Nie uciekł na Zachód, bo usłyszał, że Konin jest rozwojowy
KONIŃSKIE WSPOMNIENIA
Oskarżenie Mieczysława Przysuchy o przyczynienie się do śmierci pięciu górników zakończyło się... śmiechem na sali sądowej. Ale w 1955 r., w apogeum epoki stalinowskiej, nikomu, kto stanął w Polsce przed ludowym sądem, nie było do śmiechu.
Mieszkania były ogrzewane piecami kaflowymi, bo kotłownia została uruchomiona dopiero rok później, razem z blokiem C (dzisiaj Górnicza 3), gdzie już zamontowano pierwsze kaloryfery. Gotowano na piecach węglowych, tak zwanych westfalkach. - Ten pierwszy blok został zasiedlony przez wyższy dozór. Wtedy było olbrzymie zapotrzebowanie na fachowców i na mieszkanie czekało się kilka tygodni.
Po sześciu latach Mieczysław Przysucha dostał (wtedy mieszkania się nie kupowało, tylko od państwa, reprezentowanego najczęściej przez zakład pracy, dostawało się na nie przydział) nowe, większe mieszkanie przy ulicy Bydgoskiej 46 (dzisiaj Powstańców Wielkopolskich 1).
Główny mechanik
Powoli piął się też po szczeblach kopalnianej kariery. W piątym roku pracy w konińskiej kopalni został głównym mechanikiem odkrywki Gosławice, a potem pełnił taką samą funkcję na odkrywkach Pątnów i Kazimierz.
W analizie sporządzonej przy okazji jednego z jego awansów, napisano o nim: „Wielokrotnie przyczynił się do szybkiego i skutecznego usunięcia awarii koparek i urządzeń układu KTZ. Szczególnie zasłużył się przy likwidacji awarii koparek SRs 1200 oraz spalonej zwałowarki na odkrywce Jóźwin. Autor wielu wniosków racjonalizatorskich, m.in. modernizacji zwałowarek A2RsB-5500 odkrywki Kazimierz oraz A2RsB-8800 odkrywki Jóźwin, stacji napędowych na odkrywkach Kazimierz i Jóźwin.”