Skocz do zawartości

Prześlij nam swoje filmy, zdjęcia czy tekst. Bądź częścią naszego zespołu. Kliknij tutaj!

LM.plWiadomościPamiętała dziesięciu papieży, cara Mikołaja i obie wojny

Pamiętała dziesięciu papieży, cara Mikołaja i obie wojny

KONIŃSKIE WSPOMNIENIA

Dodano:
Pamiętała dziesięciu papieży, cara Mikołaja i obie wojny

Kilka dni temu zmarła w wieku niemal 109 lat jedna z najstarszych mieszkanek Polski, która urodziła się i ponad sto lat mieszkała w Wilczynie. Tak imponująco długie życie, któremu na dodatek do ostatnich niemal dni towarzyszyła pełna sprawność umysłowa, z pewnością zasługuje na opisanie w naszym historycznym cyklu.

Kiedy w 1918 r. przyszła niepodległość, miała już jedenaście lat i czuła wszechobecną atmosferę nadziei i radości, ale rozbrajania Niemców przez wilczyńskich strażaków nie widziała. Od takich wydarzeń dorośli trzymali ją z daleka.

Męża znalazła w Meklemburgii

Wkrótce też poszła na służbę do dworu Kazimierza Taczanowskiego, właściciela majątków Wilczogóra i Kownaty. Zaczynała jako pomoc pokojówki i kucharki. Potem opiekowała się dziećmi leśniczego, a ponieważ tak on jak i jego żona nie chcieli, żeby ich potomstwo nasiąkło wiejską gwarą, oboje uczyli ją posługiwania się literacką polszczyzną. Pani Franciszka przez lata wspominała te nauki z wdzięcznością i powtarzała, że z każdej sytuacji życiowej trzeba starać się wyciągnąć jak najwięcej korzyści.

Kiedy dorosła (na fot. nr 1 ma 24 lata), zaczęła wyjeżdżać do pracy do Niemiec, bo w tamtejszych gospodarstwach rolnych można było zarobić znacznie więcej niż w Polsce. Na jednym z takich wyjazdów – do Krukow w Meklemburgii - poznała Jana Tupiaka. Do Polski wrócili już jako małżeństwo (fot. nr 2 z 1931 r.) i zamieszkali u rodziców Franciszki. Wkrótce otrzymali od nich działkę, na której wybudowali dom. Początek wspólnego życia nie był jednak najszczęśliwszy. – Zapaliła się stodoła, a że wiał silny wiatr, jeden z płonących snopków siana spadł na nasz dom – powtarza zasłyszaną od rodziców opowieść Edmund Tupiak, starszy syn pani Franciszki. Szczęściem w nieszczęściu było, że spłonął tylko dach, który wkrótce zresztą odbudowali, ale dużo większym dramatem była dla nich śmierć pierwszego synka. Na szczęście w 1933 r. urodził się Edmund, a w 1935 – Jan Piotr, zwany w domu dla odróżnienia od ojca, Piotrkiem.

Mąż budował drogi i mosty

Jan Tupiak miał dobry fach w ręku, więc na brak pracy nie narzekał. W Niemczech, dokąd uciekł w wieku 18 lat przed groźbą wieloletniej służby wojskowej w carskiej armii, zdobył umiejętność i stosowne uprawnienia do budowy dróg i mostów. Ale początki nie były łatwe, bo w Wilczogórze nikt go nie znał – pochodził ze Stropieszyna, leżącego w połowie drogi między Turkiem a Kaliszem – toteż początkowo zatrudnił się jako ogrodnik u Kazimierza Taczanowskiego. - Kiedy dziedzic dowiedział się, o kwalifikacjach ojca, powierzył mu budowę drogi z Wilczogóry do gorzelni – opowiada Edmund Tupiak, starszy syn pani Franciszki. - Potem na zlecenie powiatu wybudował 3,5-kilometrową drogę z Wilczogóry do Wtórku.

Pamiętała dziesięciu papieży, cara Mikołaja i obie wojny
Pamiętała dziesięciu papieży, cara Mikołaja i obie wojny
Pamiętała dziesięciu papieży, cara Mikołaja i obie wojny
Pamiętała dziesięciu papieży, cara Mikołaja i obie wojny
Tupiak5
Tupiak6
Tupiak7
Tupiak8
Tupiak9
Przeczytaj również:Najstarsza w Koninie
Potwierdzenie
Proszę zaznaczyć powyższe pole