Konin pozyskał pięciu inwestorów, a prezydent się... nie chwali
KONIN JEST NASZ
Cztery miesiące temu wiceprezydent Łukaszewski pochwalił się publicznie, że władze Konina pozyskały sześciu nowych inwestorów. Zapytany przeze mnie już po spotkaniu z Wadimem Tyszkiewiczem, podczas którego rzucił tę informację, nie chciał zdradzić szczegółów. – Niech pan czyta wywiady prezydenta Nowickiego – poradził mi, zakrył się połą płaszcza i tyle go widziałem.
Cztery miesiące temu wiceprezydent Łukaszewski pochwalił się publicznie, że władze Konina pozyskały sześciu nowych inwestorów. Zapytany przeze mnie już po spotkaniu z Wadimem Tyszkiewiczem, podczas którego rzucił tę informację, nie chciał zdradzić szczegółów. – Niech pan czyta wywiady prezydenta Nowickiego – poradził mi, zakrył się połą płaszcza i tyle go widziałem.
Być może informacja ta miała być tajemnicą, a zastępca prezydenta od gospodarki zdradził ją niechcący, poirytowany przechwałkami prezydenta Nowej Soli, który opowiadał, że zapełnił inwestorami już sto hektarów, a drugie tyle właśnie mu się kończy. Nie wiem tego, ale z zaciekawieniem czekałem na jakąś konferencję prasową prezydenta, podczas której Józef Nowicki pochwali się sukcesem. Za chwilę miną cztery miesiące, a tu wciąż cisza.
Być może prezydent czeka z dobrą nowiną na bardziej dogodny dla siebie moment, postanowiłem więc go wyprzedzić i podzielić się nią z Czytelnikami już teraz. Z informacji, o którą poprosiliśmy Urząd Miejski, wynika, że na terenach inwestycyjnych sprzedano pięć nieruchomości czterem inwestorom, z których jeden (spółka Laser Stal) już zakończył stawianie wytwórni, a drugi (spółka IM Caganowscy) właśnie buduje dwa zakłady. Pozostałe dwie spółki to KRJ Display i Chemat. Jest jeszcze piąta firma (Arsanit), która pojawiła się na konińskim terenie inwestycyjnym jako pierwsza i ta otworzyła tam, jak informuje Joanna Szydłowska, dwa zakłady. I na tym nie koniec dobrych wiadomości, bo są jeszcze dwa podmioty gospodarcze, które prowadzą negocjacje w sprawie zakupu następnych nieruchomości.
Nawet jeżeli uznać, że to kropla w morzu zapotrzebowania na miejsca pracy, to przecież mamy sukces! I dowód na to, że nie mają racji sceptycy, ogłaszający agonię i ostateczny upadek Konina, dla którego nie ma już jakoby ratunku. I twierdzący, że nawet pies z kulawą nogą, a tym bardziej żaden poważny inwestor naszym miastem się już nie zainteresuje. Okazuje się tymczasem, że nawet brak dobrych dróg dojazdowych i niewydolne odwodnienie nie są w stanie zniechęcić przedsiębiorców do naszego miasta.
Pozostaje mieć nadzieję, że pieniądze pozyskane ze sprzedaży wymienionych nieruchomości posłużą do zagospodarowania kolejnych działek dla inwestorów. I że wkrótce pojawią się następne miejsca pracy. Miał bowiem rację Wadim Tyszkiewicz, że wystarczy po prostu bardzo chcieć. Ale na pytanie, czy władze Konina naprawdę chcą jego rozwoju, muszą odpowiedzieć one same. Konkretnymi działaniami.
Robert Olejnik
koninjestnasz@portal.lm.pl
Na zdjęciu (źródło: konin.pl): uzbrajanie terenów inwestycyjnych w Koninie.
Czytaj również: „Pijany koninianin wspiera walkę prezydenta z... alkoholizmem”
Dziękujemy za Twoją obecność. Obserwuj nas w Wiadomościach Google, aby być na bieżąco.