morzysławiu (przy dzisiejszej ul. Popiełuszki) przez Niemców jeszcze podczas okupacji. Większość z nich przeniosła się w 1949 r. do domków fińskich, postawionych przez kopalnię na Glince, w dawnym warzywniaku Mojżesza Kapłana.

Przejażdżki z węglem

Hanna Klechniowska urodziła się w domu w Niesłuszu, do którego zaledwie pół roku wcześniej wprowadziła się jej rodzina, a jej dzieciństwo upłynęło przy odkrywce, od której jej podwórko dzieliło tylko trzysta metrów. - Na te wiadra, którymi koparka zbierała ziemię, mówiliśmy żaby – wspomina. – I któregoś razu ojciec wyciągnął z ziemi taką żabą wielką głowę bursztynu. To było jeszcze na odkrywce Morzysław, na Marulinie, gdzie teraz jest to bajorko przy cmentarzu komunalnym. Wielka była, ale jak spadła na wózek, to rozleciała się na mniejsze kawałki, którymi tata podzielił się z załogą Wiesława. Potem te kawałki bursztynu leżały u nas w kuchni na kredensie a ja rozdawałam je dzieciakom. Bawiliśmy się nimi w ten sposób, że pocieraliśmy je o wełnę i łapaliśmy papierki.

Starsze dzieci miały bardziej niebezpieczne zabawy. – Liny, na których poruszała się kolejka do przewozu węgla (widać je w tle fot. nr 7), były podtrzymywane wspornikami. Chłopacy wspinali się na nie, wskakiwali do wózków z węglem i urządzali sobie przejażdżki – wspomina Hanna Klechniowska. – Dorośli krzyczeli na nas. Raz nawet zatrzymali całą kolejkę, bo ktoś zawiadomił brykietownię, że dzieciaki się bawią.

Moja rozmówczyni wspomina też, że dopóki funkcjonowała odkrywka Morzysław, teren był pilnowany, ale po 1954 r. stał się dla dzieciarni jednym wielkim placem zabaw, szczególnie przeładownia węgla (zwana bunkrem) i budynek warsztatu. – Chowaliśmy się tam i... paśliśmy kozy.

Aż przyszło do nich osiedle

Józef Pałasz był operatorem koparki do 1966 r. Na pięć lat przed emeryturą, kiedy skończył sześćdziesiątkę, powierzono mu mniej odpowiedzialne obowiązki przy obsłudze technicznej koparki. W 1971 r. odszedł z kopalni, a pięć lat później musiał również opuścić swój dom. Miasto wybudowało bowiem w tym miejscu nowe osiedle, tak zwane Va, a rodzinie Pałaszów, podobnie jak dziadkom autora tego artykułu i wielu innym mieszkańcom tej części Niesłusza, zaoferowało mieszkania w blokach. Józef Pałasz przeżył w nowym miejscu jeszcze szesnaście lat. Zmarł dwa dni przed swoimi 86. urodzinami.

Robert Olejnik (kontakt: r.olejnik@redakcja.lm.pl, tel. 730-000-130)

strona 4 z 4
Na rogu Okólnej i Zakola stał dom operatora z Wiesława
Na rogu Okólnej i Zakola stał dom operatora z Wiesława
Na rogu Okólnej i Zakola stał dom operatora z Wiesława
Palasz5
Palasz6
Palasz7
Palasz2
Potwierdzenie
Proszę zaznaczyć powyższe pole