LM czyli Lech i Markku. Początki najstarszego konińskiego portalu

A jednym z pierwszych klientów spółki była firma Polimeni, budująca Galerię nad Jeziorem. Do dzisiaj można przeczytać na jej stronie archiwalny już komunikat, że „postęp prac można śledzić w Internecie. Co 14 minut na stronie www.polimeni.pl pojawia się nowe zdjęcie z placu budowy.”

Ogłoszenia i wydarzenia

W spółce LM Computer pracowało tylko dwóch ludzi i żaden nie miał etatu. - Darek Staniucha był w niej zatrudniony od początku, czyli od 1997 roku – pamięta Jacek Świderski. - Podzieliliśmy się wszystkimi obowiązkami, ja zajmowałem się sprzedażą i obsługą serwerów, a jemu przypadły rozliczenia z klientami. Dla niego to było zajęcie uboczne, bo był i jest świetnym informatykiem i przez cały ten czas prowadził - i chyba nadal prowadzi - swoja firmę z usługami informatycznymi.

Mimo braku treści Portal LM.pl szybko zyskiwał użytkowników, którzy mogli za jego pośrednictwem założyć darmowe konto pocztowe czy bezpłatną stronę, zamieścić i znaleźć interesujące ich ogłoszenie albo ofertę pracy. Witryna cały czas ewoluowała, oferując coraz to nowe usługi, a nawet informacje, bo pojawiła się na niej rubryka „Wydarzenia”, zapowiadająca wystawy, koncerty i seanse kinowe. Jej formuła była na tyle pojemna, że trafiały tam również wiadomości. Z czasem uzupełniona została o katalog stron internetowych, założonych przez internautów.

Skazany za treści

Właściciel jednej z takich darmowych stron stanął nawet przed sądem. Był to dziewiętnastoletni koniński licealista, który – jak to ujęto w akcie oskarżenia – propagował treści rasistowskie. Ubolewał, że „czarni zaczynają się panoszyć po świecie białych”, miał pretensje, że reklamują sprite’a, a najbardziej bolało go, są najlepsi w koszykówce, biegach i paru innych dyscyplinach sportu. W rezultacie w lipcu 2002 roku chłopak został skazany na rok prac społecznych.

Odnotowuję ten fakt, bo był to zapewne pierwszy w naszym regionie przypadek skazania internauty za publikowanie w Internecie treści niezgodnych z prawem.

Przez LM do WP.pl

Napisałem na początku tego tekstu, że wciągnięcie Jacka Świderskiego do spółki LM Computer, które miało ściślej związać go z Koninem, przyniosło skutki odwrotne od zamierzonych. Dlaczego? Bo to właśnie dzięki LM-owi Jacek Świderski poznał swoich dzisiejszych wspólników: Michała Brańskiego i Krzysztofa Sierotę. Stało się to nieco ponad dwadzieścia lat temu na wyciągu narciarskim, kiedy zaczął rozmawiać z człowiekiem z sąsiedniego orczyka. Szybko znaleźli wspólny język, bo Michał Brański podobnie jak Jacek zajmował się budowaniem stron internetowych. Koninianin podzielił się z nim swoimi kłopotami z pojemnością serwerów, które nie były już w stanie pomieścić kont pocztowych, jakie bezpłatnie zakładali sobie na LM.pl internauci. Michał przyznał, że się na tym nie zna, ale kawałek za nim jedzie kolega, który powinien sobie poradzić z tym problemem bez większego wysiłku.