Żona prezesa PKS dostała pracę w wydziale komunikacji UM Konin

Osoba, która zawiadomiła nas o wygranej żony prezesa PKS w konkursie na urzędnika konińskiego magistratu, była bardzo oburzona. Sugerowała kumoterstwo i zatrudnianie po znajomości.

Po sprawdzeniu okazało się, że Monika Andrzejewska, która dwa tygodnie temu wygrała konkurs na stanowisko specjalisty w Wydziale Komunikacji Urzędu Miejskiego w Koninie, faktycznie jest żoną Dariusza Andrzejewskiego, prezes zarządu PKS Konin, spółki akcyjnej, której właścicielem jest miasto Konin. Ale czy związek małżeński stanowi wystarczającą podstawę do sugerowania, że doszło tutaj do jakiegoś przekrętu?

Przyjrzyjmy się faktom. Obowiązkiem nowej urzędniczki będzie między innymi opracowywanie i wydawanie krajowych i międzynarodowych praw jazdy, „wydawanie decyzji związanych z cofnięciem i ponownym wydaniem uprawnień” oraz obsługa  systemu „Profil Kandydata na Kierowcę”. Bądźmy realistami, proszę państwa. Czy może lepiej nadawać się do takiej pracy ktoś inny niż żona wieloletniego prezesa PKS, który o prawach jazdy i ich odbieraniu wie prawie wszystko? Przecież państwo Andrzejewscy na pewno nie raz przy śniadaniu lub innym posiłku omawiali problemy zawodowe pana prezesa. A nawet jeżeli zdarzy się, że przed okienkiem pani Moniki stanie problem, którego z mężem omówić jeszcze nie zdążyła, wystarczy jeden telefon i wszystko będzie jasne. Czy jakakolwiek kandydatka (o kandydacie nawet nie wspominamy, bo skąd facet wytrzaśnie męża prezesa?) może pochwalić się taką żywą bazą fachowych informacji? No, przecież wiadomo, że żadna!