Skocz do zawartości
Polska

Wybory 2024: WIECZÓR WYBORCZY KONIN 2024 - II TURA - NIEDZIELA 20:55

Prześlij nam swoje filmy, zdjęcia czy tekst. Bądź częścią naszego zespołu. Kliknij tutaj!

LM.plWiadomościJest naoczny świadek tragedii sprzed 2 lat. Wiemy jak zginął Adam Cz.!

Jest naoczny świadek tragedii sprzed 2 lat. Wiemy jak zginął Adam Cz.!

Dodano: , Żródło: LM.pl
Jest naoczny świadek tragedii sprzed 2 lat. Wiemy jak zginął Adam Cz.!
gorący temat

Mieszkanka wieżowca przy ul. Wyszyńskiego w Koninie widziała tragedię, która ponad 2 lata temu rozegrała się przy osiedlowym placu zabaw. W wyniku policyjnej interwencji, zginął wówczas 21-letni Adam Cz. Dlaczego dopiero teraz kobieta postanowiła opowiedzieć o wydarzeniach? - Bałam się - mówi.  

Do tragedii doszło w połowie listopada 2019 roku. Policjanci chcieli wylegitymować grupę młodych osób, wśród których był 21-letni Adam Cz. Mężczyzna zaczął uciekać. Ruszył za nim funkcjonariusz Sławomir L. W pewnym momencie padł śmiertelny strzał. Przez ponad 2 lata nie były znane szczegóły tego zdarzenia. Prokuratura Regionalna w Łodzi dopiero pod koniec grudnia ubiegłego roku zebrała materiał dowodowy pozwalający na postawienie zarzutu policjantowi. Sławomir L. usłyszał zarzut popełnienia przestępstwa polegającego na nieumyślnym spowodowaniu śmierci Adama Cz. na skutek niewłaściwego i niezgodnego z zasadami postępowania z bronią służbową.

- Z ustaleń wynika, że funkcjonariusz policji prowadził pościg z niezabezpieczoną bronią, trzymając palec prawej dłoni w pobliżu języka spustowego. Podczas próby pochwycenia uciekającego, podejrzany użył do tego ręki, w której trzymał przeładowany pistolet, kierując broń w stronę 21-latka, na skutek czego doszło do niezamierzonego wystrzału. Pocisk przebił klatkę piersiową Adama C. na wylot, w kierunku od tyłu ku przodowi, powodując rozległe obrażenia wewnętrzne i w konsekwencji zgon pokrzywdzonego – poinformował nas w grudniu Krzysztof Bukowiecki, rzecznik Prokuratury Regionalnej w Łodzi. 

Teraz okazuje się, że jest naoczny świadek zdarzenia. Mieszkanka wieżowca znajdującego się przy placu zabaw, feralnego dnia przygotowywała sobie jedzenie w kuchni. Usłyszała, jak mówi “kibolski krzyk”.

- Wystraszyłam się - opowiada. - To były wyzwiska na policjantów, takie ogólne. Chłopak krzyczał brzydkie słowa, m.in.. “j...ć psy”. Przez ten krzyk podeszłam do okna i niestety widziałam całą tą akcję - dodaje.  

Kobieta pamięta wszystko, ze szczegółami.

- Co spojrzę w okno to ciągle to widzę - mówi. - Biegł pierwszy chłopak, potem policjant. W pewnym momencie policjant krzyczał “stój, bo strzelam!”. Bramka na plac zabaw była zamknięta. Chłopak jak skręcił to policjant wskoczył pierwszy i stał. Chłopak potknął się lewą nogą i stracił równowagę. On się złapał policjanta, a potem doszło do szarpaniny. Wtedy padł strzał. On był bardzo głuchy, wytłumiony. Jak padł strzał to policjant wołał “otwórz oczy, patrz na mnie, nie zamykaj oczu”, trzymał go na rękach. Potem otworzył bramkę i podciągnął go i położył na placu. Tam go zaczął reanimować. W pewnym momencie podniósł kurtkę. Chłopak miał białą bluzkę i było widać ranę pośrodku, bliżej w stronę serca. Policjant wołał “Marcin, dzwoń na pogotowie!”. Strzał padł podczas szarpaniny. Nie wiem, czy chłopak był przodem, czy tyłem, bo się szarpali. Kiedy lekarka stwierdziła zgon, policjant trzymał się za głowę i płakał - dodaje.  

Mieszkanka ul. Wyszyńskiego przyznaje, że przed ponad 2 lata dusiła w sobie to co zobaczyła.

- Boję się tej młodzieżówki. Czekałam, że policja dojdzie do tego co i jak. Jak można skazywać człowieka nie wiedząc na 100% co się stało?! - mówi zdenerwowana kobieta. - Nie znam ani policjanta, ani chłopaka. Próbowałam poinformować o tym co widziałam policję, zadzwoniłam na 997. Odezwało się 112. Rozmawiałam z jakimś panem, ale skierował mnie na policję. Powiedziałam, że przecież próbowałam się skontaktować z policją. Nie chcę nigdzie zeznawać. Jest mi lżej, że w końcu o tym opowiedziałam - dodaje.  

Na rozprawę natomiast czeka Artur Czerniejewski, ojciec nieżyjącego Adama. Jak mówi, spodziewał się zarzutu nieumyślnego spowodowania śmierci.

- Kpiny sobie robią z ludzkiego życia! Oni cały czas próbowali zatuszować to wszystko. Wydaje mi się, że próbowano policjanta uniewinnić - mówi Artur Czerniejewski. - Spodziewałem się, że dostanie takie zarzuty. Będziemy z mecenasem wnosić na pierwszej rozprawie o zmianę kwalifikacji czynu na morderstwo – dodaje.  

Sławomir L. nie przyznaje się do zarzucanego mu przez prokuraturę czynu. Odmówił składania wyjaśnień. Nieumyślne spowodowanie śmierci zagrożone jest karą od 3 miesięcy do 5 lat więzienia.  

Potwierdzenie
Proszę zaznaczyć powyższe pole