Na ławie oskarżonych skończyły się dla olimpijskiego mistrza Derby w Koninie
KONIŃSKIE WSPOMNIENIA
Władysław Komar zareagował odruchowo i oddał jej, co dla drobnej kobiety, ważącej mniej niż połowę tego co on, nie mogło skończyć się dobrze. Lekarz pogotowia, który przyjechał na miejsce, zarządził, że konieczne jest szycie łuku brwiowego i zabrał poszkodowaną do szpitala.
Sprawcą natomiast zajęli się ochroniarze i to wszyscy, jacy byli na miejscu, bo łatwo opanować tak potężnie zbudowanego człowieka nie było. Jakoś udało im się wyrzucić kulomiota z klubu, ale już po chwili Władysław Komar wrócił, a że wejście zostało zamknięte na zamek, wszedł razem z drzwiami. Opanować sytuacji metodami pokojowymi się nie dało, więc doszło do bójki, w której mistrz olimpijski został poturbowany przez trenujących karate ochroniarzy.
Sąd nad chuliganem
Następnego dnia trzeźwy już Władysław Komar próbował udobruchać poszkodowaną kobietę kwiatami, ale obolała i zszokowana tym, co ją spotkało, nie zgodziła się na polubowne załatwienie sprawy, która ostatecznie trafiła do prokuratury. Dla uzupełnienia obrazu dodam, że na zakończenie Derbów złotego medalistę z Monachium znów poniosły nerwy i znów ofiara padła kobieta, tylko tym razem była to jedna z wykonawczyń. Na szczęście dla niego tę drugą sprawę udało mu się załatwić bez angażowania wymiaru sprawiedliwości.
Było to dla niego o tyle ważne, że trzy miesiące później, w listopadzie 1984 roku, miał wyjechać do Tunezji, gdzie zaczynały się zdjęcia do filmu „Piraci” Romana Polańskiego, w którym Władysław Komar zagrał największą ze swoich kinowych ról (w załączeniu kadr z filmu). I z tego też względu jego proces przed Sądem Rejonowym w Koninie został przełożony o kilka miesięcy. Jego akta nie zachowały się niestety do dzisiaj, bo jakkolwiek podsądny był znaczącą osobą, kaliber oskarżenia był niewielki. Chodziło przecież o wybryk o charakterze chuligańskim. Dziękuję jednak paniom z Sądu Rejonowego w Koninie, które na moją prośbę przejrzały wykaz wszystkich spraw z 1985 roku w poszukiwaniu potrzebnej dokumentacji.
Wyrzucony z ławki
Wiadomo tylko, że sprawa się odbyła i zapadł wyrok skazujący Władysława Komara, najprawdopodobniej na grzywnę. Zachowała się tylko anegdota z sali rozpraw, która – podobnie jak cały sąd przy ulicy Wojska Polskiego – była niewielkich rozmiarów. A niewielkich rozmiarów sale rozpraw miały to do siebie, że z braku miejsca oskarżeni i ich adwokaci albo nawet osoby z widowni (a nawet dziennikarze) siedzieli na jednej ławce, co autorowi niniejszego tekstu też się od czasu do czasu zdarzało.
Otóż w którymś momencie oskarżonego poproszono o powstanie, a kiedy opadł na siedzenie z impetem, osoba znajdująca się na drugim końcu ławki wyleciała do góry, z trudem utrzymując niczym skoczek narciarski równowagę przy lądowaniu. Choć sprawa nie zakończyła się dla Władysława Komara dobrze, już po ogłoszeniu wyroku jeszcze raz przyjechał do pani Krystyny z kwiatami i przeprosinami, które tym razem zostały przyjęte.
Medale, rekordy i filmy
Władysław Komar urodził się w 1940 roku w Kownie na Litwie w ziemiańskiej rodzinie, a oboje jego rodzice byli wyczynowymi sportowcami. Po zamordowaniu, zaangażowanego w działalność Armii Krajowej, Władysława Komara-Zaborzyńskiego przez litewskich faszystów jego żona uciekła z dziećmi do Polski, a mały Władysław trafił do sierocińcu w Otorowie koło Poznania. W 1985 roku miał 45 lat i za sobą niezwykle bogatą karierę sportową. Zanim zaczął pchać kulę, był bokserem, rugbistą, dyskobolem i dziesięcioboistą. Brał udział w trzech olimpiadach. Zdobył w sumie siedem brązowych medali na mistrzostwach Europy, był 14-krotnym mistrzem i 16-krotnym rekordzistą Polski.
Zagrał w 24 filmach, między innymi w serialach „Przyłbice i kaptury” i „Ekstradycja” oraz w filmie Juliusza Machulskiego „Kiler”. Zginął 17 sierpnia 1998 w wypadku samochodowym na drodze krajowej S3 pod Szczecinem. Za kierownicą siedział i zginął razem z nim Tadeusz Ślusarski, mistrz olimpijski z Montrealu w 1976 roku w skoku o tyczce.
Fot. Kadr z filmu „Piraci” Romana Polańskiego. Po lewej Władysław Komar
Szukasz pracy? Kilkaset aktualnych ofert znajdziesz w naszym serwisie ogłoszeniowym.