Skocz do zawartości

Prześlij nam swoje filmy, zdjęcia czy tekst. Bądź częścią naszego zespołu. Kliknij tutaj!

LM.plWiadomościPrawo i Sprawiedliwość wzorem dla konińskiej Platformy?

Prawo i Sprawiedliwość wzorem dla konińskiej Platformy?

KONIN JEST NASZ

Dodano:
Prawo i Sprawiedliwość wzorem dla konińskiej Platformy?
Konin jest Nasz

Tego samego dnia, kiedy w Sejmie padały wielkie słowa o powrocie do normalności, demokracji i przestrzeganiu konstytucji Rzeczypospolitej, nominat partii Donalda Tuska na prezydenta Konina podjął działania, które jako żywo przypominają metody stosowane przez Macieja Nawackiego, prezesa Sądu Rejonowego w Olsztynie, żeby nie dopuścić sędziego Pawła Juszczyszyna do orzekania we własnym wydziale.

Brzmi poważnie, bo sprawa, którą już kilkakrotnie sygnalizowałem w swoich tekstach, jest naprawdę poważna. Dwa tygodnie temu informowaliśmy, że prezydent Konina zadeklarował wykonanie wyroku sądu, który nakazał przywrócenie Aldony Rychlińskiej na stanowisko zastępcy kierownika Biura Prezydenta.

Straciła je po tym, jak grupa pracowników Urzędu Miejskiego powołała do życia związek zawodowy. Urzędniczy syndykat powstał w kwietniu 2022 roku, a rola Aldony Rychlińskiej była o tyle istotna, że wcześniej przez czternaście lat reprezentowała załogę urzędu przed pracodawcą. Pełniła więc z wyboru koleżanek i kolegów funkcję, jaką kodeks przewiduje dla tych miejsc pracy, gdzie nie funkcjonują związki zawodowe.

Konstytucja Rzeczypospolitej Polskiej zapewnia w artykule 12. „wolność tworzenia i działania związków zawodowych”. Jest to ta sama konstytucja, o której przestrzeganie tak głośno upominał się Piotr Korytkowski wraz z partyjnymi kolegami przez minionych osiem lat. Pan prezydent zapewne odpowie, że moje tezy są nadinterpretacją, bo on wcale nie walczy z współorganizatorką związku zawodowego w Urzędzie Miejskim w Koninie, tylko dokonuje przesunięć kadrowych wewnątrz podległej mu instytucji, „biorąc pod uwagę potrzeby pracodawcy” (cytat z pisma, jakie 11 grudnia wręczono Aldonie Rychlińskiej).

No to przyjrzyjmy się tym potrzebom. Zastępczyni kierownika Biura Prezydenta, która ostatnie ćwierć wieku spędziła w tymże wydziale i z gospodarką lokalową nie miała nigdy do czynienia, ma wesprzeć jego pracę. Czego nie będzie w stanie robić, dopóki nie zaznajomi się ze specyficznymi dla tego rodzaju urzędniczej działalności przepisami, nie opanuje schematów działań, które dla doświadczonego urzędnika są rutyną, a od niej będą wymagały każdorazowego namysłu. No i nie pozna szczegółów dziesiątek i setek spraw, którymi na bieżąco ten pion urzędu się zajmuje. Czyli będzie potrzebowała wsparcia a więc i czasu kogoś bardziej doświadczonego, skutkiem czego przez jakiś – trudny z góry do określenia - czas bardziej będzie ten wydział obciążała niż wspierała jego pracę.

Czy można w takim razie przyjąć, że prezydent Konina lekceważy sądowy wyrok (sąd ocenił, że przeniesienie Aldony Rychlińskiej do innego wydziału jest dla niej niekorzystne), ponieważ nie potrafi pogodzić się z porażką i za wszelką cenę chce pokazać swoją siłę? Mimo że z taką właśnie postawą polityków rządzącego do niedawna krajem Prawa i Sprawiedliwości partia Piotra Korytkowskiego ze wsparciem dużej części społeczeństwa konsekwentnie przez minione dwie parlamentarne kadencje walczyła!

Zgoda na taki punkt widzenia zmusza nas do uznania, że zło w polityce, przeciwko któremu 15 października zagłosowało ponad 11,5 mln wyborców, wcale nie jest przypisane do jednej tylko partii, a szczytne hasła mogą być doskonałą przykrywką dla niskich pobudek i interesownych oraz niemądrych zachowań.

Można by te moje wywody uznać za mocno przesadzone, gdyby nie liczne fakty z przeszłości, które sprawiły, że już kilka razy opisywaliśmy metody stosowane przez ludzi rządzących naszym miastem jako skopiowane od polityków PiS z lat 2015-2023. Przypomnę kilka.

Dwa lata temu Sąd Administracyjny w Poznaniu orzekł, że Miejski Zakład Gospodarki Odpadami Komunalnymi w Koninie powinien ujawnić treść umowy, jaką firma zawarła z jednym z radnych. Przed wydaniem wyroku jej szef podjął próbę zatrzymania postępowania sądowego, powołując się na wniosek skierowany do Trybunału Konstytucyjnego przez pierwszą prezes Sądu Najwyższego Małgorzatę Manowską, w którym sugerowała niekonstytucyjność niektórych przepisów ustawy o dostępie do informacji publicznej. Dla wiceprzewodniczącego konińskich struktur PO nie było istotne, że sędzia Manowska dążyła do ograniczenia konstytucyjnych uprawnień obywateli, a rozstrzygać o tym miałby Trybunał uznawany przez świat prawniczy za nieprawidłowo obsadzony. Ważny był tylko partyjny interes władz Konina.

Jedną z przyczyn przegranej Prawa i Sprawiedliwości w tegorocznych wyborach była niebywała jak na dotychczasową historię III RP pazerność jego polityków. Platforma – w tym również jej konińscy prominenci – bardzo się na tę pazerność oburzała, co nie przeszkadzało im ciągnąć dodatkowe dochody z rad nadzorczych miejskich spółek. A ponieważ konińskich spółek bezpośrednio doić nie mogli, wymyślili myk z zatrudnieniem kolegów samorządowców z innych miast w konińskich spółkach, w zamian za co ci płacili im za zasiadanie w radach nadzorczych u siebie.

Z kolei trzy lata temu prezydent doprowadził do reasumpcji przegranego głosowania w Radzie Miasta Konina w sprawie pobierania opłat za deszczówkę. Jota w jotę takiej samej reasumpcji, jaka stała się powodem odrzucenia przez obecną koalicję rządową kandydatury Elżbiety Witek na wicemarszałkinię Sejmu. Bo łamała prawo i dobre obyczaje parlamentarne, co stało się powodem nadania jej tytułu „marszałek reasumpcja”.

Nie wiem, dlaczego prezydent Piotr Korytkowski naraża swoją partię na utratę twarzy i wizerunku ugrupowania demokratycznego. Być może tak on, jak i jego otoczenie uznało, że po wygraniu wyborów parlamentarnych przez Koalicję 15 Października wyroków sądowych wykonywać już nie muszą? Ba, nawet nie boją się już tak bardzo przegranych wyborów samorządowych, bo w razie czego koledzy poratują dyrektorskim stołkiem w WORD czy innej instytucji albo jakąś synekurą w ministerstwie lub spółce skarbu państwa.

Cokolwiek ich motywuje, sprawiają wrażenie dzieci, którym po miesiącach spędzonych w świecie gier komputerowych wydaje się, że są nieśmiertelni. Zupełnie tak samo jak niemal do ostatniej chwili przed opuszczeniem rządowych gabinetów wydawało się politykom Prawa i Sprawiedliwości.

Potwierdzenie
Proszę zaznaczyć powyższe pole