Skocz do zawartości

Masz ważną informację? Prześlij nam tekst, zdjęcia czy filmy na WhatsApp - 739 008 805. Kliknij tutaj!

LM.plWiadomościSąd rozpatruje protest ws. wyborów na burmistrza Kleczewa

Sąd rozpatruje protest ws. wyborów na burmistrza Kleczewa

Dodano: , Żródło: LM.pl
Sąd rozpatruje protest ws. wyborów na burmistrza Kleczewa
Protest wyborczy
Wysłuchaj tej informacji:

Czy Mariusz Musiałowski w momencie ubiegania się o reelekcję na stanowisko burmistrza Kleczewa był członkiem partii Polska 2050 Szymona Hołowni – taką kwestię od kilku miesięcy bada Sąd Okręgowy w Koninie. Protest w tej sprawie złożyła rywalka Mariusza Musiałowskiego w wyborach Anna Woźniak.

22 kwietnia, podczas drugiej tury wyborów samorządowych, reelekcję na stanowisko burmistrza Kleczewa uzyskał Mariusz Musiałowski. W drugiej turze wyborów pokonał Annę Woźniak, zdobywając 53,82% głosów. Choć jeszcze dwa tygodnie wcześniej nie było wcale pewne, czy będzie mógł startować. Miejska komisja wyborcza w Kleczewie rozpatrywała bowiem wniosek o skreślenie go z listy kandydatów. Ostatecznie, niejednomyślnie, pozwoliła Mariuszowi Musiałowskiemu startować.

Ta sprawa ma jednak swój dalszy ciąg. Już po wyborach protest w tej sprawie złożyła bowiem Anna Woźniak. Uważa, że obecny burmistrz zataił podczas wyborów swoją przynależność partyjną. Sprawą od kilku miesięcy zajmuje się Sąd Okręgowy w Koninie.

Zawieszenie to nie skreślenie

Każdy kandydat startujący w wyborach składa deklarację o swojej przynależności partyjnej. Mariusz Musiałowski jesienią 2023 r., w wyborach parlamentarnych, startował do Sejmu z list Trzeciej Drogi jako członek partii Polska 2050 Szymona Hołowni. Mniej więcej pół roku później, podczas wyborów samorządowych, był już (jak sam zadeklarował) kandydatem bezpartyjnym.

Rekonstrukcja kluczowych w sprawie dni opiera się na zeznaniach, które przed sądem w tej sprawie składały zainteresowane osoby. Wynika z nich, że na początku kwietnia 2024 r., zaledwie kilka dni przed pierwszą turą wyborów, do komisarza wyborczego w Koninie (odpowiadającego za cały okręg nr 37) wpłynął anonim. W jego treści miała znajdować się odpowiedź na wniosek o udostępnienie informacji publicznej, z której wynikało, że Mariusz Musiałowski wciąż jest członkiem Polski 2050. Komisarz sprawę przekazał do rozpatrzenia miejskiej komisji wyborczej w Kleczewie, która odpowiadała za organizację wyborów w gminie.

4 kwietnia odbyło się pierwsze posiedzenie miejskiej komisji w tej sprawie. W jej skład wchodzą osoby wytypowane przez poszczególne komitety wyborcze. Przewodniczącą była Dominika Socha – urzędniczka z Kleczewa. Przekazała burmistrzowi wniosek o ustosunkowanie się do stawianych zarzutów. Mariusz Musiałowski miał stwierdzić w rozmowie z nią, że członkiem partii nie jest, a komisji przekazał wydruk maila z 29 lutego z wnioskiem o zawieszenie w prawach członka.

Według statutu partii zawieszenie nie równa się jednak z wykreśleniem. Powodów ustania członkostwa w Polsce 2050 może być kilka – m.in. zgłoszenie na piśmie swojej rezygnacji, nieopłacanie składek przez sześć miesięcy, ale też po sześciu miesiącach od zawieszenia. To jednak stałoby się dopiero w sierpniu, zakładając, że burmistrz nie wysłał po 29 lutego kolejnego wniosku o wykreślenie z listy członków. Tymczasem biuro prasowe Polski 2050 Szymona Hołowni poinformowało portal LM.pl, że Mariusz Musiałowski nie jest członkiem partii już od 29 lutego 2024. – czyli dnia, w którym wysłał wniosek o zawieszenie.

Nerwowe dni przed wyborami

4 kwietnia miejska komisja wyborcza dysponowała więc tylko ustnym oświadczeniem burmistrza i wydrukiem maila z wnioskiem o zawieszenie. Jej członkowie stwierdzili, że to za mało, by rozstrzygnąć sprawę. Na 5 kwietnia zwołane zostało kolejne posiedzenie komisji. Był to niemal ostatni termin na decyzję, 6 kwietnia rozpoczynała się bowiem cisza wyborcza, a 7 kwietnia miały odbyć się wybory.

W piątek 5 kwietnia Mariusz Musiałowski dostarczył już komisji pismo o braku przynależności partyjnej oraz drugie pismo, od posła Polski 2050 Adama Lubońskiego, potwierdzające, że nie jest już członkiem partii. Na podstawie tych dokumentów komisja, po obradach, stwierdziła, by burmistrza z listy kandydatów nie skreślać. Ale decyzja była niejednomyślna – pięć osób głosowało za, cztery przeciw. Ci, którzy nie zgodzili się z taką decyzją, nie podpisali uchwały miejskiej komisji w tej sprawie. Mariusz Musiałowski z listy kandydatów nie został skreślony, wszedł do drugiej tury, a następnie ją wygrał.

Sąd chciał już zamykać sprawę

Tocząca się w konińskim sądzie sprawa była już bliska zakończenia w listopadzie. Obie strony wygłosiły mowy końcowe i jeszcze tego samego miesiąca miało zostać wydane rozstrzygnięcie. Nic takiego nie nastąpiło.

Równolegle do sprawy protestu wyborczego toczy się bowiem również postępowanie w konińskiej prokuraturze. Jak poinformowała prowadząca sprawę sędzia Jolanta Tembłowska, w związku z przeprowadzonymi przez śledczych czynnościami, ponownie przesłuchani przed sądem mają zostać burmistrz Mariusz Musiałowski, a także poseł Adam Luboński.

Kluczowe będzie ustalenie kiedy i czy w ogóle Mariusz Musiałowski złożył wniosek o wykreślenie z partii. Zdaniem mecenas reprezentującej Annę Woźniak nic takiego nie miało miejsca. – Tak naprawdę śmiem twierdzić, że Mariusz Musiałowski nadal jest członkiem partii politycznej Szymona Hołowni, nigdy z tej partii nie został wykreślony – powiedziała podczas mowy końcowej. Stąd protest wyborczy i wniosek o ponowne przeprowadzenie wyborów.

Jak wskazała, Mariusz Musiałowski nie posiada dokumentów potwierdzających wysłanie wniosku o skreślenie – ani nadania listu, ani odbioru go przez posła Adama Lubońskiego. Dodała też, że burmistrz Kleczewa, choć został do tego zobowiązany przez sąd, nie dostarczył do niego nośnika z wnioskiem o to skreślenie.

Mariusz Musiałowski twierdzi, że członkiem partii w momencie rejestrowania swojej kandydatury nie był. – Pani, która przegrała wybory, skorzystała ze swojego prawa, aby złożyć wniosek do sądu o unieważnienie wyborów. W dniu rejestracji swojej osoby jako kandydata na burmistrza nie byłem członkiem partii politycznej, więc ze spokojem i z czystym sumieniem czekam na zakończenie procesu toczącego się przed sądem – stwierdził cytowany przez Wprost. O odrzucenie protestu wyborczego wniosła Dominika Socha. Stroną w sprawie nie jest bowiem sam burmistrz, ale właśnie przewodnicząca miejskiej komisji wyborczej.

Kolejna rozprawa zaplanowana jest na przyszły tydzień.

Potwierdzenie
Proszę zaznaczyć powyższe pole