Skocz do zawartości

Prześlij nam swoje filmy, zdjęcia czy tekst. Bądź częścią naszego zespołu. Kliknij tutaj!

LM.plWiadomościWspomnienie: Jednym cięciem siekiery uratował wielką koparkę

Wspomnienie: Jednym cięciem siekiery uratował wielką koparkę

KONIŃSKIE WSPOMNIENIA

Dodano:
Wspomnienie: Jednym cięciem siekiery uratował wielką koparkę

Z Czesławem Jankowskim rozmawiałem sześć lat temu, kiedy przygotowywałem się do opisania przeprawy 350-tonowej koparki przez Jezioro Gosławskie. Dowiedziałem się wtedy, że mój rozmówca pamięta pierwszą odkrywkę węgla brunatnego na Glince.

Wędrówka po polu Glinka, jak nazwano pierwsze pole wydobywcze odkrywki Morzysław, którą odbyłem razem z Czesławem Jankowskim, była jedną z najwspanialszych przygód zawodowych, jakie przeżyłem dzięki moim historyczny poszukiwaniom. Ale opowieść o początkach konińskiej kopalni i o przeprawie wielkiej koparki przez jezioro były tylko częścią nie mniej fascynującego życia pana Czesława.

Żeby Niemcy nie wywieźli

Urodził się w Kazimierzu Biskupim, gdzie jego ojciec, Ludwik Jankowski, pracował na bocznicy kolejki wąskotorowej. - W 1929 roku ojciec został przeniesiony do ruchu na pociągi osobowo-towarowe wąskotorówki do Konina, więc musieliśmy się przeprowadzić gdzieś bliżej. Padło na Niesłusz.

Pan Czesław miał wtedy zaledwie cztery lata, więc to Niesłusz był dla niego miejscem dzieciństwa i dorastania. Zakłóconego najpierw śmiercią ojca, a dwa lata później wybuchem wojny. W 1940 r. poszedł do pracy do majątku Glinka, który przed wojną należał do Mojżesza Kapłana. Miał wtedy dopiero piętnaście lat, ale ponieważ Niemcy wywieźli jego starszego brata na roboty do Niemiec, pani Jankowska na wszelki wypadek znalazła synowi pracę na miejscu, żeby i jego nie wywieziono do obcego kraju. – Pracowałem w sadzie, ogrodzie i warzywniku – opowiadał pan Czesław. - Pieliłem, zbierałem owoce, pielęgnowałem truskawki, szparagi. Różne rzeczy robiłem, jak to w ogrodzie.

Pracował po dwanaście godzin

Latem 1942 roku w życiu Czesława Jankowskiego i jego rodziny zaszła wielka zmiana, kiedy - podobnie jak wielu innych mieszkańców Niesłusza i okolicznych miejscowości - zostali wysiedleni. – Na zabranie swoich rzeczy dali nam pół dnia – wspominał Czesław Jankowski. Na krótko przygarnął ich najpierw jeden z sąsiadów, a późną jesienią przydzielono im pokój w budynku dla robotników cegielni. Ów budynek znajdował się w miejscu, gdzie dzisiaj jest wjazd z ulicy Wyszyńskiego w Budowlanych.

Kiedy latem następnego roku osiemnastoletni Czesław został skierowany do pracy w kopalni, miał stamtąd bardzo blisko do pracy. Przydzielono go bowiem do pomocy jednemu z elektryków w kopalnianych warsztatach, które znajdowały się w pobliżu dzisiejszego skrzyżowania ulic Wyszyńskiego i Wyzwolenia, niedaleko głazu upamiętniający początki konińskiej kopalni. Zbiegło się to w czasie z budową linii wysokiego napięcia, którą płynął na odkrywkę prąd zmienny z elektrowni we Włocławku. Sprowadzono wtedy elektrowozy i niewielkie koparki elektryczne.

strona 1 z 3
strona 1/3
Potwierdzenie
Proszę zaznaczyć powyższe pole