Węgiel pod jeziorem
Z HISTORII KONIŃSKIEJ KOPALNI
Kopalnia pojawiła się w Niesłuszu na kilka lat przed tym, zanim zaczęto budować odkrywkę o tej samej nazwie. To tutaj bowiem znalazły się biura firmy wznoszącej brykietownię oraz hotel dla pracowników niemieckich i baraki polskich robotników.
Dość długo to trwało. Jesienią rozbieraliśmy, przez zimę przewieźliśmy. Najcięższe części ludzie z Poznania, ze specjalną platformą przyjechali, a te lżejsze sami końmi przewieźliśmy. Odległość była dwa kilometry, z kopalni przez całą wioskę Niesłusz pod Międzylesie. Tam na miejscu Wiesia zmontowaliśmy i poszedł do pracy na wiosnę.”
Ugrzęźli w mule
W 1952 roku wypompowano wodę z jeziora Niesłusz. Okazało się jednak, że nad węglem pozostała jeszcze prawie metrowa warstwa mułu, której nie można usunąć czerpakami koparek, grzęznących na dodatek w bagiennym niemal podłożu. Po wielu bezskutecznych próbach zastosowano wreszcie metodę, opracowaną przez wrocławskich naukowców, polegającą na rozluźnianiu mułu wodą wyrzucaną do niego pod dużym ciśnieniem. „Płynną masę zasysano pompami membranowymi, a następnie odprowadzano rurociągami do osadnika” - pisze o tej kopalnianej epopei Zygmunt Kowalczykiewicz. Zebrany z dna jeziora Niesłusz muł (było tego około 500 tys. metrów sześciennych) tłoczono rurociągiem do pustych wyrobisk Morzysławia.
Kłopoty z dotarciem do węgla opóźniły rozpoczęcie eksploatacji nowej odkrywki, tymczasem na Morzysławiu surowiec już się kończył i coraz realniejsza była groźba, że brykietownia w końcu stanie. Wreszcie 1 października 1953 roku rozpoczęto na Niesłuszu wydobycie. Miesiąc później zakończono zbieranie nadkładu na Morzysławiu, a w marcu 1954 roku odwieziono z tej odkrywki ostatni wagon węgla.
W tym samym czasie zrezygnowano z budowy w Koninie kombinatu koksochemicznego, bowiem - podobnie jak na wiele innych celów nakreślonych ponad możliwości gospodarcze kraju przez tak zwany plan sześcioletni - na realizację tak ambitnych planów zabrakło pieniędzy w budżecie państwa. W dobie zimnej wojny pierwszeństwo miał przemysł zbrojeniowy
Pozostała prostownia
Tymczasem trudny do zebrania muł nie był jedyna przeszkodą w dotarciu do węgla. Okazało się, że nadkład jest grubszy niż pierwotnie zakładano, a w styczniu 1954 roku zebrano go tylko w wysokości dwóch trzecich zaplanowanej ilości. Lutowe mrozy spowodowały obniżenia tej wielkości jeszcze o połowę. Każdego miesiąca brykietownia dostawała mniej węgla niż potrzebowała, a w sierpniu jej kierownictwo zaalarmowało, że nie dysponuje już żadnym zapasem surowca do przeróbki.
Tym intensywniej prowadzono prace przy budowie następnej odkrywki Gosławice, które zainicjowano jeszcze w 1953 roku. W tym samym roku postawiono na Niesłuszu dwa budynki, jedyne które po niej pozostały do dzisiaj: stację prostowników i rozdzielnię wysokiego napięcia, które zasilały sieć trakcyjną kopalnianych elektrowozów. Tam właśnie w 1958 roku zaczął pracę w kopalni kolejny członek mojej rodziny – Grzegorz Bartkowiak, najstarszy z czterech braci mojej mamy. Początkowo zajmował się montażem urządzeń prostowni, a po skończeniu prac przez łódzki Elektromontaż, został zatrudniony przez kopalnię. Tak rozdzielnia jak i prostownia stoją do dzisiaj. Można je zobaczyć z ulicy Paderewskiego: oblepione garażami dwa budynki z czerwonej cegły, stojące między torami a Galerią nad Jeziorem.
Planową eksploatację złoża Niesłusz rozpoczęto w styczniu 1955 roku, a zakończono sześć lat później, po wydobyciu czterech milionów ton węgla. Zanim odkrywka przeszła do historii, w połowie 1959 roku doszło tam do kolejnego tragicznego wydarzenia. 19 lipca nad kopalnią rozszalała się gwałtowna ulewa, która zniszczyła fronty robót nadkładowych i węglowych. Woda zalała też chodniki odwadniające i zatopiła Zenona Babiaka, który nie zdołał wydostać się na czas z komory pomp. Po odkrywce pozostały wspomniane dwa budynki, hałdy ziemi i jeziorko Zatorze. Na jej terenie urządzono też ogródki działkowe i postawiono garaże. Za torami pozostało natomiast niewielkie zagłębienie terenu, wypełnione wodą, niczym symboliczny ślad po jeziorze Niesłusz.
Robert Olejnik