Dlaczego Wawrzyniec Sielski zginął od policyjnej kuli?
KONIŃSKIE WSPOMNIENIA
W połowie lat trzydziestych 136 policjantów, dowodzonych przez konińskiego komendanta powiatowego policji, starło się z kilkoma setkami mieszkańców Wyszyny i okolic. Od kul zginęło kilka osób, w tym 62-letni ziemianin Wawrzyniec Sielski, były sędzia pokoju i poseł na Sejm, czołowy działacz konińskiego Stronnictwa Narodowego i członek jego Rady Naczelnej.
Zebrany tłum zachowywał się agresywnie, rzucając pod adresem Policji pogróżki oraz nawołując do uderzenia na Policję i rozbrojenia jej. Gdy trzykrotne wezwanie do rozejścia pozostało bez skutku, aspirant Trofimowicz przystąpił ze swym oddziałem do rozpraszania zbiegowiska. Tłum stawiał opór, rzucając w policjantów kamieniami i bijąc ich kłonicami, drągami, widłami i kijami. (...) Policja, nie mogąc dokończyć rewizji ani zatrzymać Sielskiego i Kwiatkowskiego, w obronie których tłum występował, odmaszerowała wobec tego w stronę Konina.”
Żeby nie dopuścić do kolejnych rozruchów w Ślesinie, zmobilizowano na niedzielę duże siły policyjne, co spowodowało, że nacjonalistyczni bojówkarze ograniczyli się do pikietowania sklepów żydowskich i wybijania im szyb.
Zastano leżącego w agonii
Następnego dnia natomiast, 17 lutego, wysłano do Wyszyny aż 112 pieszych policjantów i 24 na koniach, uzbrojonych w broń palną i kamizelki ochronne. Tym razem dowodził nimi osobiście komendant powiatowy Policji Państwowej w Koninie Rajmund Stoczewski, w towarzystwie starosty Koczorowskiego. Siły porządkowe otoczyły dwór Sielskiego o godz. 6.30, uniemożliwiając mu wezwanie posiłków. Mieszkańcy odmówili otworzenia drzwi policji. Kiedy je wyważono, „zza szafy, którą zabarykadowane były drzwi, padło w kierunku policjantów kilka strzałów”, czytamy w prokuratorskim sprawozdaniu. „Wysłana wówczas drużyna policyjna, po przywdzianiu pancerzy i zaopatrzeniu się w tarcze, przystąpiła do rąbania szafy, a następnie do forsowania dalszych pomieszczeń budynku.”
Do środka budynku wrzucano granaty łzawiące, które najwięcej szkody wyrządziły... policjantom, bowiem na okna domostwa Sielskiego założono siatki, od których granaty się odbijały i upadały na zewnątrz. W swoim sprawozdaniu prokurator napisał jeszcze, że „załoga dworu oddawała w kierunku Policji strzały rewolwerowe oraz z broni myśliwskiej. (...) Na strzały załogi dworu, policjanci odpowiedzieli szeregiem strzałów rewolwerowych i karabinowych. W końcu policja dwór zajęła, a zgrupowani w ostatnim pokoju obrońcy dworu z Marianem Kwiatkowskim na czele poddali się. W tymże pokoju zastano leżącego w agonii Wawrzyńca Sielskiego, który wkrótce zmarł.”
„Nie był psychicznie zdrowym”
Policja i prokuratura usiłowały początkowo zataić fakt, że Wawrzyniec Sielski zginął od policyjnej kuli. Do prasy podano informację, że popełnił samobójstwo. Wydarzenia w Wyszynie i ich następstwa śledził uważnie Tadeusz Antecki, w 1936 r. przygotowujący się do studiów prawniczych. Wiele lat później opowiedział o tym Jackowi Wiśniewskiemu (czego owocem jest publikacja wydawnictwa MAWI „Wspomnienia konińskiego adwokata”): „Sekcja zwłok odbywała się w szpitalu konińskim. Przeprowadzał ją lekarz powiatowy - doktor Mieczysław Czerwiński. Człowiek stary, doświadczony, wysokiej etyki, lekarz pierwszej brygady legionów. Należał do tych ludzi, co to nie dają sobie w kaszę dmuchać. W czynności uczestniczył także sędzia śledczy Bazyli Sławin, z pochodzenia Rosjanin, człowiek doświadczony, wysokiej klasy specjalista, oraz nadkomisarz policji - komendant powiatowy. Kiedy laborant wyjął z ciała zastrzelonego kulę karabinową, podał ją doktorowi Czerwińskiemu.
Dziękujemy za Twoją obecność. Obserwuj nas w Wiadomościach Google, aby być na bieżąco.