Skocz do zawartości

Masz ważną informację? Prześlij nam tekst, zdjęcia czy filmy na WhatsApp - 739 008 805. Kliknij tutaj!

LM.plWiadomościW styczniu 1945 roku uciekającym Niemcom towarzyszył płacz ich dzieci i kobiet

W styczniu 1945 roku uciekającym Niemcom towarzyszył płacz ich dzieci i kobiet

KONIŃSKIE WSPOMNIENIA

Dodano:
W styczniu 1945 roku uciekającym Niemcom towarzyszył płacz ich dzieci i kobiet
Konińskie Wspomnienia

Mieszkańcy Konina z narastającą satysfakcją obserwowali coraz bardziej paniczną i chaotyczną ucieczkę Niemców przed Armią Czerwoną, która zaczęła się – jak zanotował Zdzisław Szklarkowski – we wtorek, 16 stycznia 1945 roku. Swój dobytek, zarówno ten przywieziony z Reichu, jak i zrabowany w Polsce, wywozili wszystkimi możliwymi środkami lokomocji, wśród których przeważały konne wozy, ale zdarzały się bryczki, a nawet... karety.

Jednocześnie konińska poczta została zasypana wielkimi paczkami, które Niemcy wysyłali do domu, a przed kasami na dworcu kolejowym, tym samym, który zniszczyli we wrześniu 1939 roku (na zdjęciu), ustawiały się olbrzymie kolejki za biletami. Koninianie podawali sobie z ust do ust wieści, że okupanci w swej masie nie uciekają do Poznania, gdzie mogliby spodziewać się skutecznej obrony przed nadchodzącą armią wroga, tylko w głąb Rzeszy – do Berlina, Kolonii i innych dużych miast. Widać nie wierzyli gaulaiterowi Greiserowi, który w rozlepionej na ulicach miasta odezwie do ludności niemieckiej jeszcze na dwa dni przed wkroczeniem pierwszych oddziałów radzieckich do Konina zapewniał, że „Das Wartheland ist zur Raumung nicht vergesehen" (Nie przewiduje się ewakuacji w Kraju Warty).

Do Klettwitz wrócili wszyscy

Co zrozumiałe, nie wiemy niemal nic na temat losów Niemców, którzy w styczniu 1945 roku w pośpiechu opuszczali Konin. Z jednym wyjątkiem – Franza i Elizabeth Wernerów – którzy pracowali przy budowie brykietowni. Oboje pochodzili z Klettwitz, skąd sprowadzono personel do pracy przy budowie i eksploatacji odkrywki węgla brunatnego oraz brykietowni. Frantz był szefem ekipy budującej brykietownię, a jego żona prowadziła pracowniczą kantynę. Niespełna trzydzieści lat po wyjeździe z Konina odwiedzili Wandę Andrzejewską, która podczas okupacji w wieku dwunastu lat została skierowana do pracy w stołówce.

Okazało się, że oprócz wielu pomniejszych drobiazgów Wernerowie usiłowali zabrać ze sobą meble, z którymi przyjechali do Niesłusza, ale że Frantz musiał jechać samochodem Wehrmachtu przez Inowrocław, zostawił je z żoną na dworcu kolejowym w Czarkowie. Kiedy przyjechał pociąg, okazało się, że zabiera tylko ludzi, a poza tym i tak kobieta nie dałaby rady załadować mebli do wagonu, więc zostały na dworcu. Mówili, że właściwie wszyscy z Klettwitz wrócili szczęśliwie do swoich domów.

Bomby świetlne nad Łodzią

Niemiecką ucieczkę z bliska obserwował za to Antoni Studziński, któremu któregoś dnia sierpnia 1944 roku (na pewno było to już po wybuchu powstania warszawskiego) wydano polecenie stawienia się nazajutrz – z prowiantem na trzy dni, kocem i szpadlem - na dworcu kolejowym, skąd pojedzie na miejsce budowania tak zwanego Ostwall, czyli wału wschodniego, który miał powstrzymać marsz wojsk radzieckich. Pan Antoni był mierniczym, czyli geodetą w Urzędzie Katastralnym (wcześniej Powiatowej Komisji Klasyfikacji Gruntów) i miał wytyczać linie umocnień. Z trzech dni zrobiło się pięć miesięcy, a 14 stycznia 1945 roku autor wspomnień znalazł się pod Kłodawą, skąd razem z innymi przymusowymi robotnikami oglądał rozbłyskające nad Łodzią bomby świetlne zrzucane nad celem przez radzieckie samoloty.

„Na naszym odcinku robót umocnieniowych niemiecka administracja budów, kwaterująca w Pomarzanach, skrycie zaczęła się pakować. To samo czyniły niemieckie urzędy i liczni osadnicy z Wołynia i Besarabii, którzy szykowali wozy ucieczki. W pośpiechu wybijano bydło i wycinano drób, robiąc zapasy żywności na drogę” – napisał w opublikowanych pół wieku temu wspomnieniach Antoni Studziński. – „Mimo przejmującego zimna, kończono w pośpiechu roboty ziemne. Budowano zwłaszcza krótkie i zygzakowate rowy wzdłuż dróg, które miały ułatwiać zwalczanie czołgów z bliskiej odległości przy pomocy pancerfaustów oraz do chronienia się w czasie ataku lotniczego na transporty wojskowe”.

Nareszcie się wycofują

We wtorek, 16 stycznia, ten zwiększony ruch cywilnych i wojskowych uciekinierów dało się odczuć również w Koninie. Dla mieszkańców naszego miasta był to czytelny znak, że Niemcy się wycofują.

strona 1 z 2
strona 1/2
W styczniu 1945 roku uciekającym Niemcom towarzyszył płacz ich dzieci i kobiet
Potwierdzenie
Proszę zaznaczyć powyższe pole