Skocz do zawartości

Prześlij nam swoje filmy, zdjęcia czy tekst. Bądź częścią naszego zespołu. Kliknij tutaj!

LM.plWiadomościJan Sznajder w poszukiwaniu "Punktu odniesienia". Czy czas leczy rany?

Jan Sznajder w poszukiwaniu "Punktu odniesienia". Czy czas leczy rany?

Dodano:
Jan Sznajder w poszukiwaniu "Punktu odniesienia". Czy czas leczy rany?
wspomnienia

Biblioteczne wydawnictwo Setidava przygotowuje do druku książką Jana Sznajdra. "Punkt odniesienia" to spisane po latach więzienne opowiadania.

Jan Sznajder to znany w Koninie artysta, poeta, pisarza, kombatant. W dawnym dworku w Posoce zorganizował prywatne muzeum sztuki ludowej. Przez lata aktywny uczestnik większości kombatanckich uroczystości rocznicowych. Zwykle w mundurze, z odznaczeniami i powracającymi wspomnieniami.

- Pewne wydarzenie utrwalają się w pamięci ze szczególną wyrazistością. Nie stanowią ani "granicznych słupów", ani daleko idących konsekwencji. Po prostu czasami się przypominają. To słowa Jana Sznajdra ze wstępu do katalogu jego wystawy malarstwa „Prawie wszystko…”, którą można było oglądać w konińskiej Wieży Ciśnień. Znakomicie odnoszą się do zapowiadanego wydawnictwa. I choć przy okazji minionego wernisażu wydawało się, że koniński artysta swoimi pracami powiedział już prawie wszystko, to wracają bolesne wspomnienia, które znalazły ujście na papierze.  

Już kiedyś zostały spisane i przekazane konińskiej bibliotece. - Przy wymianie mebli znalazłam teczkę z  maszynopisem Janka – mówi Aleksandra Jurgielewicz z działu wydawniczego Miejskiej Biblioteki Publicznej w Koninie. - Przejrzałam, poszłam z tym do dyrektora, a on do urzędu i dostaliśmy zielone światło na wydanie. Z autorem pracuje teraz nad ostateczną wersją książki.  

Jeszcze w tym roku światło dziennie ujrzy "Punkt odniesienia: Jana Sznajda. O treści rozmawiamy z autorem pod kolumnami malowniczego dworku w Posoce, oczywiście w towarzystwie ukochanego psa.

- Czasami mnie to nachodziło, nie robiłem tego systematycznie, tylko od przypadku do przypadku, jak mi się przypomniało – mówi o swoich zapiskach Jan Sznajder. – Gdy pojawił się pomysł, żeby to wydać, stwierdziłem, że muszę je uzupełnić i poprzerabiać. Tak, jak to robię teraz z moimi obrazami. Wychodzą zupełnie inne rzeczy.

Jan Sznajder miał 17 lat, gdy w okresie stalinowskim aresztowano go za próbę obalania ustroju Polski Ludowej.

- Był terror. Wielu ludzi z podziemia aresztowano, skazywano. Więzienia były przepełnione. We Wronkach, gdzie byłem dwa lata (1951-53), samo miasto liczyło może około 3000 mieszkańców, a więzienie 7000 i w większości byli to ludzie z wyrokami politycznymi – mówi Jan Sznajder. -  Przeważnie z  tzw. artykułu 86, czyli "kto siłą chce obalić ustrój Polski ludowej, ten podlega karze od 5 lat do kary śmierci". Ja dostałem 12, a miałem 17 lat, kiedy mnie aresztowano. W 55 wyszedłem z „mamra”. To są zapiski z tego okresu.

Po zmianie ustrojowej odbywały się w Polsce zjazdy byłych więźniów politycznych.  - Pamiętam pierwszy, który był w 1992 albo 93. Zjechało się do Wronek ponad 600 osób. Na ostatnim, chyba w 2010, było może z 30 osób. Na tych zjazdach ludzie się dopiero poznawali.

Tradycja tych zjazdów były konkursy na opowiadania wspomnieniowe byłych więźniów.  - Chodziło o traktowanie, kary, rygor, higienę, historie, które się tam wydarzyły. Chciałem to opisać poprzez odczucia człowieka. Jest lęk, cierpienie, ból. Różne rodzaje represji. Na dźwięk klucza w zamku do tej pory zrywam się na baczność, jak w celi. Był taki czas, że nie chciałem wracać do tego okresu. Po kilkunastu latach przerwy, zasiadłem znowu do pisania.   

Tytuł „Punkt odniesienia” został  wytłumaczony w jednym z opowiadań. - W Rawiczu na więzienie zaadoptowany był klasztor i podziemia. Jak mnie tam zamknęli, bez światła, bez dźwięku, za wielkimi blaszanymi drzwiami to straciłem poczucie czasu. Przestał istnieć. Nie wiedziałem ile upłynęło minut, godzin, dni. Szukałem jakiegoś punkt odniesienia, żeby znów zacząć odliczać.

Po tych więziennych doświadczeniach Jan Sznajder trafił do grona inwalidów wojennych. - Jako nastolatek w Słupcy chodziłem do szkoły. Została stworzona tam grupa konspiracyjna. Rozlepialiśmy ulotki, zamalowywaliśmy napisy. Za to ludzie dostawali od 10 do 12 lat. Byliśmy skazywani przez kodeks wojskowy za próbę obalania ustroju. Trafiłem do więzienia jako 17-latek. Spędziłem w sumie pięć lat. Wronki, Rawicz, Potulice. Niepełnoletnim skracano karę o połowę, a więc z 12 zostało mi 6 lat. A ostatni rok można było prosić o przedterminowe zwolnienie. Dlatego jestem inwalidą wojennym, ponieważ więzienie stworzyło inwalidztwo.

Jan Sznajder ma nadzieję, że jego wspomnienia uświadomią ludziom, że wojna, okupant, represje są możliwe i odbijają się na całym życiu człowieka. Ważny jest ten "Punkt odniesienia", aby można było dalej żyć. 

Potwierdzenie
Proszę zaznaczyć powyższe pole