Skocz do zawartości

Prześlij nam swoje filmy, zdjęcia czy tekst. Bądź częścią naszego zespołu. Kliknij tutaj!

LM.plWiadomościProsty poseł z kopalni

Prosty poseł z kopalni

Z HISTORII KONIŃSKIEJ KOPALNI

Dodano: , Żródło: Kurier Koniński
Prosty poseł z kopalni

Został posłem, choć miał tylko podstawowe wykształcenie. Ale dzieci są z niego dumne, a koledzy z kopalni i przełożeni mówią o Ignacym Krakowskim, że „to był solidny człowiek”.

Partyjną karierę Ignacego Krakowskiego przerwał czerwiec 1956 r., którego wydarzenia obserwował na własne oczy w Poznaniu, dokąd partia skierowała go na szkolenie. O tym, jak silne to było dla niego przeżycie, najlepiej świadczy fakt, że o tym, co zobaczył w Poznaniu, rozmawiał bardzo niechętnie.

Praca po dwanaście godzin

Po powrocie do Konina podjął pracę w kopalni, najpierw w brykietowni jako formierz-szlifierz, ale serce zaczęło mu odmawiać posłuszeństwa. – Zdrowotne kłopoty ojca zaczęły się podczas wojny – tłumaczy Jerzy Krakowski. – Podczas prac ziemnych na robotach przymusowych został przysypany ziemią i brat z kolegami ledwo go odratowali.

Z powodu złego stanu zdrowia po roku pracy w brykietowni Ignacy Krakowski został przeniesiony na odkrywkę Pątnów na koparkę węglową Rs-400 (fot. nr 3). W październiku 1958 roku, kiedy zdobył uprawnienia, został jej operatorem a potem przodowym. – Pracowałem w ruchu ciągłym, jedna niedziela w miesiącu wolna, w pozostałe praca po dwanaście godzin –podsumował ten czas w rozmowie z Bogną Wojciechowską z Przeglądu Konińskiego, kiedy już był na emeryturze. – Pracowałem dwadzieścia jeden lat, ale gdyby to przeliczyć na zwyczajny dzień pracy, wyszłoby ponad trzydzieści...

Krzyżyk przy pierwszym

Pełnił też coraz ważniejsze funkcje w PZPR. Przez dwa lata był społecznym przewodniczącym powiatowej komisji kontroli partyjnej, w 1964 roku został delegatem na zjazd PZPR, po czym w kopalni powierzono mu funkcję drugiego sekretarza jej komitetu zakładowego. Wreszcie w maju 1965 roku został posłem na Sejm PRL. Młodemu pokoleniu warto przypomnieć, że w tamtych czasach wyborcy mieli do dyspozycji tylko jedną listę tak zwanego Frontu Jedności Narodu (FJN). Oprócz PZPR, której FJN był całkowicie podporządkowany, w skład tego tworu wchodziły jeszcze satelickie partie ZSL i SD oraz związki zawodowe i inne organizacje społeczne i społeczno-polityczne. Do wyborów poszło wtedy ponad 96 proc. spośród osób uprawnionych, z których duża część robiła to na wszelki wypadek, gdyby komuś przyszło do głowy sprawdzić, czy aby „wypełnili obywatelski obowiązek” i uzależnić od tego przyznanie mieszkania lub innego pożądanego dobra. A na jedynej liście można było co najwyżej wybrać konkretne nazwisko, z których większość nic ludziom nie mówiła, więc przeważnie stawiali krzyżyk przy pierwszym z nich.

Ktoś go wyznaczył

- To były takie czasy, że ktoś ojca wyznaczył na tego posła – Jerzy Krakowski nie ma na ten temat złudzeń. - A skoro znalazł się na liście na pierwszym miejscu, to wygrywał. Nie ma się co łudzić, że jakąś tam wielką rolę pełnił. Wręcz przeciwnie – władza pokazywała na jego i takich jak on przykładzie, że nawet zwykły robotnik po siedmiu klasach może zostać posłem – uważa syn Ignacego Krakowskiego.

Prosty poseł z kopalni
Prosty poseł z kopalni
Prosty poseł z kopalni
Prosty poseł z kopalni
Prosty poseł z kopalni
11-Posel_1
Potwierdzenie
Proszę zaznaczyć powyższe pole