Byłaby promocja z kosmosu, gdybyśmy się... nie przestraszyli
KONIN JEST NASZ
Trudno doprawdy znaleźć sensowne powody, dla których prezydent Nowicki forsował kolejne projekty zagospodarowania terenu wokół najstarszego konińskiego zabytku.
Projekty kontrowersyjne, dodajmy, z góry więc skazane na niezadowolenie i protesty części koninian. Przy ostatniej próbie otoczenia podstawy słupa „lewitującą platformą z efektem lustra” był chyba tego świadomy, skoro sprawa ujrzała światło dzienne dopiero na etapie wyłaniania wykonawcy robót, co nie mogło się obyć bez ogłoszenia przetargu, a więc i ujawnienia projektu na stronie internetowej miasta.
Co ciekawe, lustrzana platforma na pewno nie uwzględniała wytycznych konińskiej delegatury Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków w Poznaniu, o które wcześniej zwrócił się do niej sam Urząd Miejski w Koninie. Zasugerowano w nich bowiem, by nie ingerować zbyt mocno w bezpośrednie sąsiedztwo słupa: „Działania te powinny raczej zmierzać w kierunku przemyślanego operowania roślinnością” – czytamy w zaleceniach (il. nr 1).
Już po ogłoszeniu przez prezydenta, że z projektu się wycofuje, ktoś napisał pod moim artykułem na ten temat („Położą lustro wokół zabytkowego słupa. Z zakazem wchodzenia”), że bardzo mu szkoda tego pomysłu: „Pojawiła się szansa, by przy pomocy środków unijnych zrealizować w Koninie coś nietuzinkowego, unikatowego w skali Polski, a może nawet Europy i z niejasnych przyczyn tak ciekawy i rozwojowy dla miasta projekt zostaje obalony.